Żeby nie uśpić czujności
Generalnie nieprawidłowości się nie zdarzają – w rozmowie z Nowym Wyszkowiakiem mówi przewodniczący komisji rewizyjnej w radzie miejskiej Wojciech Rojek.
Co na ten rok zaplanowała komisja rewizyjna?
- Jednym z głównych zadań komisji jest kontrola pracy burmistrza, zatwierdzenie wykonania budżetu za rok ubiegły, tzw. absolutorium. Sprawozdanie z wykonania budżetu dodatkowo musi zaopiniować Regionalna Izba Obrachunkowa.
Roczny plan pracy zatwierdza rada. W tym roku przewidziana jest kontrola pracy Wyszkowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, kontrola wykonania budżetu za I półrocze, ściągalności podatków za pierwsze półrocze, inwestycji na ul. Żytniej.
Na dodatkowe działania musimy otrzymać zlecenie od rady.
Ale z inicjatywą mogą wychodzić wszyscy radni.
- Tak, tylko to musi przejść przez radę.
A zdarza się taka inicjatywa?
- Raczej nie. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce nawet nie w ubiegłej kadencji, ale jeszcze wcześniej, kiedy wyszła sprawa nieprawidłowości w Przedsiębiorstwie Ener-getyki Cieplnej.
Również w poprzedniej kadencji należałem do komisji rewizyjnej, przez pół kadencji byłem jej przewodniczącym. Nie było sytuacji podbramkowych, w których musielibyśmy jakieś kontrole przeprowadzać.
Kontrole przeprowadzacie państwo sami czy z urzędnikami?
- Komisji mogą, ale nie muszą towarzyszyć urzędnicy. Jedziemy na miejsce, prosimy o dokumenty księgowe, dyrektor zdaje sprawozdanie z działalności, zadajemy pytania.
Możemy nawet wziąć z zewnątrz biegłego rewidenta, ale nie zdarza się to. To są rutynowe kontrole.
Czyli musicie się znać na kwestiach związanych z funkcjonowaniem gminnych jednostek.
- Oczywiście, przynajmniej na tych zasadniczych, jak rachunkowość, statut danej placówki, ogólne zasady jej funkcjonowania. Musimy wiedzieć, o co pytamy. Gminne placówki i tak składają przed całą radą roczne sprawozdania; my dodatkowo, bardziej szczegółowo zagłębiamy się w jakieś detale.
Zdarzają się nieprawidłowości?
- Generalnie nie, nic znaczącego, co rzutowałoby na pracę danej placówki. Wiadomo, że jak się chce psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie.
Wydawałoby się, że to najgroźniejsza komisja, a z tego, co pan mówi, wynika, że macie łagodne podejście.
- Komisja rewizyjna musi istnieć, ale kontrola dla samej kontroli nie ma sensu. Każdy zarządzający ma na bieżąco kontrole, jest nadzór właścicielski, dyrektorzy placówek mają cotygodniowe narady u burmistrza, składają sprawozdania. Wiadomo, że jak jest kontrola komisji rewizyjnej, to zarządca danej placówki zawsze trochę drży, bo nie wie, czego kontrola sobie zażyczy, a może zażyczyć sobie wszystkiego.
Inaczej, gdyby był jaki „donos”, że coś się źle dzieje. Wyszków jest tak małą miejscowością, że ludzie wiedzą, co się dzieje w danym przedsiębiorstwie czy placówce.
Nie otrzymujecie takich sygnałów?
- Nie ma takich sygnałów. A podczas układania planu pracy na dany rok patrzymy, jak pracowała komisja w poprzednich latach, sprawdzamy, co dawno nie było kontrolowane.
Kontrolowaliście państwo Wyszkowski Ośrodek Kultury?
- Wiem, że wokół WOK-u powstało jakieś zamieszanie, ale ostatnio nie było tam kontroli. (Zaplanowana jest na czwarty kwartał tego roku – red.).
W tym roku kontrole jeszcze przed wami.
- Być może jeszcze w sierpniu, po urlopach będzie kontrola w WTBS. Ul. Żytnia będzie kontrolowana we wrześniu. Na tej inwestycji też są jakieś problemy. Musimy to sprawdzić na miejscu.
Jak w praktyce wygląda kontrola burmistrza?
- Jako osoby się nie kontroluje, kontroluje się zarządzane przez niego jednostki.
Ale kontroluje się jego działania, urlopy, delegacje.
- Możemy to kontrolować, ale nigdy tego nie robiliśmy. Być może w przyszłym roku kontrole będą bardziej skupione na pracy urzędu, poszczególnych wydziałów.
Czy na pracę komisji ma wpływ to, czy radny jest z koalicji czy opozycji?
- W tej kadencji akurat nie ma takiego podziału. Na początku ubiegłej było troszeczkę zamieszania, ale chyba jakby rozpędem z lat ubiegłych. Cały czas byłem i jestem zwolennikiem rozbijania podziałów. Jest nas 21, reprezentujemy całą gminę, mamy wspólne cele.
Podział nie powinien mieć i nie ma wpływu na pracę jakiejkolwiek komisji, tym bardziej rewizyjnej.
Ale czy takie podejście trochę nie usypia czujności?
- Nie mówię, że jest idealnie, że w ogóle nie ma podziałów. Jakaś opozycja powinna być, ale bez walki. Spieramy się na komisjach, wiadomo, że każdy ma coś do powiedzenia. Po to są komisje, żeby wypracować wspólne poglądy. Nie zawsze każdy jest zadowolony z każdej decyzji.
Potrzebna jest w ogóle komisja rewizyjna?
- Potrzebna. Właśnie, żeby nie uśpić czujności.
Radni nie korzystają ze środka, jakim jest komisja rewizyjna. Pewne sprawy załatwiają bezpośrednio na swoich stałych komisjach. Jeśli wiedzą, że coś się dzieje, to mogą złożyć formalny wniosek, żeby sprawą dogłębnie zajęła się komisja rewizyjna.
Jest pan pracownikiem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Może pan kontrolować tę jednostkę?
- Pracownik może, ale nie musi kontrolować. To zależy od komisji. Pracownik jest osobą zainteresowaną, może być stroną, to komisja podejmuje decyzję, czy może uczestniczyć w jej pracach.
A pan by uczestniczył?
- Uczestniczyłem, kiedy jeszcze nie byłem przewodniczącym, komisja mnie nie wykluczyła.
Dziękuję za rozmowę.
SB