Ale zostaje po nim ślad...
Uroczystość nadania imienia prof. Ludwika Maciąga sali konferencyjnej na III piętrze miejskiej biblioteki odbyła się 18 grudnia. Została odsłonięta i poświęcona marmurowa tablica nad drzwiami wejściowymi do sali. To ostatni akcent obchodów 90-lecia urodzin Ludwika Maciąga, zmarłego w 2007 r. wybitnego artysty malarza, człowieka wielkiego formatu, honorowego mieszkańca Gminy Wyszków.
Uroczystość zgromadziła przyjaciół prof. Ludwika Maciąga i wielbicieli jego talentu. Przybyli nie tylko wyszkowianie, ale też mieszkańcy odległych miejscowości, m.in. z Siedlec i Poznania. Byli uczniowie Profesora: z Warszawy Stanisław Baj i Wieńczysław Pyrzanowski, z Janowa Podlaskiego Maciej Falkiewicz, był oddany przyjaciel Profesora - Henryk Kępski z Wesołej. Wystrój sali przygotowali Katarzyna Słowikowska-Osik i Janusz Maciąg – wnuk Profesora.
- Ślad po Profesorze jest silny, mocny i trwały – mówiła dyrektor miejskiej biblioteki Małgorzata Ślesik-Nasiadko. - Pamiętać o nim będziemy nie tylko my, ale i następne pokolenia. Taką małą cegiełkę do tego dokładamy.
Tą cegiełką jest nadanie sali konferencyjnej na III piętrze biblioteki imienia profesora Ludwika Maciąga. Uchwałę w tej sprawie podjęli radni miejscy na sesji w dniu 9 listopada 2010 r.
W imieniu burmistrza zebranych powitał przewodniczący rady miejskiej Józef Biernacki. Przypomniał, że Ludwik Maciąg zamieszkał w Gulczewie w latach 70. Pokochał naszą przyrodę, zaprzyjaźnił się z miejscowymi ludźmi.
Marmurową tablicę z napisem SALA IM. PROF. LUDWIKA MACIĄGA odsłonili Wiesław Czapski i Elżbieta Szczuka.
- To osoby, które przyjaźniły się z Profesorem i bardzo dbają o to, by pa-mięć o nim, nie tylko u nas w Wyszkowie, była trwała - nadmieniła dyrektor.
- Profesor Ludwik Maciąg. Człowiek wielkiego talentu, wielkiego serca i mądrości – mówił ks. Zenon Mosakowski, również zaprzyjaźniony z Profesorem. – Ustawienie hierarchii wartości było ciągłą inspiracją w jego kontemplacji piękna, które wszędzie widział i utrwalał w twórczości malarskiej.
Po modlitwie ksiądz poświęcił salę i tablicę.
Tak do niego lgnęliśmy
O życiu i twórczości Profesora mówił prof. Stanisław Baj, prorektor ASP w Warszawie, również wielki artysta. Wcześniej podkreślił rolę Małgorzaty Ślesik-Nasiadko w promowaniu kultury. Wspomniał, że Ludwik Maciąg był zachwycony, że ktoś taki, kto ma wizję i pasję działań, jest dyrektorem biblioteki.
- Profesor Ludwik Maciąg, jak wybrał tu swoje miejsce – Gulczewo – traktował je jako miejsce najważniejsze, jeśli chodzi o życie i twórczość. Wybrał się tu z Warszawy do natury, do ludzi podobnie myślących. Wielkie szczęście miał Wyszków i Gulczewo, że ma kogoś takiego, taką postać i osobowość, do której w wielu sprawach może się odwołać. To jest budowanie tożsamości, to jest budowanie historii pewnego miejsca.
Nawiązał też do wiszących na ścianie zimowych akwarel Ludwika Maciąga (Profesor przekazał je w prezencie bibliotece).
- Nie spotkałem się, żeby w historii sztuki ta pora roku była tak doskonale oddana, namalowana. Jest w tym wszystkim ogromna sfera tajemnicy. Niby jest to zwykłe i proste, ale w tym zawiera się wszystko, co można powiedzieć i o tej porze roku, i o autorze, i o życiu ludzkim. To wszystko gdzieś jest. Trudno o tym mówić, to się przeżywa. Sądzę, że sztuka nie dzieli się na realizm i inne rzeczy, sztuka jest albo dobra, albo zła. (..) Wszystko, co jest w sztuce, to fikcja i iluzja. Kolor w malarstwie Profesora jest specyficzny, szorstki, jest interpretacją wobec natury, odchodzi od potoczności, od banału. To jest dotknięcie, jakby do żywego tego, co jest w naszym pejzażu. Ale chodzi o to, by znaleźć ten wyraz, to najistotniejsze działanie. I to jest wspaniały cud sztuki Profesora, że on za pomocą tajemniczej siły swojego talentu potrafił coś takiego uczynić.
Bardzo ważnym odwołaniem są wartości, jakie Profesor wyznawał. To wspaniale łączy się z tą siłą, kiedy sztuka istnieje poza życiem malarza, w przestrzeni historycznej. Jeśli twórca jest szczery, nie jest oddany jakiejkolwiek koniunkturze typu pieniądze, sława, jeśli tworzy z najprawdziwszego przeżycia, to musi mieć zbudowane w sobie poczucie wartości dotyczące życia, relacji z drugim człowiekiem, relacji narodowej, tu się musi wszystko zgadzać. Dlaczego tak lgnęliśmy do Profesora? Bo była w nim nieprawdopodobna harmonia; to, co mówił, jak mówił, to, co przeżywał i to, co malował. Potrafił powiedzieć komuś prosto w oczy to, co myślał, nawet gdy było to przykre, nieprzyjemne, ale potem okazywało się, że to było jedyne, co można było w tym momencie zrobić. Cel, do którego dążył, to prawda wobec drugiego człowieka, prawda przeżycia.
Piękny koncert na głos, skrzypce i pianino dało na zakończenie spotkania trio: Anna Potyrała, Adam Kublik, Paweł Listwon.
ES