Wyszukaj na stronie

Burzliwy przebieg miało spotkanie mieszkańców Skuszewa z przedstawicielami sieci telefonii komórkowej „Era”, która zamierza w ich miejscowości postawić stację bazową. O tej budzącej kontrowersje inwestycji pisaliśmy już w Nowym Wyszkowiaku (nr 8/2010).
Zgodę na wybudowanie nadajnika starostwo wydało w grudniu 2009 r. Mieszkańcy odwołali się od tej decy-zji, ale 1 lutego wojewoda utrzymał ją w mocy. Skorzystali więc z kolejnego koła ratunkowego, jakim jest skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.
Na życzenie skuszewian w czwartek, 11 marca doszło do spotkania z przedstawicielami inwestora. Wzięło w nim udział ok. 50 mieszkańców zbulwersowanych budową masztu w środku wsi.
Ogólne założenia inwestycji, polegającej na budowie stacji bazowej, wyjaśniła przedstawicielka firmy „Eltel”, która na zlecenie „Ery” szukała odpowiedniej lokalizacji. - Dostaliśmy od inwestora obszar poszukiwań. Wśród kilku opcji była również ta działka, właściciele wyrazili chęć współpracy. Mamy wszystkie wymagane prawem pozwolenia na budowę 40-metrowej wieży stalowej, ogrodzonej. Anteny zawieszone będą na wysokości 34 metrów, działają w 3 systemach – relacjonowała.
Zasady działania stacji wyjaśnił Waldemar Koszałkowski, pracownik działu pól elektromagnetycznych i środowiska Polskiej Telefonii Cyfrowej. - Wieża jest tylko nośnikiem, pola emitują anteny. W miejscach dostępnych nie są przekraczane dopuszczalne poziomy, nie ma mowy o żadnej szkodliwości - podkreślił. Wielokrotnie powtarzał, że polskie normy są znacznie bardziej restrykcyjne niż w innych krajach unijnych.
- Doniesienia o szkodliwości dotyczą telefonów analogowych, przykładanych do ucha, o znacznie większej mocy. W Polsce ten system został jednak zjedzony przez system GSM – wyjaśnił. - Stacje nie szkodzą. Jeśli możemy mówić o szkodliwości, to raczej telefonów, które trzymamy przy uchu. Z góry zgadzamy się na wybór dowolnego certyfikowanego laboratorium, które dokona pomiarów.
- Telefon odłożę, a stacja pracuje – komentowali uczestnicy spotkania.
- Czy te fale mogą negatywnie wpływać na życie ludzi? – dopytywał sołtys Wojciech Rojek.
- Zależy od natężenia pola i częstotliwości. Nasze natężenia nigdzie nie wykazały oddziaływania biologicznego.
- Czy może nam pan to zagwarantować?
- Bezwarunkowo, oczywiście, nie. Jeżeli stacja zostanie wybudowana zgodnie z prawem, to tak, mogę państwa zapewnić.
- Podobnie było z azbestem. Kryło się bloki, a teraz się zdejmuje, bo szkodliwy.
- Dlaczego nie bierzecie pod uwagę terenu niezabudowanego? – nie ustępowali  mieszkańcy. - Mówi się, że sąsiedztwo takiej stacji to dla dzieci trudności z koncentracją, ze snem.
- To jest środek wsi. Są tam jeszcze działki, kto je kupi?
- Nie robicie tego, żeby w Skuszewie był lepszy zasięg, tylko w Wyszkowie i okolicach. To my nie chcemy tej Ery, skorzystamy z innej sieci – padały głosy z sali.
- W Wyszkowie mamy stację bazową – odparł Waldemar Koszałkowski. Jego zdaniem, wybierając Skuszew, inwestor kierował się bliskością obwodnicy i drogi krajowej.
- A czy to takie potrzebne? Przecież telefony i tak działają – dziwiły się uczestniczki spotkania.
Mieszkańcy mieli żal do inwestora, że spotyka się z nimi dopiero pod koniec procesu decyzyjnego: - My wiemy, że prawo nie jest po naszej stronie, ale na początku powinien pan do nas przyjechać.
- Postępowanie toczyło się od 2008 r. Strony były powiadamiane – dziwił się Waldemar Koszałkowski. - Na ostatniej liście dołączonej do decyzji wojewody widnieją 23 osoby. Nie było wcześniej sygnału, nie wiedziałem, że mam przyjechać.
- My nie jesteśmy pieniaczami. Ale nam ktoś wsadza coś, czego my nie chcemy. Moglibyśmy lokalizację gdzie indziej znaleźć. Tak się nie robi w państwie prawa, gdzie ludzie mają coś do powiedzenia.
- Czy istnieje jeszcze możliwość zmiany lokalizacji? – zapytał sołtys.
- Nie jestem kompetentny, żeby obiecać. Decyzja należy do dyrektora biura regionalnego. Po powrocie przekażę temat opiekunowi stacji, on zgłosi to do planistów.
Mieszkańcy nie zrezygnują jednak ze skargi do WSA. - Będziemy się odwoływali do skutku – zapowiedział sołtys.

Wróć do listy artykulów z tego wydania