Wyszukaj na stronie

Wiadomo już, kim jest właściciel amstaffa, który 4 października zagryzł jamnika na oczach dzieci na osiedlu Norwida. Policja skierowała wniosek do sądu o jego ukaranie. Grozi mu do 250 zł grzywny lub… nagana. Artykuł „Groźny pies i jego pan”, w którym opisaliśmy ten dramatyczny przypadek, wywołał lawinę komentarzy naszych czytelników.
Policja ustaliła, że właścicielem groźnego amstaffa jest 30-letni mieszkaniec osiedla Matejki, Mariusz S. Przyznał się do winy. Tłumaczył, że pies mu się wyrwał. Swoje odejście z miejsca wypadku usprawiedliwił strachem przed konsekwencjami. Pies był szczepiony przeciw wściekliźnie, co w tym przypadku akurat nie ma większego znaczenia, bo jego ofiara nie żyje.
Z uwagi na charakter zdarzenia policja zdecydowała się skierować sprawę do sądu. Właściciel psa będzie odpowiadał z art. 77 Kodeksu Wykroczeń: „Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany”. O karze  zdecyduje sąd.
~lalala: „Uważam, że każdy pies powinien chodzić na smyczy bez wyjątku mały czy duży. Z doświadczenia wiem, że małe potrafi być strasznie ujadliwe, a nie każdy duży to toleruje! Apel do właścicieli czworonogów - pies owszem, ale tylko na smyczy.(…)”
Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Wyszków mówi jasno: „Na tereny użytku publicznego psy wyprowadzane są tylko na smyczy i w założonym kagańcu.
Zwolnienie psa ze smyczy jest dozwolone tylko w założonym kagańcu, tylko w miejscach mało uczęszczanych i pod warunkiem, że właściciel (opiekun) ma możliwość sprawowania bezpośredniej kontroli nad jego zachowaniem.
Zakazuje się wprowadzania psów lub innych zwierząt do obiektów użyteczności publicznej, placówek handlowych lub gastronomicznych.”
~wodzu: „Na taką rasę niebezpieczną powinno być w naszym mieście pozwolenie na hodowlę, a już wśród ludzi mieszkających na osiedlu na pewno. Domagam się od władz miasta prowadzenia ewidencji psów rasy niebezpiecznej. Poczekam na rezultat tej sprawy, a jak nic z tym nie zrobią, kopnę temat dalej np. do programu Uwaga !!!”
Rzeczywiście, zgodnie z art. 10 ustawy o ochronie zwierząt, aby trzymać w domu psa zaliczanego do ras agresywnych lub prowadzić ich hodowlę, należy posiadać stosowne zezwolenie. Wydaje je wójt (burmistrz, prezydent miasta) właściwy ze względu na planowane miejsce utrzymywania psa lub prowadzenia hodowli.
Wykaz psów ras uznanych za agresywne nie jest długi, liczy 11 pozycji: amerykański pit bull terier, pies z Majorki (Perro de Presa Mallorquin), buldog amerykański, dog argentyński, pies kanaryjski (Perro de Presa Canario), tosa inu, rottweiler, akbash dog, anatolian karabash, moskiewski stróżujący, owczarek kaukaski.
W wydziale gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego dowiedzieliśmy się, że takowa ewidencja jest prowadzona – jest na niej 16 psów. Z tym, że od 2004 roku nie zarejestrowano żadnego nowego psa. Co ważne, rejestracji podlegają tylko psy czystej rasy.
~*: „Wielokrotnie byłam świadkiem jak Straż Miejska i Policja przejeżdżały wolniutko (lub na patrolu pieszym przechodzili) obok przechadzających się właścicieli z psami biegającymi luzem lub z psami na smyczy, ale bez kagańca. Oczywiście żadnej interwencji nie było. (...)”
- Mam nadzieję, że nasi funkcjonariusze nie lekceważą takich przypadków, gdy widzą psa wyprowadzanego bez smyczy czy kagańca – mówi komendant Straży Miejskiej w Wyszkowie Mirosław Wysocki.
Informuje, że w ostatnim czasie straż nie odnotowała takich przypadków.
Komendant słyszał o wypadku na osiedlu Norwida. – Amstaff nie jest na liście psów uznawanych za agresywne – zauważył. Jak mu wiadomo, nie ma przepisów wykonawczych do ustawy o ochronie zwierząt, nakazującej posiadać zezwolenie na posiadanie psa rasy agresywnej.
Z artykułu 37a tej ustawy wynika jednak, że kto prowadzi hodowlę lub utrzymuje psa rasy uznawanej za agresywną bez stosownego zezwolenia, podlega karze aresztu lub grzywny. Ten sam artykuł mówi też, że w w/w przypadku, można orzec przepadek zwierzęcia.
~GK: „Jedynym sposobem w sytuacji, kiedy taki pies "zakleszczy" swoje szczęki na drugim jest WIADRO WODY!!! a nie okładanie go kijem, bo to nic nie da! (…)”
- Rzeczywiście, można chlusnąć wodą, ale skąd wziąć wodę na ulicy? - mówi lekarz wet. Andrzej Świętoń.
W zasadzie nie ma skutecznego sposobu, żeby rozdzielić gryzące się psy. Można spróbować rozewrzeć psu szczęki – prętem, patykiem czy innym narzędziem. Natomiast nigdy nie należy wyszarpywać ofiary, bo to przyniesie odwrotny skutek – napastnik zaciśnie na niej zęby jeszcze mocniej.
- Należy przytrzymać łeb psa i spróbować otworzyć mu paszczę, wówczas rany będą mniejsze – radzi Andrzej Świętoń. - Jeśli chodzi o amstaffy, to jest poważny problem. Te psy są wyhodowane do walki. Mają zakodowane pewne zachowania mordercze. Poza tym słyną z niezwykle silnego uścisku szczęk. Ściśnięcie w takiej paszczy oznacza zmiażdżenie.
Każdy pies, który ugryzł człowieka, podlega dwutygodniowej obserwacji. Jak postępuje się w przypadku, gdy pies pogryzł lub zagryzł innego czworonoga?
- Moim zdaniem taki pies również powinien podlegać obserwacji. Jeśli był szczepiony przeciwko wściekliźnie, okres obserwacji można skrócić. Decyzja należy do powiatowego lekarza weterynarii. Jeśli nie był szczepiony, obserwacja jest obowiązkowa. Właściciel poszkodowanego psa, niezależnie od wszystkiego, powinien zażądać takiej obserwacji, nawet jeśli napastnik był szczepiony – radzi.

Wróć do listy artykulów z tego wydania