Wyszukaj na stronie

Czytając artykuły o wsparciach dla organizacji pozarządowych, jak i dla małych firm czy instytucji, jestem pełen obaw co do ich funkcjonalności. Jak przed wejściem w struktury Unii Europejskiej nie mogliśmy wiele zrobić w kierunku poprawy i rozwoju gospodarki, tak i po wejściu niewiele możemy zrobić. Kiedyś borykaliśmy się z brakiem funduszy na programy rozwojowe i rozwiązania gospodarcze, dzisiaj niewiele więcej możemy wygospodarować na pomysły gospodarcze społeczności lokalnej. Ekonomiści i władze Unii nieśmiało wysyłają informacje o cięciach i oszczędnościach ekonomicznych, władze naszego rządu oczywiście wtórują pomysłowi Unii i otwarcie mówią o kłopotach i cięciach budżetowych.
Jak ma zachować się obywatel, przyszły przedsiębiorca, mały inwestor, kiedy obietnice wsparcia finansowego obwarowane są tak wieloma utrudnieniami, że nie sposób nie powiedzieć żargonem młodzieżowym: „Unia to jedna ściema”. Nie będąc w Unii, mieliśmy takie same problemy. Co mają zrobić młodzi, przyszli przedsiębiorcy w tak rozchwianej polityce ekonomicznej, gdzie państwo nie potrafi zadbać odpowiednio o tych tworzących miejsca pracy w rejonie zamieszkania, czyli na przestrzeni miasta, gminy czy powiatu. Jak nie oprzeć się stwierdzeniu, że władze naszego państwa, wraz ze strukturami samorządowymi, nie radzą sobie w takich sytuacjach. Być może trzeba stworzyć sensowny program bezpieczeństwa finansowego dla lokalnych przedsiębiorców.
Dobrze, że Wyszków leży nieopodal Warszawy i znaczna liczba mieszkańców ma zatrudnienie właśnie tam. Już słyszy się o wielkiej sypialni Warszawy, jaką jest Wyszków. Za głowę się łapię, co by było, gdyby nie bliskość tych miast. Włodarze naszego Wyszkowa i gminy nie spaliby tak spokojnie w błogim letargu minimalizacji zaangażowania w tworzenie rynku pracy na własnym terenie.

Wróć do listy artykulów z tego wydania