Wyszukaj na stronie

Samorządy mogą stracić dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych z powodu niespójnych przepisów regulujących ewidencję budynków oraz naliczanie podatków lokalnych. Część letników, m.in. z gminy Rząśnik i Somianka, nie zmieniając miejsca zameldowania, chce płacić podatki od nieruchomości na tym samym poziomie, co stali mieszkańcy, a są one niższe od podatków od działek letniskowych.
Podatki od nieruchomości naliczane są zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a więc wyższe od terenów rekreacyjno – letniskowych. Zdarza się, że działkowicze odwołują się od decyzji podatkowych, powołując się na prowadzoną przez starostwo ewidencję, która nie rozróżnia budynków letniskowych i całorocznych. Budynek mieszkalny to budynek mieszkalny. - Zmyślni działkowicze – komentuje takie działania wójt gminy Rząśnik Jan Kozon.
Stawia to gminy w trudnej sytuacji. Jeśli pozwolą płacić działkowiczom niższe podatki, to muszą się liczyć z poważnym uszczupleniem dla budżetu. - Gdyby dotyczyło to wszystkich podatników, uszczuplenie dla budżetu wyniosłoby kilkaset tysięcy złotych – mówi wójt gminy Somianka Andrzej Żołyński.
- To dla nas strata ok. 100 tys. zł. Ucieka nam kilometr drogi asfaltowej – oblicza wójt Kozon.
Dotyczy to oczywiście działkowców, którzy nie chcą się zameldować. Za zameldowanym mieszkańcem przychodzi bowiem do gminy część podatku wpłaconego przez niego do Skarbu Państwa.
W poniedziałek, 1 lutego wójtowie spotkali się w tej sprawie ze starostą. - Chcemy się dowiedzieć, jak to działa. Bo dzieje się to obok nas, a ucieka nam masa pieniędzy – mówi Jan Kozon.
Bogdan Pągowski rozkłada ręce. - Ewidencja jest prowadzona zgodnie z prawem – twierdzi. – Powstała luka prawna, niespójne są przepisy, dotyczące ewidencji budynków i podatkowe.
Starosta i wójtowie zgłoszą ten problem związkom powiatów i gmin. Zainteresują nim także posłów.

Wróć do listy artykulów z tego wydania