Wyszukaj na stronie

Władze miejskie podjęły próbę załagodzenia konfliktu między spółdzielniami mieszkaniowymi „Przyszłość” i „Meblarz”, którego efektem jest ogrodzenie oddzielające bloki przy ul. Sowińskiego. 3 grudnia na spotkaniu w urzędzie miejskim radni apelowali do prezesa Marszała o wstrzymanie budowy ogrodzenia. Bezskutecznie.
W spotkaniu z prezesem zarządu „Przyszłości” wzięło udział 9 radnych, burmistrz i jego zastępca Teresa Trzaska. - Sprawa grodzenia jest bulwersująca dla mieszkańców i radnych. W radzie nie było głosów akceptujących to rozwiązanie – poinformował Grzegorz Nowosielski.
Podobnie jak wcześniej w Nowym Wyszkowiaku, prezes Marszał podał powody, dla których „Przyszłość” stawia ogrodzenie. - Bloki SM „Meblarz” funkcjonują od 30 lat. Przez ten czas spółdzielnia ta nie zadbała o podstawową infrastrukturę – relacjonował. - Ci mieszkańcy nie rozumieją, że żyją na czyjś koszt. Po 30 latach coś trzeba było z tym zrobić. Taka była wola naszych mieszkańców, zarządu i rady nadzorczej. To nie ja wskazałem placem. Ogrodzenie znajdowało się w planie remontowo – inwestycyjnym.
Za użytkowanie dojazdu, parkingów i placu zabaw „Przyszłość” zaproponowała „Meblarzowi” opłatę - 6 tys. zł na pół roku. - Oni zaproponowali 1 tys. zł – relacjonował prezes. - Oni mają 90 mieszkań, a to, wg statystyk, jest 60 samochodów. W ubiegłym tygodniu między słupkami pojawiły się pierwsze przęsła. - Czy pan prezes nie może zaprzestać na chwilę tego grodzenia? – zapytał radny Abramczyk.
- Nie ma możliwości niedogrodzenia – odparł prezes. - Był przetarg, umowa jest spisana. Człowiek postawił słupki, wyprodukował przęsła. Kto mu za to zapłaci? Ale przecież ogrodzenie może być tymczasowe. Dwa przęsła się wyjmuje i robi się furtkę.
Z odmową spotkała się również propozycja spotkania prezesów obu spółdzielni z burmistrzem. - Nie. Zarząd SM „Przyszłość” zaprasza zarząd SM „Meblarz” do siebie – upierał się Mirosław Marszał. - Zarząd „Meblarza” powinien zwrócić się z konkretną propozycją. Ze wszystkimi rozmawiają, tylko omijają sąsiadów. My już od nich niczego nie oczekujemy. Teraz to oni oczekują czegoś od nas.
- Lepiej budować mosty niż płoty i zasieki – skomentował Karol Pękul, starając się zachęcać obie strony do mediacji. - To źle wygląda na zewnątrz. 
- Do tanga trzeba dwojga – dodał burmistrz, informując jednocześnie, że obie strony nie chciały mediacji. - I tak trzeba usiąść do stołu, spojrzeć sobie w oczy i rozmawiać. Dziś pani prezes deklaruje budowę miejsc parkingowych, a to kluczowa sprawa do rozwiązania tego problemu. Źle by się stało, gdybyśmy musieli uzgadniać zjazd z ul. Sowińskiego.
W końcu prezes Marszał zaczął okazywać zniecierpliwienie.
- Ile kosztuje ten płot? – zapytał radny Pękul.
- Jak mnie mieszkańcy zapytają, to odpowiem – odparł.
- Ja jestem mieszkańcem i bardzo mnie to interesuje – wtrąciła Teresa Trzaska.
- Proszę przyjść na zebranie to odpowiem. Nie pamiętam. O plany grodzenia innych osiedli zapytał prezesa burmistrz. Ten najpierw wymienił przykłady grodzenia innych spółdzielni i wspólnot, m.in. nowego bloku przy ul. Sikorskiego, na os. Norwida, medyka, TBS-ów. - Czy myśmy krzyczeli? Nie. Takie jest prawo własności. A własność spółdzielni jest prywatną własnością – podkreślił.
- Nikt nie neguje państwa prawa do grodzenia - zapewnił Grzegorz Nowosielski. - Nam chodzi bardziej o wymiar społeczny.
Prezes przyznał, że zamierza odgrodzić się m.in. od pawilonów handlowych przy ul. 11 Listopada. Ich właściciele nie chcą partycypować w kosztach utrzymania terenu. - Odpowiedzieli, że płacą podatki i im się należy. Zgłosiliśmy już do powiatu grodzenie. Musimy zrobić projekt. Pozwolenie to kwestia czasu.
Na koniec dodał, że „Meblarz”, podobnie jak większość małych spółdzielni, chciał się przyłączyć do „Przyszłości”. – My nie, bo przejąć znaczy dokapitalizować – argumentował. W poniedziałek, 7 grudnia wieczorem, tuż po nadzwyczajnej sesji, radni miejscy spotkali się z przedstawicielami „Meblarza”, m.in. prezes Jolantą Elwartowską. Z relacji radnych wynika, że mieszkańcy skłaniali się raczej do wybudowania zjazdu z ul. Sowińskiego niż podjęcia rozmów z sąsiadami. To jednak, zdaniem władz gminy, niekorzystne rozwiązanie. Dlatego tak uparcie dążą do pogodzenia obu spółdzielni. W końcu radnym i zastępcy burmistrza Adamowi Mrozowi udało się namówić przedstawicieli „Meblarza” do trójstronnego spotkania mediacyjnego z udziałem prezesa Marszała i burmistrza Nowosielskiego.

Wróć do listy artykulów z tego wydania