Wyszukaj na stronie

Podczas wtorkowej ulewy wiele ulic znów zamieniło się w jeziora. Studzienki nie nadążały z odprowadzaniem wody. Szczególnie tragicznie wyglądała ul. Serocka, gdzie studzienki zapchał piach spływający z „odnowionych” (pisaliśmy o tym w NW 23/09) ostatnio poboczy.
Na wysokości stacji paliw Z. Nizińskiego woda całkowicie przykryła ulicę, wdzierała się do stojących w pobliżu budynków. Sytuację pogarszały tiry rozchlapujące deszczówkę na kilkanaście metrów na boki.
Ponieważ ulice Serocka i Kościuszki nie mają kanalizacji deszczowej, przy dużych opadach miejsca najniżej położone zawsze zamieniają się w jeziora. Dzieje się tak np. przy stacji paliw i na wysokości internatu.
Niebezpieczniej zrobiło się jednak w ostatnim czasie, po nieudanej konserwacji poboczy, o której pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Służby Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wysypały na pobocza mieszankę - zapewniają, że żwirową. Ponieważ nieuwałowały jej, podczas deszczu piach spłynął z wodą do studzienek i zapchał je w bardzo krótkim czasie. Kierownik rejonu GDDKiA w Ostrowi Maz. Anna Raszewska zapewnia, że praca zostanie poprawiona. - Deszcze nas zatrzymały. Mieszanka żwirowa musi trochę obeschnąć. Na razie wszystko płynie. Nic nie możemy zrobić, dopóki pogoda się nie ustabilizuje – wyjaśnia.
W sprawie fatalnej konserwacji poboczy interweniował już burmistrz i Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, które zajmuje się przepychaniem studzienek. Prezes Teresa Jastrzebska informuje jednak, że na drogach krajowych, czyli m.in. ul. Serockiej, wodę mogą wybierać tylko na zlecenie GDDKiA. - Taką mamy umowę. Samodzielnie nic nie możemy tam robić – mówi. - Ulewy są niesamowite. Studzienki chłonne zmieszczą, ile zmieszczą. We wtorek pracownicy PWiK jeździli po całym Wyszkowie do godz. 23. Dużo było wezwań.
Pracownicy GDDKiA przypominają, że konserwacją poboczy zajęli się na wniosek straży miejskiej uskarżającej się na dziury. Rozjeżdżone pobocza to z kolei wina zatrzymujących się tam tirów. Dyrekcja sugeruje więc, by gmina wystąpiła o postawienie w tym miejscu zakazu zatrzymywania się. - Jeśli to pomoże, to wystąpimy. Ale nie rozumiem, dlaczego gmina ma o to występować, dlaczego zarządca drogi sam nie może tego zrobić – dziwi się burmistrz Nowosielski.

Wróć do listy artykulów z tego wydania