Najlepszym rozwiązaniem byłaby likwidacja takiego sprzedawcy. Przypomniała mi się zwrotka pewnej piosenki: "Wypier...aj, wypi...alaj (...)"

po co to narzekać i płakać nad rozlanym mlekiem. Mamy takie prawo jakie mamy. Wczoraj w jednej ze stacji radiowych przytoczono słowa któregoś prawnika konstytucjonalisty, który w swojej wypowiedzi skrytykował strasznie projekt ustawy antydopalaczowej i który powiedział że nawet jak ona wejdzie w życie to posypie się mnóstwo pozwów wobec Skarbu Państwa o odszkodowania a dopalaczy i tak się nie wyeliminuje w ten sposób ponieważ będą teraz sprzedawane jako kosmetyki zawierające substancje chemiczne oczywiście nie do spożywania a stosowania zewnętrznego i wszystko będzie zgodne z prawem. Wydaje mi się, że tą ustawą będzie można podetrzeć tyłek. "Co z tą Polską......?"

Niech się przedstawi z imienia i nazwiska ten poszkodowany sprzedawca. Niszczymy lewackie ścierwo...

Dopalacze może nie sa zabronione, ale potem leczenie takich bezmśslnych gówniarzy odbywa się kosztem nieszczęśliwych i chorych bez ich winy.

To nażryjta się trutki na szczury, przecież o to wam chodzi.

dopalacze nie są zabronione na zachodzie, każdy się truje na własny rachunek, więc przetsńmy chronić parasolem tych którzy tego nie chcą

Wyjście z sytuacji jest banalnie proste. Chcesz wprowadzać do obroyu produkty (naete tzw. kolekcjonerskie) które mogą być użyte jak produkty spożywcze. To musisz wykazać sie aktualnym badaniem, zaświadczenie czy jak go zwał wydanym prze SANEPID, że produkt ten nie jest szkodliwy. Przykad zabawki sprowadzane z Chin które były tokszyczne i przez to niebezpieczne dla dzieci. Niech to cwaniaczki od dopalaczy wykaża się bezpieczeństwem sprzedawanych produktów. Chcesz handlować spełniaj warunki. A określania dopalaczy jako produktów kolekcjonerskich jest czytą kpiną z ludzi. Sprzedają syf i jeszcze sięskarżą, że ktoś chce z tym zrobić porządek. Jak to taki dobry produkt to niech sprzedający sam popróbuje...zobaczymy czy sklep otworzy.

bo tak będzie, dostanie odszkodowanie a my za to zapłacimy. Zamknąć sklep z artykułami kolekcjonerskimi jest tak samo zgodne z prawem jak zamknięcie sklepu z zabawkami, przecież dziecko bawiąc się zabawką również może się nią zadławić i udusić lub trzymając w buzi smoczek z Chin zatruc się substancjami chemicznymi. Po prostu mamy do dupy prawo, które co lepsi cwaniaczki potrafią wykorzystać. A odszkodowania będą wielkie zobaczycie sami.

Niech właściciel poda Tusqa do sądu to dostanie odszkodowanie z naszych podatków.