SIATKÓWKA: Camper nie poddał się bez walki
W skandalicznych warunkach przyszło rywalizować w Tur-nieju Mistrzów najlepszym czterem zespołom II Ligi Piłki Siatkowej Mężczyzn. Kra-kowianie zlekceważyli kwestię organizacji turnieju. Camper jednak zaprezentował się bardzo dobrze i choć przegrał trzy mecze, pozostawił dobre wrażenie. Awans wywalczyły drużyny Lubina i Krakowa.
KS Camper Wyszków - MKS Cuprum Lubin 1:3
(18:25, 25:19, 19:25, 17:25)
Pierwszy set nie ułożył się dla wyszkowian pomyślnie. Pozwolili rywalom odjechać na sześć punktów, których, mimo starań, nie udało się już odrobić. Camper uległ wysoko, bo aż 7 punktami. Po zmianie stron jego sympatycy z Klubu Kibica byli świadkami przełomu w grze swoich ulubieńców. Podopieczni Piotra Szulca prezentowali grę na najwyższym poziomie, odrzucali zagrywką od siatki, bronili w polu i kończyli kontry, zyskując też od czasu do czasu punkt z błędu rywala. Wygrali 25:19 i wyrównali stan meczu 1:1. Jak się okazało, był to ich ostatni zwycięski set w piątek. Nie udało się nawiązać wyrównanej walki w pozostałych dwóch odsłonach. Zbyt często wyszkowianie nadziewali się na blokujących i nie uchronili się od ataków w aut. Siatkarze w pomarańczowych strojach triumfowali kolejno do 19 i 17 „oczek”. – Nie zagraliśmy dobrze, a tylko przeciętnie, to za mało na Turniej Mistrzów – podsumował szkoleniowiec Campera.
Wanda Kraków - Camper Wyszków 3:2
(23:25, 24:26, 25:11, 25:20, 15:11)
W sobotnim meczu z gospodarzami gra układała się już nieco lepiej. Niesieni fanatycznym dopingiem kibiców wyszkowianie triumfowali po zaciętej walce w pierwszym secie 25:23. Wyróżniającą się postacią na parkiecie był Maciej Główczyński, który oprócz potężnych ataków ze środka, uważnie spisywał się w bloku. Obraz gry w drugiej partii nie zmienił się. Ekipy Campera i Wandy toczyły zacięty bój o każdy punkt. Kiedy jedni odskakiwali na kilka punktów, drudzy niwelowali straty. Tak było w przypadku prowadzenia krakowian i doprowadzenia do remisu dwoma asami serwisowymi Dominika Zalewskiego (9:9). Na widowni zagotowało się od emocji, kiedy w końcówce Wanda odskoczyła Camperowi na dwa „oczka” (22:20). Wyszkowianie nie poddali się jednak, otrzymali 2 punkty w prezencie po autowych atakach rywali i wyszli na prowadzenie (25:24) po zbiciu Gniewka. Było już 2:0 w setach, kiedy w kolejnej akcji udanym blokiem popisał się środkowy Świerżewski.
To, co się działo w trzech kolejnych partiach, z pewnością śnić się będzie po nocach wyszkowskim siatkarzom. Zespół Piotra Szulca został rozbity w secie trzecim do 13 punktów. W kolejnej odsłonie, mimo wielkiego zaangażowania, również musiał uznać wyższość rywala (25:20), któremu jeszcze w kluczowym momencie (omyłkowo) pomogli sędziowie.
O „być albo nie być” w I Lidze decydował więc tie-break. Po udanym początku (2:0), kibicom z Wyszkowa wydawało się, że ich drużyna wróci na zwycięski tor. Niestety, gospodarze szybko wyrównali 4:4, blokując Macieja Główczyńskiego. Przy zmianie stron na tablicy widniało prowadzenie Campera 8:7. Było ostatnim w tym meczu. Krakowianie mieli więcej szczęścia w decydującym fragmencie i to oni zyskali dużą przewagę (14:10). Na jedną kartę postawił wszystko Rafał Sędek, jednak jego mocna zagrywka wylądowała w aucie i pozbawiła Camper ostatnich szans na awans.
Porażka 2:3 pozostawia wielki niedosyt. Łatwiej byłoby się z nią pogodzić, gdyby Wanda rządziła niepodzielnie. Mimo nieprzychylności arbitrów, szansa była ogromna. Mimo przegranej zadowolony z postawy swoich graczy był Piotr Szulc - Chciałbym podziękować chłopakom dziś za twardą męską grę i za walkę – powiedział.
Camper Wyszków - Krispol Września 2:3
(25:22, 19:25, 23:25, 25:22, 14:16)
Trzeciego dnia turnieju wyszkowianom przyszło walczyć o III miejsce z Krispolem Września. Na trybunach spotkały się po przeciwległych stronach dotąd zaprzyjaźnione grupy kibiców. Drużyny Piotra Szulca i Krzysztofa Wójcika rozpoczęły od wyrównanej walki. Wzmocniona zagrywka w szeregach wyszkowian sprawiła duże problemy przyjmującym Wrześni, którzy w pewnym momencie tracili do rywala już 4 punkty (18:14). Mimo ambitnej postawy, zwłaszcza Marcina Iglewskiego, Krispol uległ 25:23. Po okresie zaciętej rywalizacji na początku drugiej odsłony, tym razem prym zaczęli wieźć „pomarańczowi”. Triumfowali bezsprzecznie 25:19. Niemoc wyszkowian trwała nadal, a coraz lepiej spisywali się zawodnicy Wójcika. Po nerwowej, emocjonującej końcówce triumfowali po ataku Patryka Skupa 25:23 i było już 2:1. O tym, że na krakowskiej hali kluczem do zwycięstwa może być mocna zagrywka, przypomnieli sobie siatkarze Campera. Dzięki poprawie w tym elemencie udało się odskoczyć na 6 „oczek”. Przewaga nieco stopniała pod koniec, jednak 25. punkt i wyrównanie 2:2 podarował Camperowi autowym zbiciem Iglewski. Tie-break był pełen efektownych akcji i trzymał kibiców w napięciu do końca. Jako pierwsi wyszli na dwupunktowe prowadzenie wyszkowianie i to oni zmieniali strony w lepszych nastrojach. Niestety, po raz kolejny zabrakło konsekwencji w końcówce. Wrzesińscy siatkarze odrobili straty i wyszli na prowadzenie, obejmując piłkę meczową 14:13. Po walce na przewagi Krispol triumfował 16:14 i cieszył się z III miejsca.
Pozostałe wyniki i końcowa klasyfikacja:
• Krispol Września – Wanda Kraków 1:3 (23:25, 27:29. 25:22. 12:25)
• Krispol Września – Cuprum Lubin 0:3 (23:25, 19:25, 16:25)
• Cuprum Lubin – Wanda Kraków 3:2 (12:25, 25:20, 23:25, 26:24, 15:9)
Turniej pod względem organizacyjnym był na zadziwiająco niskim poziomie. Hala wyższa niż w Wyszkowie, ale tylko o niecały metr. Trybuny małe, nagłośnienie fatalne, a strona internetowa Wandy, która miała przekazywać wyniki live, w pewnym momencie (w czwartym secie meczu Camper-Cuprum) przerwała relację sugerując, że resztę można przeczytać na stronie Campera. Wydzielonego miejsca dla prasy nie było, o bufecie również nikt nie pomyślał. Na rzekomo 500 miejsc na trybunach (w rzeczywistości ok. 300) była jedna toaleta. O gorącą temperaturę wcale nie musieli starać się kibice, bo nie było klimatyzacji. Pod-czas meczu z Lubinem nawet tablica świetlna nie była obsługiwana do momentu, aż trener Wandy zareagował i zwrócił uwagę technikom.
Serwisowi sportowetempo.pl Grze-gorz Silczuk (prezes Wandy Kraków) wyjaśniał: Co do wysokości hali, to rzeczywiście po remoncie jest ona niższa. Ma blisko 9 metrów (czyli 8 z czymś, a nie 10), a w protokole weryfikacji hali sprzed remontu mamy jeszcze dane o 10 metrach, ale to nie są istotne różnice, gdy ktoś umie grać w siatkówkę.
- Po to się wydało tyle pieniędzy, żeby zorganizować taki turniej i grać u siebie na hali – mniej dyplomatyczny był w wypowiedzi dla portalu siatka.org
Rzeczywiście do I Ligi awansowały dwa najlepsze zespoły. Wyszkowianie mieli swoje szanse, bez względu na kwestie pozasportowe. Zagrali siatkówkę na wysokim poziomie i godnie reprezentowali Wyszków. Zabrakło jednak konsekwencji, pewności i odporności w decydujących fragmentach oraz sportowego szczęścia.
My, dziennikarze Nowego Wysz-kowiaka, pragniemy podziękować Camperowi za cały sezon pełen sportowych emocji oraz godzin spędzonych przed klawiaturą i monitorem. Cze-kamy na przyszły sezon, gratulując Klubowi sukcesu w obecnym, czym niewątpliwie jest IV miejsce w II Lidze. Podpisujemy się pod cytatem prezesa już I-ligowego Cuprum Lubin: „Każdy z przyjezdnych zespołów ma lepsze warunki do gry w swoich halach niż Wanda”.
Rgl, mjk