2 maja wyszkowianie zagrali na trudnym i niewygodnym terenie w Łomiankach, gdzie miejscowy KS do tej pory przegrał tylko dwa mecze. I pierwsze minuty należały do gospodarzy, którzy z dużym animuszem ruszyli na bramkę Bugu, starając się szybko zdobyć gola, by kontrolować grę. Dobrą okazję do tego stworzyli sobie w 37 minucie. Jednak ich napastnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Łukaszem Derejką. Chwilę wcześniej, tuż obok słupka, trafił Łukasz Kowalczyk. Tuż przed przerwą na indywidualną akcję zdecydował się Maxwell Elota. Dynamiczny rajd czarnoskórego pomocnika Bugu został zatrzymany nieprzepisowo dopiero w polu karnym. „Jedenastkę” na bramkę pewnie zamienił Szymon Chalski.

Dzięki bramce „do szatni” goście uspokoili swoje poczynania i mogli przyjmować rywala na swojej połowie, wyprowadzać kontrataki. Po jednym z nich, w 69 minucie, Elota ustrzelił soczyście z półwoleja, piłka poszybowała jednak minimalnie nad poprzeczką. Minutę później swoją szansę mieli rywale, ale jeden z nich z kilku metrów strzelił w Derejkę. W kolejnej akcji rezerwowy piłkarz Łomianek uderzył tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Na te dwie groźne akcje Bug odpowiedział bramką. W 73 minucie Kowalczyk zagrał prostopadle do Eloty, ten minął obrońcę i bramkarza, strzelając do pustej już bramki. Kilka minut później wyszkowianie mieli jeszcze jedną okazję do podwyższenia prowadzenia. Idealną piłkę do Jarosława Sochockiego zagrał Łukasz Kamiński, ale ten w sytuacji sam na sam strzelił nad poprzeczką.

Niestety, gospodarze środowego meczu nie mogli w sportowy sposób pogodzić się z porażką. Swoją frustrację i rozgoryczenie rozładowywali na piłkarzach Bugu. Boisko z kontuzją opuścił sfaulowany Anthony Chuk-wuemeka. Dostało się również drugiemu Nigeryjczykowi. W 82 minucie jeden z graczy podwarszawskiej drużyny postanowił „przespacerować się” po sfaulowanym chwilę wcześniej Elocie. Za takie zachowanie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Niestety to chamskie zachowanie rywala skutkowało urazem pachwiny Eloty, który przez to nie dotrwał do końca meczu z Koroną.

Na tym nie skończyły się przykre wydarzenia na stadionie w Łomiankach. Kilku pijanych kibiców miejscowego zespołu niemal przez cały mecz wznosiło rasistowskie okrzyki w kierunku naszych czarnoskórych graczy i co najmniej czterokrotnie rzucało w ich kierunku na boisko banany. Niestety, tego zachowania, które w myśl obecnych przepisów daje sędziemu prawo do przerwania zawodów, a później do weryfikacji wyniku jako walkower, nie chcieli dostrzec arbitrzy. Mecz został przerwany dopiero, kiedy bananem trafiony został w łydkę sędzia boczny. A do tego chwilę potem na boisko wbiegł  z zakrytą twarzą jeden z tych pseudokibiców.
 

•

Trzy dni później Bug podejmował znajdującą się praktycznie jedną nogą w „okręgówce” Koronę Szydłowo. Mecz z zespołem z powiatu mławskiego był również okazją do rewanżu za wstydliwą porażkę 0:1 w październiku ub. roku.
 

Sobotni pojedynek stał pod znakiem przewagi gospodarzy, którzy jednak dość długo nie mogli sforsować defensywy i bramki szydłowian. Bliski tego był już w 4 minucie Elota. Po jego strzale głową piłka odbiła się od poprzeczki i spadła na linię bramkową. Minutę później szczęścia szukał Kowalczyk. Pomocnik Bugu strzelił jednak w środek bramki. Przed dobrą szansą stanął również Damian Kaput. Jego uderzenie z woleja poszybowała jednak nad bramką. Kilka chwil później, ponownie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową do pustej bramki nie trafił Alan Wróbel. Bramkę gości odczarował dopiero w 37 minucie Kowalczyk. Po podaniu Jakuba Rejnusia, przepchnął obrońcę i w sytuacji sam na sam strzelił pewnie, tuż przy słupku. Nie minęły trzy minuty, a wyszkowianie podwyższyli prowadzenie. Tym razem asystę zaliczył Kowalczyk, a pojedynek z bramkarzem wygrał Elota. W doliczonym czasie gry nieporozumienie Wróbla z Derejką starał się wykorzystać napastnik gości, w dogodnej sytuacji strzelił jednak nad poprzeczką.

Obraz gry nie zmienił się po przerwie. Wyszkowianie dążyli do jak najwyższego zwycięstwa, goście szukali swojej szansy w nielicznych kontrach. W 53 minucie zablokowany został strzał Kaputa z kilku metrów. Idealną okazję miał również Sochocki, który w sytuacji sam na sam próbował lobowania, strzelił jednak obok słupka. W 66 minucie dobrym refleksem wykazał się Derejko, wychodząc z bramki i zapobiegając dzięki temu sytuacji sam na sam. 

Niestety, po godzinie gry zaczął się prawdziwy dramat i pasmo kontuzji w szeregach Bugu. Utykając najpierw opuścił boisko Elota, następnie mięsień naciągnął Kowalczyk, a kilka minut przed końcem na boisko z powodu kontuzji stopy nie mógł wrócić Chalski. Bug kończył więc mecz w „10”, ponieważ trener Ogrodziński miał do dyspozycji na zmiany tylko dwóch graczy z pola. Pozostali udali się do Rząśnika na równolegle rozgrywany mecz rezerw. Na szczęście gracze Korony nie zagrozili poważnie przetrzebionej kontuzjami drużynie Bugu.

Do kontuzjowanych: Chalskiego, Kowalczyka, Chukwuemeki, Eloty dołączyć trzeba także Maciaka i Rajczaka, którzy pauzowali już w dwóch ostatnich meczach. Miejmy nadzieję, że większość z nich będzie mogła zagrać w sobotę (o godz. 16), być może w meczu półrocza, z liderem w Warszawie.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: