Wyszukaj na stronie

Z początkiem miesiąca Mirosław Wysocki objął stanowisko komendanta Straży Miejskiej w Wyszkowie. Wcześniej przez wiele lat pracował w wyszkowskiej policji, był zastępcą komendanta powiatowego. Oskarżony o składanie fałszywych zeznań, odszedł na emeryturę. Sąd oczyścił go z zarzutów, ale Mirosław Wysocki do policyjnego munduru już nie wrócił. Z powodzeniem wystartował natomiast w konkursie na komendanta straży miejskiej.

Czy w konkursie przedstawił pan koncepcję funkcjonowania straży miejskiej?
Nie było takiego wymogu. (...)
Uważam, że nasi strażnicy mają duży potencjał, w większości wykształcenie magisterskie. Kwestia dobrej organizacji, żeby więcej z nich wykrzesać, zachęcić do roboty.
Z mojej rozmowy z przełożonymi wynika, że straż miejska ma być okiem i uchem urzędu. Wydziały gospodarki komunalnej i ewidencji ludności, opieka społeczna, ZADM potrzebują dopływu informacji, czasami wsparcia. Wiadomo, że urzędnik nie będzie chodził po mieście i pukał do każdych drzwi, bo ma inne zadania. Ma się zwrócić do nas, my sprawdzimy, opiszemy i udzielimy odpowiedzi. Straż miejska nie jest niezależną formacją obok urzędu, tylko działa w ramach jego struktur. Ktoś może powiedzieć, że zajmujemy się głupotami, bo meldujemy o uszkodzonej studzience, przystanku czy złamanym drzewku. Ale ktoś musi to robić.
Nie brakuje zwolenników likwidacji straży miejskiej.
    Nie zgadzam się z nimi. Są takie obszary, gdzie po likwidacji straży byłaby luka. Policja nie zajmie się przecież utrzymaniem czystości na terenie miasta, nie będzie zwracała uwagi na to, że kosze na śmieci są przepełnione. Policjant będzie interweniował, gdy ktoś złapie ten kosz i będzie nim rzucał. To samo dotyczy np. samochodów ciężarowych wyjeżdżających z budowy. Policjant sprawdzi, czy samochód jest sprawny, a kierowca trzeźwy. A ktoś musi dopilnować, żeby z kół nie sypał się na jezdnię piach.
Według mnie sygnały, że straż jest niepotrzebna, nie są obiektywne. Wielu ludziom nie podoba się fotoradar, bo jakby go nie było, to nie musieliby płacić mandatów. Weźmy też pod uwagę braki etatowe w policji.
W redakcji wysłuchujemy skargi na straż miejską, że nie odbiera telefonów lub nie reaguje na zgłaszane interwencje.
    W to nie wierzę. Od 7.00 do 22.00 na miejscu jest dyżurny i ma do dyspozycji przynajmniej jeden patrol. Jeśli są dwa, jeden z nich jest pieszy. Wkrótce wrócimy do patroli rowerowych.
W 100% nie jesteśmy może w stanie obsadzić służbami całego miesiąca. W tygodniu może się zdarzyć jeden dzień, że służba zewnętrzna kończy się o 14.00, ale dyżurny jest wtedy przynajmniej do 16.00. Teraz jest sezon urlopowy, do tego może zdarzyć się, że ktoś zachoruje.
Nie wierzę, że ktoś zadzwonił do straży, zgłoszenie zostało przyjęte i nic. Nawet jeśli strażników nie ma albo są w patrolu pieszym na drugim końcu miasta, to dyżurny powiadomi policję. To samo działa w drugą stronę.
Owszem, zdarzają się takie sytuacje, że interwencja została odłożona. Obywatel zgłosił, że ktoś wyrzucił sprzęt AGD przy drodze. Strażnicy pojechali tam, w okolice Kamieńczyka, ale teren był zalany, nie można było dojechać. Zgłaszający został powiadomiony, że sprawa zostanie załatwiona w terminie późniejszym.
Pracując w policji, co pan sądził o straży miejskiej?
    Miałem ograniczony kontakt ze strażą miejską, ponieważ byłem związany ze służbą kryminalną.
A jako mieszkaniec Wyszkowa?
    Przed strażą miejską czułem naprawdę respekt. To formacja porządkowa, moim znajomym zdarzało się dostać wezwanie. Widać było, że strażnicy pracują.

Wróć do listy artykulów z tego wydania