Szkoły dla 6-latków?
Coraz głośniej mówi się o obniżeniu wieku szkolnego. Zgodnie z założeniami rządu, pierwsze 6-latki mają pójść do szkoły już w przyszłym roku. Czy nasze placówki oświatowe są na to przygotowane? Jak udało nam się ustalić, na pewno lepiej na wsiach niż w mieście. Gminni urzędnicy i dyrektorzy szkół mają mnóstwo wątpliwości co do zasad wdrażania reformy. W ich wypowiedziach często słyszeliśmy nutę powątpiewania, czy reforma w ogóle będzie realizowana od przyszłego roku szkolnego. Jeśli tak, to prawdopodobnie 6-latki dołączą do 7-latków i będą realizowały ten sam program.
Rząd zakłada, że wdrażanie reformy potrwa 3 lata. W przyszłym roku to rodzice 6-latków zdecydują, czy już wysłać dziecko do szkoły. Dopiero w roku szkolnym 2012/13 nauka od 6. roku życia ma być obowiązkowa.
Specjaliści opowiadają się za reformą, ponieważ obecnie dzieci szybciej dojrzewają. Poza tym wysłanie 6-letnich dzieci do szkół stwarza szansę, że w przedszkolach znajdzie się miejsce dla dzieci młodszych. Szkołę ponadgimnazjalną będą kończyć 18-latki, a nie jak dziś 19-latki. Młodzież szybciej wejdzie więc na rynek pracy. Pedagodzy proponują jednak nie spieszyć się i rozciągnąć reformę na 6 lat.
Na wsi łatwiej
Nie we wszystkich gminach powiatu wyszkowskiego temat 6-latków w szkole jest poruszany oficjalnie. Dyrektorzy szkół zastanawiają się jednak, czy i jak zapewnią maluchom odpowiednie warunki, m.in. niższe stoliki, krzesełka i toalety, miejsce do zabawy, kącik rekreacyjny, jak wprowadzą do I klasy większą liczbę dzieci niż z jednego rocznika.
Okazuje się, że w lepszej sytuacji są szkoły wiejskie. W każdej funkcjonują bowiem zerówki, których wyposażenie z pewnością okaże się przydatne podczas lekcji z udziałem 6-latków. - Lokali mamy pod dostatkiem. Trochę wyposażenia trzeba będzie dokupić – optymistycznie wypowiada się zastępca wójta gminy Brańszczyk Andrzej Łapiński.
- Nasza kadra jest dobrze przygotowana, podoła każdym zadaniom – zapewnia Marek Owsianka, który odpowiada za sprawy oświatowe w gminie Rząśnik.
- Generalnie jest taka możliwość, ale nie wiadomo, jak przepisy to uregulują. Czy np. będą dwie I klasy. Fizycznie sale są, tylko trzeba je przystosować – usłyszeliśmy od zastępcy wójta gminy Somianka Agnieszki Salwin.
W niektórych szkołach na drodze do wdrożenia reformy mogą stanąć problemy lokalowe. Tak jest np. w ZS w Somiance. - „Zerówkę” mamy w innym pomieszczeniu. Jeśli teraz mielibyśmy wprowadzić reformę, to braki są niesamowite. Chcemy utrzymać jednozmianowość – podkreśla dyr. Agnieszka Augustynik.
Jeszcze większy problem będą miały szkoły w Wyszkowie. Zerówka działa tylko w jednej – w Zespole Szkół na os. Polonez. Została uruchomiona w tym roku i, biorąc pod uwagę jej wyposażenie, wydaje się trochę prowizoryczna. Dobrze, że sala maluchów znajduje się na parterze (naprzeciwko łazienki), w części szkoły, gdzie uczą się młodsze klasy, by podczas przerw starsi uczniowie „nie wpadali” na najmłodszych. Ale by maluchy naprawdę miały zapewnione bezpieczeństwo, na przerwę nie wychodzą same.
- Musimy przeanalizować naszą bazę. Postaramy się maksymalnie zabezpieczyć, ale mogą być trudności. Nasze szkoły są przepełnione, lekcje odbywają się do późnych godzin – podkreśla zastępca burmistrza Teresa Trzaska, odpowiedzialna za oświatę gminy Wyszków.
Na pomyśle się skończy?
W tym roku szkolnym na terenie całego powiatu do zerówek uczęszcza ponad 770 dzieci. W przyszłym roku liczba będzie porównywalna. Teoretycznie każdy z 6-latków będzie mógł pójść już do I klasy, ale na pewno tak się nie stanie.
Po pierwsze rodzice do reformy podchodzą z dużym dystansem. Z sondażu przeprowadzonego przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że przeciw reformie jest 2/3 Polaków. Potwierdzają to nasi rozmówcy:
- Odbiór rodziców jest negatywny. O tym się mówi, ale to tylko slogany. Jak zwykle pomysł i na tym się skończy – uważa Marek Owsianka.
- Sprzeciw jest tak duży, że przewiduję, że to nie wejdzie w życie – potwierdza Andrzej Łapiński.
Być może dlatego dyrektorzy szkół do planowanej reformy podchodzą raczej spokojnie. Dyrektor SP w Długosiodle Marianna Prusińska nie przewiduje, żeby w przyszłym roku szkolnym naukę rozpoczęło wielu 6-latków. - Chyba że rodzice będą się spieszyć. Ławki i krzesełka możemy przygotować. Ale będą się uczyć zgodnie z normalnym programem 7-latków - zapowiada.
Podobnie myślą dyrektorzy innych szkół. I wciąż czekają na określenie szczegółowych zasad, by mogli się do reformy przygotować. - Na szkoleniach mówią, że w styczniu będzie wiadomo. Czekamy. Wielu rzeczy nie wiadomo, np. którzy nauczyciele mają uczyć: z nauczania zintegrowanego czy przedszkolnego – dzieli się wątpliwościami dyr. SP nr 1 Hanna Dziubiel.
Świetlice oblegane
Jeśli naukę w szkołach rozpoczną 6-latki, każda placówka będzie musiała zapewnić im opiekę poza lekcjami. Dyrektorzy szkół zapewniają, że świetlice są i funkcjonują. Zwłaszcza tam, gdzie dzieci są dowożone z innych miejscowości. - Nie ma problemu, sala jest przystosowana. Świetlica jest dla dzieci dojeżdżających, ale korzystają też miejscowe, których rodzice pracują – informuje dyrektor SP w Zabrodziu Elżbieta Sosnowska.
- Świetlica jest przygotowana i oblegana. Pozyskaliśmy teraz dodatkowe pomieszczenie - chwali dyrektor SP nr 1 Hanna Dziubiel.
•
Czy ze szkołą dla sześciolatków będzie tak jak z mundurkami w szkołach. Tylko tym razem to pomysł innej partii?
SB