Camper wybiegł na parkiet w składzie: Sędek, Alancewicz, Główczyński, Gniewek, Saczko, Świerżewski, Knasiecki. Mecz rozpoczął się od zepsutej zagrywki stołecznych. Z dobrej strony pokazali się w pierwszych minutach Gniewek z Główczyńskim, zdobywając wspólnie blokiem drugi punkt. Przed własną publicznością gospodarze powoli przejmowali inicjatywę. Szybko wyrównali stan gry i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca, zwyciężając 25:21.

Po zmianie stron od mocnego uderzenia zaczęli warszawianie. Zbudowali niewielką przewagę, którą szybko utracili za sprawą skutecznych Alancewicza i Saczki. Dwupunktowe prowadzenie utrzymywało się przez większość partii. W końcówce podopieczni Piotra Szulca przycisnęli ponownie i zdobyli 5 punktów z rzędu, ustalając wynik 25:18. 

Tego dnia byli bardzo nierówni, rozpoczęli trzecią odsłonę od wysokiego prowadzenia 5:1, by po chwili pozwolić gospodarzom dojść do remisu 9:9. Emocji nie brakowało, Camper ponownie wyszedł na prowadzenie. Kilka błędów popełnił atakujący Przemysław Gniewek, psując zagrywkę i nadziewając się na blok rywali. Od siatki nie odrzucił ich szybującą zagrywką wprowadzony Krystian Kruk. Kiedy na tablicy widniało 16:18, trener Szulc poprosił o czas, po którym losy seta się odwróciły. W dogonieniu MOS-u szczególnie pomogła Camperowi precyzyjna zagrywka Macieja Alancewicza. W decydujących momentach nie zawodził Saczko, Gniewek i Alancewicz, po ataku z lewego skrzydła tego ostatniego, set zakończył się rezultatem 25:23.

Czwarta partia rozpoczęła się od prowadzenia Campera 2:0. Kolejny raz wkradła się w szeregi wyszkowian niedokładność, którą bezlitośnie karcili gospodarze (4:2). Po kilku ich błędach, od których też się nie uchronili, i skutecznym wykorzystaniu „przechodzącej” przez Główczyńskiego udało się ponownie wyjść wyszkowianom na prowadzanie. W ekipie warszawian tradycyjnie brylował Paweł Sutyniec, który kończył niemal każdy atak. To głównie dzięki niemu MOS zbudował ponownie wysoką, czteropunktową przewagę, którą dowiózł do końca (25:21).

W tie-breaku rywalizowali na początku środkowy Maciej Główczyński z Pawłem Sutyńcem. Obaj punktowali na zmianę, jednak zwycięsko z tego pojedynku wyszedł reprezentant Warszawy, posyłając potężne zagrywki i dając swojej drużynie dwupunktowe prowadzenie. Po wejściu na parkiet atakujący Daniel Lenc pomógł Camperowi zniwelować stratę do jednego „oczka” (4:5). Jednak od tej pory stołeczni grali jak z nut. Regularnie punktował z drugiej linii Pawlewicz i z lewego skrzydła Sutyniec. Podopieczni Szulca odpowiedzieli tylko zbiciem ze środka Świerżewskiego. W dalszych minutach MOS powiększał prowadzenie i zwyciężył 15:9.

Wyszkowska drużyna awansowała już do fazy play-off. Ważne, by siatkarze Szulca pokonali pozostałych rywali i zajęli w grupie III drugie miejsce, co sprawiłoby, że w pierwszej rundzie zmierzą się z MOS-em Wola Warszawa.
 

MOS Wola Warszawa – KS Camper Wyszków 3:2
(25:21, 18:25, 23:25, 25:21, 15:9)
 

Camper: Świerżewski, Sędek, Alancewicz, Główczyński, Gniewek, Saczko, Kwasiecki (libero)oraz Kruk, Płaza, Zalewski i Lenc 

 

Kolejne spotkanie XVII kolejki II Ligi Piłki Siatkowej Mężczyzn odbędzie się 12 lutego, w Ozorkowie, gdzie Camper Wyszków zmierzy się z miejscową Bzurą. Z czwartą drużyną tabeli Wyszkowianie wygrali już 3:1. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: