Wyszukaj na stronie

Wraz z nowym Ministrem Sportu i Turystyki pojawił się nowy rzecznik prasowy. Minister Adam Giersz funkcję tę powierzył pochodzącemu z Wyszkowa Jakubowi Kwiatkowskiemu, który dopiero oswaja się z nową pracą i uczy łączyć sport z polityką.
O Jakubie Kwiatkowskim pisaliśmy już w „Nowym Wyszkowiaku”. Najpierw, gdy został rzecznikiem PZPN i pół roku później, gdy został odwołany.
- Pomijając formę, było to dla mnie duże zaskoczenie – mówi dziś w rozmowie z NW. - Moje obowiązki miała przejąć firma zewnętrzna, ale dzień później powołano nowego rzecznika, a z firmą nigdy nie nawiązano współpracy. Kryły się za tym układy, ale nie chcę wchodzić w szczegóły.
Przygody z PZPN nie traktuje w kategoriach porażki. - Gdyby nie te pół roku w PZPN, pewnie nie trafiłbym do ministerstwa – przyznaje.
Pracę w PZPN Jakub Kwiatkowski stracił pod koniec września. W październiku wybuchła afera hazardowa i z teką ministra sportu pożegnał się Mirosław Drzewiecki. Wraz z nim odeszli najbliżsi współpracownicy. Nowy minister na nowo formował gabinet polityczny, szukał doradców, m.in. do spraw mediów. Szansę otrzymał Jakub Kwiatkowski.
- Po odejściu z PZPN nie ukrywałem, że chcę w tym kierunku kontynuować karierę - przyznaje. - Wiele osób dziwiło się, że zdecydowałem się na pracę w PZPN. Wabikiem było Euro. Gdyby nie Euro, pewnie nie zostawiłbym „Eurosportu”. Praca w ministerstwie też daje szansę bycia blisko tego.
Ministrowie szukają ludzi zaufanych. Na stanowiska doradców nie prowadzą więc rekrutacji. Tu liczą się przede wszystkim kontakty. – Początkowo minister Giersz, znając moją PZPN-owską przeszłość, miał obawy, że zatrudnienie mnie może być źle odebrane przez dziennikarzy. Kilka razy rozmawialiśmy, pokazałem mu artykuły w prasie na temat mojego odejścia. To były dla mnie najlepsze referencje. Minister konsultował się też z różnymi osobami. Akurat pytał takie, które nie miały o mnie złej opinii.
Jakub Kwiatkowski pracuje z dwuosobowym zespołem prasowym. Odpowiada na liczne pytania dziennikarzy (od wyglądu kartki świątecznej ministerstwa, przez boiska „Orlik”, po Euro 2012), przygotowuje strategię komunikacyjną ministerstwa, organizuje konferencje, spotkania z dziennikarzami. - Kalendarz ministra jest bardzo napięty. Często jest tak zajęty, że nie mam możliwości spotkania się z nim wcześniej. Rzadko wychodzę z pracy przed 17.00 - mówi.
Nieodłącznym elementem pracy w rządzie jest polityka. – Ludzie pytają, czy musiałem zapisać się do partii – Jakub Kwiatkowski mówi to z uśmiechem. - Nie musiałem, ale przyznaję, że to inna praca od poprzednich. Oprócz sportu, jest wiele polityki. Polityką interesuję się na tyle, że oglądam Fakty w TVN. Czasami po prostu mnie męczy. Tej pracy nie traktuję jako zalążka do kariery politycznej. Chociaż nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
Na niespodzianki, i to przykre, trzeba się również przygotować, pracując w ministerstwie. - Po 6 miesiącach pracy w PZPN, gdzie był kryzys permanentny, myślę, że to będzie jednak spokojna praca. Chociaż im bliżej Euro, tym więcej będzie sytuacji kryzysowych i stresujących – przyznaje rzecznik. – Ale obecny minister różni się od swojego poprzednika, który był bardziej politykiem. Adam Giersz od lat pracuje w ministerstwie, był trenerem, zna sport i rozumie jego potrzeby. To nie jest kontrowersyjna postać.
Jakie Jakub Kwiatkowski ma plany na przyszłość? - Jeśli nic się nie wydarzy, to mam pracę do jesieni 2011 r. – odpowiada z uśmiechem. - Powrót do dziennikarstwa nie jest chyba możliwy. To raczej podróż w jedną stronę.

Wróć do listy artykulów z tego wydania