Zrealizowany przez dziennikarkę Joannę Lichocką i Marię Dłużewską (producentem jest „Gazeta Polska”) film opowiada o przygotowaniach do wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu, pierwszych chwilach po katastrofie, pożegnaniu pary prezydenckiej. Swoimi uczuciami, refleksjami i analizą wydarzeń dzielą się Andrzej Duda, Adam Kwiatkowski, Jakub Opara, Jacek Sasin, Marcin Wierzchowski i Paweł Zołoteńki. W filmie można też zobaczyć zdjęcia ze Smoleńska, niepokazywane w mediach. 

- Film kręcony był latem ubiegłego roku, wyraża nasz stan uczuć i wiedzy na ówczesny czas – podkreślił Jacek Sasin. - Ale ogrom tej tragedii nie pozwala nam przejść do porządku dziennego. 

Podczas spotkania z widzami wielokrotnie podkreślał, jak ważne jest dojście do prawdy o katastrofie, jaka by ona nie była. 

- Winien jest Tusk i Klich – nie mieli wątpliwości niektórzy widzowie. - Dokąd będzie ten rząd, to prawdy nie będzie.

- Dlaczego tym samolotem leciało tylu wspaniałych ludzi? Pytam was, bo wyście byli za to odpowiedzialni – usłyszeli goście.

- Nikt nikogo na siłę do samolotu nie „wkładał”. Ci wszyscy ludzie zabiegali o to, by towarzyszyć panu prezydentowi – odpowiedział Jacek Sasin. - Nikt nie pomyślał, że może dojść do takiej tragedii. Nie miałem takiej wyobraźni, by wyobrazić sobie, że może się rozbić samolot z prezydentem, najbezpieczniejszy środek transportu. Teraz wszyscy jesteśmy mądrzejsi. Nie ma dnia, żebym o tym nie myślał i nie miał do siebie jakiejś pretensji. 

Adam Kwiatkowski dodał, że podczas organizacji wizyty prezydenta podział obowiązków między służby jest bardzo ścisły: - Zabezpieczeniem zajmuje się BOR. Nie sprawdził lotniska i nie był na nim obecny. Kiedy jeszcze byliśmy w Katyniu, oficerowie BOR-u wiedzieli mniej niż my. Kiedy samolot już się rozbił, decydowali na które lotnisko ma polecieć. 12 kwietnia Kancelaria Prezydenta dowiedziała się, że to lotnisko nie funkcjonuje na co dzień. 

- Tu jest splot wielu dziwnych wydarzeń, które doprowadziły do tej tragedii i na które powinniśmy poszukać odpowiedzi – kontynuował. – To kompromitacja państwa. Wyszły nie tylko podziały wewnętrzne, ale i to, że w ogóle nie dbamy o bezpieczeństwo. 

Inny widz dziwił się, że w śledztwie Polska nie korzysta się z wywiadów zagranicznych: - Podobno mają nagrania wszystkich rozmów w samolocie. Jesteśmy na wyciągnięcie ręki od prawdy.

Jacek Sasin przyznał, że prowadzone przez Polskę śledztwo, ze względu na brak dostępu do ważnych dowodów, jest nieskuteczne. Mówił też o oddaniu śledztwa Rosjanom, skandalicznym raporcie MAK-u, zaginięciu szeregu dowodów, różnych wersjach zeznań kontrolerów lotu, ich rozmowach z centralą, zbyt późnym przesłuchaniu ich przez polskich prokuratorów. – Jak rozumiem, te 10 miesięcy miało przygotować ich do tych zeznań - skomentował. - Czy świadomie wprowadzili w błąd, czy mieli błędną wiedzę?

Przyznał, że Polska nie korzysta z możliwości zwrócenia się o pomoc międzynarodową: - NATO, USA mają możliwości techniczne, żeby na wiele pytań odpowiedzieć. 

- Rola nas wszystkich, żebyśmy jako obywatele wywierali nacisk na polski rząd – apelował. 

- Trudno się odnosić, bo go jeszcze nie ma – odpowiedział na pytanie o raport szefa MSWiA Jerzego Millera. - Z góry można zadać pytanie, jaki będzie bez dostępu do podstawowych dowodów? 

Przypomniał często pojawiające się w mediach opinie winą za katastrofę obarczające Lecha Kaczyń-skiego, nawiązujące do wcześniejszych wydarzeń w Gruzji. – To wersja, która nie miała żadnego oparcia w dowodach - zapewniał. - Miało to wytworzyć pewien fałszywy obraz i zamknąć sprawę. Że był nacisk na pilotów i popełnili błąd.

Jacek Sasin dodał, że wielokrotnie był świadkiem, kiedy podczas prezydenckiego lotu pilot informował o niemożności lądowania. Prezydent nigdy nie sprzeciwiał się.

- Co pan sądzi o demokracji w Polsce? – padło kolejne pytanie.

Tu Jacek Sasin odwołał się do niesnasek między kancelariami prezydenta i rządu. - To, co się działo przed wizytą w Katyniu, nie było niczym nowym – powiedział. - Atmosfera walki z prezydentem miała ogromny wpływ na to, co się stało. Przygotowujący wizytę pracownicy kancelarii, którzy 2 tygodnie przed uroczystością udali się do Katania, nie zostali wpuszczeni na lotnisko. Dowiedzieli się, że to odpowiedzialność BOR-u. Nie było podstawowych urządzeń naprowadzających, nie było na pokładzie funkcjonariusza rosyjskiego. Służby nie przyłożyły się do tej wizyty. Była atmosfera, „że Kaczyński znowu się gdzieś wpycha”. Jak można ocenić taką demokrację, sami sobie państwo odpowiedzcie.

Widzowie pytali również o film z komórki, na którym widać, że kilka osób przeżyło i słychać strzały. - Na pewno można było usłyszeć strzały – przyznał polityk. Z informacji badającej nagranie prokuratury nie wynika, czy jest ono prawdziwe czy fałszywe. - Są poważne przesłanki, że działo się tam coś bardzo niepokojącego – kontynuował. - Autorytety, dziennikarze naśmiewają się, że powstają teorie spiskowe. Jak mają nie powstawać, skoro nie ma informacji w tej sprawie.

- Zostajemy z tymi dramatycznymi pytaniami – podsumował poseł PiS Henryk Kowalczyk. 

Wraz z Waldemarem Sobczakiem odebrał podziękowania za zorganizowanie spotkania. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: