Wyszukaj na stronie

Po tym, jak w mediach zrobiło się głośno o wójcie gminy Milanów w Lubelskiem, który nie bierze dni wolnych i urlopów od początku kadencji, za co należy mu się duży ekwiwalent, postanowiliśmy sprawdzić, czy dni wolne wykorzystują nasi samorządowcy. Na bieżąco z urlopu korzysta jedynie burmistrz Grzegorz Nowosielski.
- Nie mam zaległego urlopu - mówi. - W lutym skorzystałem już z tegorocznego. Zresztą nigdy nie korzystałem z ekwiwalentu. Mam dobrych pracowników i nie boje się zostawić urzędu. Myślę, że szef, który nie może zostawić firmy na kilka dni, to słaby szef, bo to znaczy, że nie potrafi zorganizować pracy. Dbam również o to, żeby pracownicy wykorzystywali urlopy.
 Kilka dni niewykorzystanego urlopu za 2009 r. mają wójtowie gmin Długosiodło Stanisław Jastrzębski i Rząśnik Jan Kozon, ponad 20 – wójt gminy Somianka Andrzej Żołyński.
Aż 44 dni zaległego urlopu ma natomiast wójt gminy Zabrodzie Adam Ołdak. - Gminy nie są sobie równe - tłumaczy. - Ja nie mam zastępcy, Zakładu Gospodarki Komunalnej czy osoby, która zajęłaby się pracą w terenie, wodociągami, drogami. Jak jest awaria, konserwator dzwoni do mnie. Radzimy sobie, więc nie powiększamy grona osób zatrudnionych.
Zaległości urlopowe jeszcze z 2008 r. ma wójt gminy Brańszczyk Mieczysław Pękul. - W ubiegłym roku przez kilka miesięcy zastępca był nieobecny. To jedna z przyczyn. Taka jest specyfika tej pracy. Takie są czasy, że wszystkiego trzeba pilnować – uważa.

Wróć do listy artykulów z tego wydania