Strona główna
Galeria Kontakt Ogłoszenia
Historia Ziemia
Wyszukaj na stronie


Naumachia - wyszkowianie z metalu
Odwołane z powodu żałoby narodowej koncerty, zamieszanie spowodowane chmurą pyłu wulkanicznego, w końcu jednak zagrali w Warszawie. 11 maja w warszawskiej Progresji wystąpiła legenda metalu – Bolt Thrower, a obok nich Rotting Christ, Lost Soul, Nomad i (co dla nas najciekawsze) mająca wyszkowskie korzenie Naumachia.
Przed smoleńską katastrofą rozmawialiśmy z muzykami tej grupy. Wywiad, który miał się ukazać pierwotnie 13 kwietnia prezentujemy dziś - po ocenionym bardzo wysoko przez publiczność koncercie w stolicy.
Naumachia występowała u boku greckich legend metalu także w drugiej połowie kwietnia, podczas trasy Aealo Tour 2010, skróconej z powodu żałoby narodowej. Z tego też powodu nie udało mi się obejrzeć wyszkowian w Białymstoku 15 kwietnia. Szkoda, będzie musiała wystarczyć płyta. Rozmawiam z Soyakiem i Armandem – czyli wyszkowianami w Naumachii.


Dziesięć lat temu, w Wyszkowie, powstała Naumachia. Kawał czasu. Zacznijmy od historii…
- Więcej niż dziesięć lat temu brat zabierał mnie na koncerty do Kina Starego, przyjeżdżały znane kapele, sporo się działo. Pamiętam przegląd, na który przyjechały zespoły z całej Polski, a którego gwiazdą był Kazik.
Ja też pamiętam ten przegląd, bo pracowałem wtedy w kinie. A dziś kina już nie ma…
- Naprawdę? Szkoda. Ale miasto kilkanaście lat temu od strony kulturalnej prezentowało się chyba lepiej. Było dużo wyszkowskich zespołów. Experience, Od Jutra, Faust… Żyliśmy muzyką. W każdy weekend graliśmy w kanciapie po parę godzin. Teraz trochę czasy się zmieniły. Muzykę się ściąga przez Internet, na koncertach mniej ludzi…
Zmieniły się czasy, zmienił się skład Naumachii. Z pierwszego składu zostaliście już tylko wy dwaj.
- Tak. W tej chwili grają z nami VX (klawisze), Morfifer (bas) i Icanraz (perkusja). Dobrzy muzycy, choć czasami mamy trochę kłopotów. Jeden jest z Białegostoku, drugi z Warszawy a trzeci w Krakowie. Już to stwarza czasami problemy. Do tego oni są także muzykami innych grup i zdarza się jakaś kolizja terminów.
A wy w Norwegii. Jak w takiej sytuacji można nagrać płytę?
- Można, jak widać. Wszystkie kompozycje na naszej nowej płycie „Black Sun Rising” powstały na odległość. Mieszkamy w Norwegii i tam wymyśliliśmy większość tego, co słychać na płycie. Następnie nagraliśmy gitary i Internetem w mp3 i GuitarPro materiał wysłaliśmy do reszty grupy – do Polski. VX odsyłał je nam z jego nagranymi klawiszami i tak z każdym członkiem zespołu po kolei. Wyjątkiem jest utwór „Mortification Study”, w którym VX nagrał najpierw klawisze.
- Kiedy wszystko już było prawie gotowe, przyjechaliśmy do Polski i przed wejściem do studia nagraniowego graliśmy kilka dni próby. Po nich weszliśmy do studia Hertz w Białymstoku i nagraliśmy płytę w dwa tygodnie.
W tym studio nie nagrywaliście pierwszy raz.
- Atmosfera w Herzu jest profesjonalna – czuć dobry klimat. Poza tym byliśmy przygotowani do nagrania tak, że nie potrzebowaliśmy dodatkowych dni nagraniowych. Dwa tygodnie wystarczyły.
Nie macie czasu na kombinowanie w studio?
- Lubimy robić coś od początku do końca. Poza tym, mówiąc prosto z mostu, nie stać nas na wynajęcie studia na miesiąc czy dwa.
Nie da się wyżyć z muzyki? Dlatego pracujecie w Norwegii? Smutne to trochę, że często przewija się w rozmowie wątek kasy.
- Nie było w Polsce pracy, dlatego wyjechaliśmy. Założyliśmy własne firmy w Norwegii. Dzięki temu zarabiamy, żeby móc dołożyć do naszego, dość drogiego, hobby. Ale też po to, żeby nikt nam nie mógł zabronić jechać w trasę. - Na szczęście możemy brać wolne, kiedy chcemy. Ale rzeczywiście granie nie przynosi kasy. Wręcz odwrotnie. Dokładamy do tego z naszych oszczędności. Podam ci przykład, miałem jechać z dziewczyną na urlop. I co? Wydałem kasę na Naumachię… Jakoś to jej zrekompensuję.
Waszą płytę można kupić np. w empiku. Nic z tego nie macie?
- Dokładnie zero.
Niemożliwe.
- Możliwe. To zwykle zależy od firmy, która zajmuje się promocją. Z koszulek i płyt sprzedawanych podczas trasy trzeba opłacić jedzenie, hotel, przejazdy. Często trzeba do tego dołożyć. Nie jesteśmy Metallicą… W metalu tak już jest, trzeba dokładać, czasem firma promocyjna Cię okradnie, czasem przez przypadek ktoś zostaje gwiazdą.
Przez przypadek gracie z Rotting Christ? W to też nie wierzę.
- Chcieliśmy, żeby promocją nowej płyty zajął się Mariusz Kmiołek, który jest menadżerem Vadera. W jego firmie Empire Records wydaliśmy dwie pierwsze płyty. Firma już nie istnieje, teraz Mariusz prowadzi agencję koncertową. Wysłałem mu naszą płytę, miałem nadzieję, że zgodzi się zostać naszym menadżerem, ale stwierdził, że nie ma na to czasu. Jednak zaproponował nam za-granie trasy z Rotting Christ.
Greccy bogowie Metalu.
- Tak, to kapela, na której się wychowaliśmy, więc wiadomo, że ta propozycja była dla nas spełnieniem marzeń. Gdyby ktoś mi powiedział 10 lat temu, że pojadę na trasę z Rotting Christ, to bym go wyśmiał.
Nie dziwię się. Choć po wydaniu „Black Sun Rising” czytałem wiele recenzji tego krążka. Ktoś was porównywał z Behemothem czy Vaderem…
-…tak, a inni dziennikarze nie wiedzieli nawet, w jakim składzie gramy, wyciągają informacje z Wikipedii, zamiast przygotować się do rozmowy. Daj spokój, większość tych recenzji powstało chyba bez słuchania płyty.
Ok, więc jaka jest ta płyta?
- To concept-album. Teksty two-rzą całość i dzięki nim przekaz krążka jest jasny. Muzycznie jest na pewno mocniejsza, bardziej agresywna. I oczywiście dojrzalsza. Dojrzewamy muzycznie i wiadomo, że nie zagramy tego, co dziesięć lat temu na „Wrathorn”.
Dziesięć lat temu waszą promocją nie zajmowała się też Witching Hour… Na nagranie płyty w Selani Studio dostaliście pieniądze z wyszkowskiego Urzędu Miejskiego.
- Faktycznie, tak było. Dziś dzięki umowie z firmą Witching Hour mamy nadzieję, że będziemy grali więcej koncertów. No i jak sam zauważyłeś, „Black Sun Rising” można kupić w empikach. Choć któryś z recenzentów w dalszym ciągu pisał o zespole z „podziemia metalu”. To śmieszne.
Wracacie do Polski, do Wyszkowa?
- Na święta tak. Na stałe - raczej  się na to nie zanosi.
- Do Polski może, do Wyszkowa chyba nie.
Smutne.
- Ale prawdziwe.
mjk
Wróć do listy artykulów z tego wydania
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2010-05-20 23:38
~r2d2
Świetnie, że odnosicie sukcesy, a odnośnie artykułu żeby se ktoś nie pomyślał, że nie ma niczego: Experience nadal istnieje, OdJutra ma się dobrze, zespołów młodych i starych przeróżnych jest całkiem sporo...
Czytaj w aktualnym numerze
Wiadomości z miasta
Silny wiatr pokrzyżował plany organizatorów piątkowego, 17 czerwca, letniego kina plenerowego. Do obejrzenia wszystkich zaplanowanych na weekend filmów, a więc...
Sport
W weekend na parkietach Hali WOSiR odbyły się finały mazowieckich igrzysk młodzieży w piłce siatkowej chłopców. Reprezentujący gospodarzy zespół UKS Polonez...
Czytelnicy napisali
01.06.2016r. w prezencie z okazji Dnia Dziecka, rodzice z grupy „Żabki” pod czujnym okiem Pani Magdaleny Łyszkowskiej i Moniki Ponichtera przygotowali przedstawienie...
Wiadomości z powiatu
Wszyscy radni zagłosowali za udzieleniem wójtowi absolutorium z tytułu wykonania budżetu za 2015 r. Budżet zamknął się ponadmilionową nadwyżką, na inwestycje...
Kultura
Wyszkowska biblioteka włączyła się w ogólnopolską akcję Noc Bibliotek „Wolno czytać”, która upłynęła pod znakiem Henryka Sienkiewicza i...

strony www Warszawa