Wyszukaj na stronie

Anna Pobudkiewicz - 22 latka, matka 3-miesięcznej Malwinki. Obie bezdomne. Bezprawnie zajęły jedno z pustych mieszkań w bloku komunalnym przy ul. Serockiej. Klitkę bez kuchni i łazienki. Niemal natychmiast pojawili się pracownicy Zakładu Administracji Domów Mieszkalnych i straż miejska, by usunąć dzikich lokatorów. Aż trudno uwierzyć, że taka historia wydarzyła się w Wyszkowie i to w środku zimy.
Gdy Anna została wymeldowana z rodzinnego domu, była już w ciąży. Wcześniej pracowała w Warszawie. Zajmując się starszą osobą, miała zapewniony dach nad głową. Po śmierci podopiecznej wróciła do Wyszkowa. Choć wracać nie miała dokąd.
Gdy była w 4. miesiącu ciąży znalazła zatrudnienie w firmie „Zielony świat”. - Jeszcze kilka dni przed porodem, z brzuchem pod brodą sadziła żonkile nadziei podczas akcji Klubu Przyjaciół Wyszkowa. Co za ironia – mówią jej znajomi z pracy.
Początkowo Anna pomieszkiwała u koleżanek. Potem o dach nad głową było coraz trudniej. W 7. miesiącu ciąży w piśmie do burmistrza prosi o mieszkanie komunalne. „Zarówno ja, jak i dziecko nie będziemy mieli gdzie mieszkać. (…) Obecnie w ukryciu przed szefem sypiam w samochodzie ciężarowym, którym jeżdżę do pracy. Pomagają mi w tym pracownicy. Myję się wodą z butelki, co w moim stanie jest karygodne i nieludzkie” – opisuje w nim swoją dramatyczną już wtedy sytuację. Jednocześnie wskazuje, że w blokach przy ul. Serockiej są puste mieszkania.
- Do burmistrza Mroza (przewodniczy Klubowi Przyjaciół Wyszkowa – red.) chodziłam wielokrotnie – mówi w rozmowie z nami. - W urzędzie zaproponowali mi mieszkanie, jak wpłacę 7 tys. zł kaucji. Szef zgodził się na taką pożyczkę. To kazali mi czekać na urodzenie dziecka, bo samotnej osobie się nie należy. Proponowali mi też dom samotnej matki. Ale ja tu mam pracę. Po co całą ciążę pracowałam, po co się tak mordowałam?
Po wyjściu ze szpitala nie miała się gdzie z dzieckiem podziać. Przygarnęła ją znajoma z pracy. – Ale u mnie też dom pełen ludzi – wyjaśnia pani Ewa, dlatego Anna długo miejsca nie mogła u niej zagrzać.
W końcu dziewczyna postanowiła zająć jedno z mieszkań socjalnych przy ul. Serockiej. Choć mieszkanie to za dużo powiedziane. Zajęła klitkę o powierzchni ok. 10 m kw., bez łazienki i kuchni. - Pijaki tam chodzili, nikt się tym nie interesował – mówią znajomi z pracy. – To ogarnęła je, ludzie pomogli umalować, wstawiła nowe drzwi, założyła zamki. Zebraliśmy pieniądze, kupiliśmy jej łóżko i wózek dla dziecka. Skombinowała sobie jakiś stary regał.
Kiedy ZADM zorientował się, że mieszkanie zostało nielegalnie zajęte, pracownicy otrzymali polecenie „odzyskania” go. W środę, 10 lutego przyszli ze strażą miejską, gdy Anny nie było w domu. Wyważyli więc drzwi i wstawili własne zamki. Kiedy dziewczyna wróciła, sąsiedzi opowiedzieli jej, co się stało. Wyważyła więc drzwi i znowu wstawiła własne zamki. Wtedy o pomoc zdecydowała się poprosić naszą redakcję.
W czwartek sytuacja powtórzyła się. Tym razem o usunięcie osób zajmujących bezprawnie mieszkanie ZADM zwrócił się też do policji. - My nie jesteśmy od tego, żeby ludzi wyrzucać – stwierdzili funkcjonariusze, wychodząc z budynku.
ZADM tym razem dał za wygraną. Na komendzie złożył jedynie zawiadomienie o uszkodzeniu mienia. Ani władze Wyszkowa, ani dyrekcja ZADM nie mają sobie nic do zarzucenia. - Nie ja jestem od przydzielania mieszkań. Ja to traktuję jako włamanie. Jeśli teraz na to pozwolę, następne mieszkania też będą tak zajmowane – mówi dyrektor zakładu Marek Siekierski.
Zastępca burmistrza Adam Mróz „usuwania” z mieszkania bezdomnej kobiety z dzieckiem i to w środku zimy nie chce komentować. - Nie jest to najszczęśliwsza sytuacja. Jednak w tych okolicznościach nie widzę możliwości, żeby tej pani pomóc. Tu potrzebne jest rozwiązanie instytucjonalne - uważa.
Prezentuje też listy oczekujących na mieszkania komunalne. Na liście matek samotnie wychowujących dzieci jest 14 nazwisk, Anna Pobudkiewicz jest dopiero na 12. miejscu. Jest też 14-osobowa lista osób samotnych, 11-osobowa rodzin i 2-osobowa rodzin oczekujących na zamianę mieszkania. – Te osoby odwiedzają mnie niemal w każdy wtorek, też mają trudne sytuacje życiowe. Co miałbym im powiedzieć, gdybyśmy inaczej potraktowali tę panią? – pyta.
Mieszkanie, które zajęła Anna Pobudkiewicz, 16 grudnia gmina zaproponowała Spółdzielni Mieszkaniowej „Hutnik”, która ma prawomocny wyrok eksmisji jednego z lokatorów. - Naszym zadaniem jest podstawić mieszkanie socjalne – wyjaśnia zastępca burmistrza, dodając że na liście osób z wyrokami eksmisji jest 30 nazwisk. – Akurat ten pan nie zgłosił się do gminy. Zgłosiliśmy sprawę do komornika. Drugie mieszkanie w tym bloku również czeka na postępowanie komornika.
Co gmina zamierza zrobić w sprawie Anny Pobudkiewicz? - Wykorzystamy kroki prawne – wymijająco odpowiada zastępca burmistrza. Gmina najprawdopodobniej zdecyduje się wejść na drogę sądową.

Wróć do listy artykulów z tego wydania