Inauguracja nowych rozgrywek A-Klasy wypadła dość nietypowo, bo w środę. 24 sierpnia wyszkowianie podejmowali na własnym stadionie Wisłę Jabłonna. Zespół z powiatu legionowskiego zajął w ubiegłym sezonie dopiero 11. miejsce w rozgrywkach, faworytem w tym meczu był więc Bug. Wyszkowianie mieli tym bardziej ułatwione zadanie, że od pierwszego gwizdka zagrało aż siedmiu piłkarzy z ławki rezerwowych pierwszego Bugu plus dwóch, dla których zabrakło miejsca na liście rezerwowych.
 

I faktycznie, już od pierwszych minut środowego meczu przewaga gospodarzy nie podległa dyskusji, a goście mogli liczyć na jak najmniejszy wymiar kary. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 55. minuty i to właśnie od tej pory na boisku zaczęły się emocje.

Zacznijmy jednak od bardzo dobrej w wykonaniu graczy Bugu pierwszej połowy. Już chwilę po rozpoczęciu spotkania do siatki powinien trafić Łukasz Kamiński, niestety, mając przed sobą tylko bramkarza, trafił prosto w niego. Worek z bramkami rozwiązał w 6. minucie Jakub Rejnuś. Młody gracz Bugu ładnym, technicznym strzałem z pierwszej piłki wykończył dobre dośrodkowanie Adriana Parobczyka z rzutu rożnego. Mimo dużej przewagi, kolejna bramka padła dopiero po dwudziestu minutach. Tym razem nie pomylił się już Kamiński, strzelając bardzo mocno tuż przy prawym słupku. Trzy minuty później idealną okazję zmarnował Arnold Kołakowski, strzelając w sam środek bramki, mimo że nie był przez nikogo atakowany w polu karnym. Ten sam gracz zrehabilitował się kilka chwil później dobrą akcję. Po odbiorze piłki został „ścięty” w polu karnym, a „jedenastkę” na gola pewnie zamienił Mateusz Maciak. W 43. minucie po raz drugi do bramki mógł trafić Kamiński, jednak z trzech metrów trafił obok słupka.

Przez niecały kwadrans drugiej odsłony gra wyglądała dokładnie tak samo jak w pierwszych 45 minutach. Miejscowi marnowali dobre okazje, a rywale ograniczali się do prób kontrataku lub wybijania piłki. Sytuacja diametralnie odmieniła się po zdobyciu przez nich pierwszej bramki. Z pozoru niegroźna akcja zakończyła się dośrodkowaniem z prawej strony i soczystym, celnym strzałem z pierwszej piłki. Nie minęły cztery minuty i goście przeprowadzili podobną akcję, tym razem za rywalem nie zdążył Parobczyk i gracz Wisły mocnym strzałem przy słupku nie dał szans Wesołowskiemu. Dwie kolejne akcje przeprowadzili piłkarze trenera Arkadiusza Mielczarczyka. Jednak strzały zarówno Alana Wróbla jak i Kamińskiego odbił przed siebie bramkarz. Za to w 78. minucie powinien być remis. Na szczęście dla miejscowych atakujący z Jabłonnej, mimo że biegł nieatakowany przez połowę boiska, w polu karnym wypuścił sobie piłkę tak mocno, że pierwszy dopadł do niej bramkarz Bugu. W ostatnich minutach meczu rywale nie zagrozili już bramce gospodarzy, natomiast wielką nieskuteczność „prezentował” Kamiński. W 79. minucie jego strzał głową z najbliższej odległości trafił w bramkarza, natomiast w 87. strzał naszego napastnika do pustej bramki zdołał z linii bramkowej wybić obrońca. Kropkę nad „i” postawił dopiero w doliczonym czasie gry ładnym strzałem z pierwszej piłki wprowadzony chwilę wcześniej Adrian Nikodemski.

•

28 sierpnia wyszkowianie zagrali w Nowym Dworze Mazowieckim z rezerwami Świtu. Trenerzy obu drużyn ponownie mogli skorzystać z graczy rezerwowych klubowych „jedynek”.

Po pierwszej wyrównanej połowie (bramka dla Bugu z karnego po zagraniu ręką w polu karnym), w drugiej części meczu Bug zagrał ofensywnie. Dwukrotnie w sytuacjach sam na sam znalazł się Szajczyk i zdobył dwa gole na wagę trzech punktów.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: