Finanse na plusie i kolejki do specjalistów
Choć 2011 r. wyszkowski szpital zamknął na plusie, nadal odnotowuje stratę w działalności bieżącej. Finanse nie są zresztą jedynym problemem SPZZOZ. Na ostatniej sesji radni powiatowi zwrócili uwagę na ogromne kolejki, a właściwie brak zapisów do lekarzy specjalistów.
W 2011 r. najwięcej osób hospitalizowanych było na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym – 13.408. Oddział chirurgiczny odnotował 2.127 hospitalizacji, ginekologiczno-położniczy – 2.018, kardiologiczny – 1.547, chorób wewnętrznych – 1.519, chirurgii urazowo-ortopedycznej – 1.225, pediatryczny – 1.212, jednodniowej gastroenterologii – 907, neonatologiczny – 753, anestezjologii i intensywnej terapii – 110.
11.694 osób zgłosiło się do poradni chirurgicznej, otolaryngologiczna udzieliła 9.950 porad, okulistyczna - 7.937, urazowo–ortopedyczna - 7.614, neurologiczna - 5.557, zdrowia psychicznego - 4.420, diabetologiczna - 3.775, leczenia uzależnień - 2.769, pulmonologiczna - 1.572, gastroenterologiczna - 1.513, onkologiczna - 1.213, kardiologiczna - 931, neonatologiczna - 678, reumatologiczna - 491, rehabilitacyjna – 95. Działalność nowego Zakładu Rehabilitacji Leczniczej rozszerzono o Ośrodek Rehabilitacji Dziennej.
Najwięcej badań diagnostycznych wykonało laboratorium analityczne – 266.319, pracownia bakteriologii – 29.884, serologii – 11.491, ultrasonografii – 10.239, elektrokardiografii – 5.965.
W szpitalu wykonano 2.100 operacji i zabiegów. Pogotowie ratunkowe wyjeżdżało 5.141 razy, Nocna Pomoc Lekarska udzieliła 9.546 świadczeń, pracownia rentgenodiagnostyki – 20.577.
Na plus
Rok 2011 SPZZOZ zamknął wynikiem dodatnim w wysokości 519.573 zł.
Przychody wyniosły 41.592.343 zł: z NFZ – 39.643.539 zł (100,66% planu), własne – 1.603.299 zł (97,34% planu), nieplanowane – 345.504 zł.
SPZZOZ spełnił warunek Banku Gospodarstwa Krajowego i spłacił 30% pożyczki zaciągniętej w 2008 r. na restrukturyzację, w związku z czym bank umorzył 70% pożyczki, tj. 1.057.109 zł.
Szpital zaciągnął natomiast kredyt (poręczony przez Radę Powiatu) w wys. 2 mln zł na modernizację chirurgii; część kredytu – 666.666 zł – została spłacona.
Na zakup sprzętu otrzymał ze starostwa – 340 tys. zł, od samorządów gminnych – 48,5 tys. zł, PZU – 30 tys. zł. Na zakup sprzętu i aparatury medycznej z własnych środków wydał 524.560 zł, na remonty bieżące (szereg drobnych prac wykonał własnymi siłami) – 45.564 zł.
Na koniec roku zobowiązania wynosiły – 6.747.336 zł, w tym wymagalne – 2.736.112 zł.
Mała strata to sukces
Teresa Jastrzębska odniosła się do strat z działalności bieżącej szpitala i wysokich zobowiązań wymagalnych: - Sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Czy pani dyrektor widzi możliwość zmniejszenia tych zobowiązań?
- Rzeczywiście, rachunek zysków i strat zamknął się stratą w wys. 290 tys. zł, ale przy takim budżecie to jest sukces wszystkich, którzy zarządzają tym ZOZ-em – przekonywała Cecylia Domżała. – Generalnie pieniądze są niewystarczające w służbie zdrowia, która ma problem z zabezpieczeniem środków na bieżącą działalność. Staramy się tak panować nad finansami, żeby dla działalności bieżącej zagrożenia nie było. Możemy nic nie robić, ale za 2 – 3 lata na działania inwestycyjne może być za późno.
- Nasze zobowiązania wymagalne dotyczą zobowiązań cywilno-prawnych. Na bieżąco płacimy ZUS, PFRON, podatki. Zalegamy do dostawców, m.in. do pani prezes – dyrektor zwróciła się do Teresy Jastrzębskiej, która jest prezesem PWiK.
Wicestarosta Zdzisław Bocian zauważył, że korzystniejsze od płacenia ustawowych odsetek od zobowiązań byłoby spłacanie kredytu: - Rocznie pani dyrektor płaci ok. 200 tys. zł odsetek. Może warto się zastanowić nad tym rozwiązaniem, żeby szpital był na zero.
O tej koncepcji radni rozmawiali już na komisji zdrowia. - Jesteśmy tego zdania co pan wicestarosta – relacjonował Jan Getka. – Trzeba pomóc szpitalowi w odcięciu tego ogona. Ale będzie jeszcze termomodernizacja i musimy stanąć na wysokości zadania (powiat deklaruje pomoc w zapewnieniu wkładu własnego do pozyskanego dofinansowania - red.).
- Byłoby to bardzo wygodne dla szpitala – komentował z kolei starosta Bogdan Pągowski. - Ale jeśli szpital wziąłby 2,7 mln kredytu, poręczyć musiałby powiat. Ale to nie jest takie proste, możliwości samorządu są coraz mniejsze.
- Szpital nieźle funkcjonuje. Życzmy sobie, żeby tak było dalej, a może nawet i lepiej – dodał starosta. - Może nowy prezes NFZ spojrzy inaczej na szpitale powiatowe.
Nie ma zapisów
Jan Getka poruszył problem dostępności do lekarzy specjalistów: - Kontrakt z NFZ jest wykonany, ale do kardiologa do końca 2013 r. nie ma zapisów, do gastrologa – do końca roku, do ortopedy – nie ma zapisów, do poradni neurologicznej – są na listopad. Korytarz jest pełen ludzi. Wychodzą od lekarza i od razu idą do okienka, żeby się zapisać. A ludzie „z zewnątrz” nie mogą się dostać. Jak ktoś do 2013 r. musi czekać, to świeć Panie nad jego duszą. Musimy się zastanowić, czy pacjenci nie przychodzą tylko po receptę?
Dyrektor szpitala przyznała, że to poważny problem, ale borykają się z nim wszystkie szpitale. - Wina nie leży po naszej stronie, może po stronie wartości kontraktu – przekonywała. - Listę osób oczekujących tworzy się dla pacjentów, którzy przychodzą pierwszy raz. Kontrole odbywają się na innych zasadach. Wg danych NFZ, ponad 30% to tzw. porady recepturowe. Być może to zadanie dla lekarza POZ. Tylko gdy pacjent się zapisuje, to nie wiemy, czy idzie po receptę, czy badania zrobić.
Obecnie w poradni kardiologicznej przyjmuje trzech lekarzy; jeśli udałoby się zwiększyć kontrakt, istnieje możliwość zatrudnienia czwartego. - Staram się świadczeń nie limitować, ale nie możemy szeroko otworzyć drzwi, bo nie wiadomo, czy fundusz nam zapłaci – mówiła Cecylia Domżała.
Przewodnicząca rady Justyna Garbarczyk zauważyła, że dzieląc liczbę pacjentów poradni kardiologicznej przez dni roku, wychodzi, że dziennie przyjmowane są 2,5 osoby. - Poradnia czynna jest 12 godzin tygodniowo - 3 razy w tygodniu, w tym 1 dzień od 13.00 do 18.00. Na godzinę zapisujemy 4–5 pacjentów. Fundusz również to kontroluje – odpowiedziała dyrektor szpitala.
- Dużo ludzi jest dlatego, że wszyscy są zapisywani na jedną godzinę – zauważyła Teresa Jastrzębska. - Pan doktor przyjdzie, o której przyjdzie. Nie wiadomo, kiedy się zostanie wyczytanym, więc wszyscy sztywno czekają.
- Na bazie nadwykonań, jeżeli są moce przerobowe, powinna się pani starać, może się pani stara, tylko my o tym nie wiemy, o zwiększenie kontraktu – zauważył Waldemar Sobczak. Sugerował również zatrudnienie jeszcze jednego rehabilitanta w zakładzie rehabilitacji.
- Po każdym kwartale występujemy o renegocjację kontraktu. Czynimy wszystko, żeby go zwiększyć – zapewniła Cecylia Domżała. - Robimy nadwykonania, mając na uwadze, że będziemy mieli za nie zapłacone.
Radna Jastrzębska sugerowała również, że lekarze powinni więcej rozmawiać z pacjentami: - Oni naprawdę mało mówią do pacjentów. Spyta się, spojrzy i do widzenia. Nie wyjaśnią, o co chodzi.
- Wszystkie uwagi pozwalają ukierunkować działania. Bardzo dziękuję. Postaramy się zwrócić na to uwagę – odpowiedziała dyrektor.
SB