Wyszukaj na stronie

Lubię Wyszków. Jest w miasteczku parę miejsc, które chętnie odwiedzam. Deprymujące jest jednak, że zarządzający przestrzenią miasta i sami mieszkańcy nie do końca dbają o niezaśmiecanie Wyszkowa.
Nie bardzo rozumiem np. palaczy, którzy (zresztą jak Polska długa i szeroka, niestety) wyrzucają niedopałki papierosów, gdzie tylko się da. Np. na 5-metrowym odcinku ulicy Pułtuskiej naliczyłam około 1000 niedopałków leżących wzdłuż chodnika naprzeciw sklepu z alkoholem. Wiem, wiem, już słyszę te uwagi, że pijacy itp. itd., ale dziwi mnie, że właścicielom sklepów czy punktów usługowych nie zależy na  - „mimo wszystko” – zachowaniu czystości przed ich lokalami. Wystarczyłoby postawić coś w rodzaju kosza na śmieci z powierzchnią do wygaszania papierosów. Na pewno choć w części by to pomogło. Wydaje się, że powierzchnia wokół sklepów itp. w promieniu np. 10 m powinna być sprzątana przez te placówki a nie powinna pozostawać w gestii zarządzających miasta. Rozmywa to odpowiedzialność i stąd w wielu miejscach bałagan. Dotyczy to m.in. np. sklepu spożywczego przy dworcu PKP, gdzie „pod schodami” obok sklepu tworzy sie juz prawie melina pijaczków, którzy oczywiście nie sprzatają po sobie po konsumpcji...
Inna sprawa, która z kolei nie do końca zadowala wyszkowskich rowerzystów, to brak nowych gładkich chodników w pewnych miejscach naszego miasteczka. Wspomnę tylko o jednym punkcie, który jest wyjatkowo irytujący – tj. odcinek ul. Pułtuskiej naprzeciw redakcji „Nowego Wyszkowiaka” po drugiej stronie ulicy. Istne góry i doliny, można koła pogubić! Zdecydowanie chodnik ten pamięta lata 60. XX wieku! Historyczny chodnik! (A może poprosić zarządzających z Wielątek albo Brańszczyka, by odstapili część chodników wspaniale rozciągajacych się tam kilometrami a nieuczęszczanych tak intensywnie jak chodniki w centrum Wyszkowa?...)
Miasto nasze pięknieje, ale niektóre budynki w sposób tajemniczy i uparty prezentują z jakąś, już nawet nazwałabym to pasją, szpetotę i odrażają swym wyglądem! Koronnym przykładem jest budynek nr 35  przy Pułtuskiej! Cóż to za nieciekawy  widok ta zaniedbana budowla! Właściciele sklepow może i chcieliby mieć więcej klientów, ale na pewno nie zachęca tych ostatnich wygląd budynku pamiętajacego chyba czasy grubo przedgierkowskie (młodszych czytelników odsyłam do Internetu by sprawdzili hasło:  Gierek)
Stara prawda, że estetyka otoczenia wpływa na nasze samopoczucie, nie musi chyba być powtarzana.  Istnieje jednak bardziej prozaiczny powód do dbałości o czystość świata wokół nas. Otóż dziwne jest to, że w czasach, gdy ludzie uganiają się  za zarobkiem, zapominają, że są SPOSOBY na przywabienie klienta (odmalować sklep niekoniecznie przecież najdroższą farbą), na ulepszenie dostępu do sklepu itp. (wygładzić chodnik), na uatrakcyjnienie wyglądu miasta dla potencjalnych turystów – co równa się przywiezieniu przez nich pieniędzy – „ziarnko do ziarnka...” (dbać o bezwzględną czystość na przystankach  i przed sklepami, przystanki chronić przed wandalami! – ścigać ich i nakładać bardzo wysokie kary pieniężne!).

Wróć do listy artykulów z tego wydania