Dużych emocji można było jednak się spodziewać. Tradycyjnie nasz zespół miał problemy z drużyną z dolnej części tabeli, grało się trudniej niż chociażby z Hutnikiem czy Mławianką. Z drugiej strony do 15. drużyny ligowej tabeli trzeba było podejść z respektem. Zimą do Glinojecka sprowadzono kilku graczy z Rosji i Ukrainy. Tydzień temu, podczas meczu w Żurominie, w składzie Kryształu zagrało aż… siedmiu cudzoziemców. Po sobotnim meczu można jednak stwierdzić, że żaden z tych graczy nie wpływa na lepszy poziom drużyny i całej ligi.

W 4. minucie sobotniego meczu w polu karnym gospodarzy upadł Adrian Rowicki. Mimo głośnych protestów samego zainteresowanego i pozostałych wyszkowian, sędzia pozostał niewzruszony. 6 minut później pomocnik Kryształu zagrał prostopadłą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję kolegi, szybszy od napastnika okazał się jednak Dariusz Matusiak. Pierwsza bramka meczu powinna paść w 11. minucie. Po dośrodkowaniu z linii końcowej Michała Hermana, piłka spadła w pole karne pod nogi zupełnie niepilnowanego Krzysztofa Krzywickiego, jednak nasz pomocnik strzelił tuż obok słupka. Dwa razy bramkarza Kryształu próbował z dystansu pokonać Herman. W 22. minucie strzelił w środek bramki, kilka minut później jego strzał minimalnie minął poprzeczkę. W 32. minucie wyszkowianie stracili pierwszą w tej rundzie bramkę. Po faulu Szymona Chalskiego, obcokrajowiec z Kryształu strzelił mocno z rzutu wolnego, piłka przetoczyła się przez pole karne i wpadła do bramki obok zasłoniętego Matusiaka. Tuż przed przerwą mogło być już „po meczu”. Po rzucie rożnym dla gości, gospodarze wyprowadzili szybką kontrę. Jeden z rywali zagrał obok wychodzącego Matusiaka, a w polu karnym przed strzałem do pustej bramki zespół gości uratował ofiarny wślizg Daniela Pruszkowskiego. Obraz słabej pierwszej połowy poprawiło pojawienie się w końcówce Jarosława Wyszyńskiego, który zmienił Macieja Biernackiego. Były gracz Znicza Pruszków musiał opuścić mecz z powodu kontuzji ręki.

Nietrudno zgadnąć, że w przerwie goście musieli w szatni usłyszeć kilka cierpkich słów od trenera Marka Krzywickiego. Piłkarze widocznie wzięli sobie do serca jego uwagi. W drugiej połowie nie pozwolili rywalom na stworzenie żadnej dogodnej okazji. Trzy minuty po wznowieniu gry mierzonym strzałem piłkę tuż przy słupku próbował umieścić Rowicki. Do szczęścia zabrakło kilkudziesięciu centymetrów. Po akcji tego samego piłkarza, kilka chwil później powinien zostać podyktowany rzut karny. W ogromnym zamieszaniu podbramkowym Rowicki z kilku metrów oddał strzał już na pustą bramkę, kryjący go obrońca ewidentnym ruchem ręki zablokował piłkę. Dla sędziego było to jednak za mało, by wskazać na 11. metr. Arbiter nie miał za to wątpliwości w 69. minucie. Gracz gospodarzy ponownie zagrał ręką, a pewnym egzekutorem „wapna” okazał się Krzywicki. Ostatnia bramka meczu padła w 77. minucie. Łukasz Kowalczyk dostał dalekie podanie od jednego z kolegów, podbiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i w polu karnym przelobował wychodzącego bramkarza. Po wyjściu na prowadzenie nasz zespół niepotrzebnie cofnął się do głębokiej defensywy. Rywale co chwila posyłali dośrodkowania z rzutów wolnych i rożnych. Po jednym z nich, dzięki podmuchowi wiatru, piłka spadła na poprzeczkę. Na szczęście w doliczonym czasie gry przyjezdni oddalili grę od własnego pola karnego. Dwukrotnie, raz głową, raz po ziemi, bramkarza Kryształu niepokoił Wyszyński, jednak ten za zawsze na raty łapał piłkę.

Przed wyszkowianami mecz z inną teoretycznie słabszą drużynę. W piątek u siebie zagrają z Iskrą Krasne. W przypadku wygranej świąteczne nastroje w Wyszkowie będą bardzo dobre. Jeśli będą odpowiednio skoncentrowani, zwycięstwo Bugu nie będzie zagrożone ani przez chwilę.

Spotkanie z Iskrą Krasne zaplanowane zostało na godz. 14.30.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: