Wyszukaj na stronie

Po bardzo brzydkim i nieciekawym meczu, piłkarze Bugu Wyszków zremisowali z niżej notowaną Wkrą Żuromin. Szczególnie po grze wyszkowian z pewnością można oczekiwać dużo więcej.
W przedświąteczny piątek piłkarze Bugu udali się na daleki (140 km) wyjazd na północ Mazowsza z na-dziejami uzyskania podobnego wyniku, jak w meczu z Kryształem. Szybko potwierdziła się jednak stara piłkarska prawda mówiąca wyjazdowe spotkania, nawet na terenie słabszego rywala, są zwykle bardzo trudne.
Początek meczu to statyczna gra obu jedenastek, które „badały” się nawzajem, oceniając swoje możliwości. Częściej przy piłce byli wyszkowianie, za to miejscowi często kontratakowali. Na szczęście dla naszego zespołu, w I połowie Łukasz Rogulski nie został zmuszony do większego wysiłku. W 11. minucie napastnik Wkry znalazł się niepilnowany przed naszym bramkarzem lecz zamiast uderzać na bramkę, odegrał do kolegi, który znajdował się na pozycji spalonej. Podobna akcja miała miejsce w 25. minucie. Tym razem jeden z rywali powinien zostawić piłkę lepiej ustawionemu koledze, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. Nie zrobił tego jednak i akcja nie zakończyła się nawet oddaniem strzału. W odpowiedzi, po rzucie rożnym, główkował Łukasz Kowalczyk, ale piłka o pół metra minęła poprzeczkę. Jedyny celny strzał na bramkę w I połowie miał miejsce dopiero sześć minut przed przerwą. Niepilnowany w polu karnym Alan Wróbel zdecydował się na strzał z ostrego kąta, niestety defensor z Wyszkowa trafił w bramkarza.
W drugiej połowie gra nieco ożywiła się, jednak ciągle sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Stopniowo coraz wyraźniejszą przewagę osiągała drużyna trenera Roberta Podolińskiego. Z kolei żurominianie, mniej więcej po godzinie gry zaczęli „murować” bramkę, czyhając tylko od czasu do czasu na kontry. Przełomowa dla meczu mogła, a nawet powinna być 57. minuta meczu. Wtedy to za uderzenie bez piłki Bartosza Szali, z boiska wyleciał piłkarz gospodarzy. Co ważne, obrońca Bugu otrzymał żółtą kartkę za, zdaniem sędziego, prowokacyjne zachowanie. Niestety, po niespełna minucie także i Szala nie wytrzymał ciśnienia. W kolejnej akcji popełnił faul na rywalu, tym samym dając pretekst arbitrowi do pokazania drugiej „żółci” i wyrównania sił. Tak więc gra w przewadze goście trwała zaledwie kilkadziesiąt sekund.
Dziesięć minut później gospodarze stworzyli sobie jedyną dobrą okazje strzelecką. Na chwilę „zdrzemnęli” się nasi defensorzy, pozostawiając napastnika z Żuromina bez krycia, ten nie zastanawiał się długo, oddał mocny strzał na bramkę, ale piłka minęła o dwa metry bramkę. Chwilę później świetną okazję miał wprowadzony kilka minut wcześniej Mariusz Szajczyk. Pomocnik wyszkowian „przełożył” w polu karnym obrońcę, po czym uderzał niepilnowany z pięciu metrów, ale trafił wprost w wychodzącego bramkarza. Do końca spotkania wynik i gra nie uległa zmianie. Wyszkowianie nie mieli pomysłu na rozmontowanie „obrony Częstochowy” w wykonaniu miejscowych. Z kolei rywali wyraźnie zadowalał remis, a ich kontry kończyły się co najwyżej przed polem karnym gości. Bug: Ł. Rogulski - B. Szala, M. Demich, M. Czachór, A. Wróbel - J. Wyszyński (57. H. Dolewski), Sz. Chalski, M. Biernacki (77. D. Gawęda), Ł. Szala (61. M. Chorzempa) - P. Kitliński (53. M. Szajczyk), Ł. Kowalczyk (k).
Żółte kartki: B. Szala (x 2) – w konsekwencji czerwona.
Widzów: ok. 200.
W bieżącym tygodniu wyszkowian czekają dwa spotkania. Najpierw w środę, 7 kwietnia, udadzą się na jeszcze dalszy wyjazd. Tym razem do Gąbina na mecz Błękitnymi (godz. 16:30). Następnie, w sobotę, zagrają w Wyszkowie o godz. 16. z MKS-em Mława.
Z obu meczów przeprowadzimy bezpośrednią relację na stronie internetowej naszego tygodnika: www.nowywyszkowiak.pl 

Wróć do listy artykulów z tego wydania