Konie mnie inspirowały, karuzele fascynowały
Od 27 kwietnia w Galerii WOK „Hutnik” można oglądać piękne obrazy Zbigniewa Zyśka, absolwenta warszawskiej ASP, mającego związki z powiatem wyszkowskim.
- Zbyszku, jesteś wielki! – zawołała po obejrzeniu wystawy jego koleżanka z liceum plastycznego.
- Zbigniew Zyśk – artysta, obok twórczości którego nie można przejść obojętnie – powiedział dyrektor Mariusz Kowalski, otwierając wystawę malarstwa w Galerii WOK „Hutnik”.
Postać malarza przybliżyła kurator wystawy Irena Filipowicz.
- Jest on wyszkowianinem, aczkolwiek jego twórczość w Wyszkowie nie jest znana. Jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. W Wyszkowie to jego pierwsza wystawa, ale artysta na swoim koncie ma dużo prestiżowych wystaw za granicą, najwięcej w Niemczech i Holandii, co roku uczestniczy w przeglądach twórczości w Berlinie. Zauroczyło mnie to malarstwo, obrazy, niesamowita kolorystyka, wyczuwam tu niesamowitą magię. To jest rozpoznawalny styl.
Zbigniew Zyśk urodził się w 1955 roku w Udrzynku, gmina Brańszczyk
- To jest moja rodzinna miejscowość – podkreśla artysta – teraz mam w niej dom po babci. Do szkoły podstawowej chodziłem do Sadownego (przy drodze Brok – Łochów), za Bugiem. Potem rodzice przeprowadzili się do Wyszkowa (zamieszkali przy ul. Daszyńskiego) i tu skończyłem podstawówkę. Zdałem do liceum plastycznego w Łazienkach; w latach siedemdziesiątych XX wieku byłem „przyjezdnym” mieszkańcem Wyszkowa, przyjeżdżałem na soboty, niedziele i święta. Pamiętam ten dom kultury, jak go tylko wybudowali, przychodziłem tu do kawiarni.
Zbigniew Zyśk studiował na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP. Dyplom z wyróżnieniem obronił w 1981 r. w pracowni prof. Henryka Tomaszewskiego, a aneks z malarstwa w pracowni prof. Jerzego Tchórzewskiego. Po ukończeniu ASP wyjechał do Niemiec.
- Na Akademii malowałem z większym pazurem – uważa – potem się wyciszyłem. Chodzi o to, żeby te obrazy cieszyły oko.
Jego ulubieni polscy malarze to Witold Wojtkiewicz i Jan Stanisławski, obydwaj tworzyli na przełomie XIX i XX w.
- Witold Wojtkiewicz, ten od dzieci - wyjaśnił. - Nie raz chodziłem do Muzeum Narodowego, specjalnie dla niego.
Wystawa w „Hutniku” powstała dzięki koleżance z młodych lat, Irenie Filipowicz. Długo o nią zabiegała.
- Obrazy wybierałem tak, żeby nie były nudne. Jest trochę aktów, pejzaże, są tematy związane z koniem, trochę karuzeli - wymienia.
Jako dziecko Zbigniew Zyśk często odwiedzał swojego brata cyrkowca w Julinku.
- Może stąd moje zamiłowanie do karuzeli i koni? – zastanawia się. - Konie zawsze mnie inspirowały, karuzele pasjonowały.
- Jestem pod niesamowitym wrażeniem – dzieliła się swoimi przeżyciami malarka Tamara Baczkowska-Urban, również absolwentka Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie. – Zbyszku, jesteś wielki!
- Kilka prac pochodzi z kolekcji prywatnych, ale pozostałe można kupić – poinformowała Irena Filipowicz.
Miłą niespodzianką dla artysty i przybyłych na wernisaż był krótki recital gitarzysty Artura Miernickiego.
Wystawę można oglądać do 27 maja.
Elżbieta Szczuka