Sobotni mecz został rozegrany w Warszawie, na stadionie Junaka. Powodem tego było rozpoczęcie prac budowlanych na obiekcie w Markach. Już pod koniec wakacji stadion i tereny wokół niego mają stać się bazą treningową dla Polonii Warszawa, z którą marecki klub podpisał umowę o współpracy. W ramach budowy powstanie m.in. nowa trybuna, dwa boiska treningowe, a boisko główne przejdzie gruntowną modernizację.

Już w 2. minucie meczu Bug powinien prowadzić. Łukasz Kowalczyk zagrał do Adriana Rowickiego, który w sytuacji sam na sam strzelił tak lekko, że jeden z defensorów zdążył wybić piłkę sprzed pustej bramki. Młodszy z napastników Bugu 6 minut później miał kolejną okazję, ale strzelił w środek bramki. Wyszkowianom do siatki udało się trafić w 14. minucie. Po wzorowo wyprowadzonej kontrze najpierw Krzysztof Krzywicki zagrał do Macieja Biernackiego, ten wypatrzył Michała Hermana, który płaskim strzałem nie dał szans bramkarzowi Marcovii. W 33. minucie powinno być 0:2. Po podaniu Krzywickiego, Kowalczyk znalazł się sam przed bramkarzem, jednak kąt był na tyle ostry, że jego strzał minął bramkę. Nasz napastnik chwilę później, będąc niepilnowanym, przegrał wyścig o piłkę z bramkarzem z Marek. Natomiast w 40. minucie zbyt lekko znów strzelił Rowicki. W sytuacji jeden na jeden strzelił tak niepewnie, że gracze Marcovii znów wybili piłkę sprzed pustej bramki.

Niestety, w drugiej połowie niewykorzystane okazje zemściły się, choć i tak  wyszkowianie powinni ten mecz co najmniej zremisować. W 60. minucie Rowicki, po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów z piłką, był oko w oko z bramkarzem, jednak strzelił wprost w jego ręce. Chwilę później gospodarze rozstrzygnęli losy meczu. W 65. minucie pomocnik z Marek, mimo naporu trzech naszych graczy, dograł piłkę w pole karne z linii końcowej, a tam z najbliższej odległości napastnik marczan dopełnił formalności. Cztery minuty później duży błąd popełnił Michał Bogut. Nasz bramkarz nie sięgnął dośrodkowania z lewej strony, a przy okazji graczowi rywala dopisało szczęście, mimo że był odwrócony tyłem do bramki, piłka odbiła się od jego głowy tak szczęśliwie, że wpadła do pustej bramki. Trzy minuty później przeciwnicy mogli ostatecznie rozstrzygnąć losy meczu, ale piłka po strzale ich pomocnika trafiła w słupek. Swoje szanse mieli także goście. W 87. minucie Herman przegrał z bramkarzem pojedynek na jednego. W doliczonym czasie gry, po strzale Waldemara Woźniaka, jeden ze stojących w murze rywali wykonał ruch i odbił piłkę ręką w polu karnym, jednak arbiter meczu, mimo protestów wyszkowian, uznał ten ruch za przypadkowy.

Z pewnością szkoda, gracze trenera Andrzeja Prawdy nie wywalczyli choćby punktu, ale z drugiej strony, taki meczu, bez podkładu emocjonalnego i konieczności wygrania, może dać trenerowi przekonanie co do przyszłości w Bugu niektórych graczy oraz o potrzebie dokooptowania do składu nowych. Już dziś można napisać, że w pierwszej kolejności trener i zarząd muszą poszukać bramkarza i bardziej doświadczonego napastnika, o ile stan zdrowia nie pozwoli na powrót do gry Tomaszowi Zbrzeźniakowi. Zbrzeźniak pojawił się w sobotę na meczu, poruszał się już bez kul, co wskazuje, że jego stan zdrowia poprawił się.

W sobotę, 18 czerwca, Bug rozegra ostatni mecz w tym sezonie. O godz. 16  rywalem wyszkowian będzie Victoria Sulejówek, drużyna trenowana przez poprzedniego trenera Bugu, Stefana Liszewskiego.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: