Zdaniem pracowników OPS problem polega na „durnocie” petentów, którzy nie wypełniają poprawnie wniosków, nie czytają instrukcji i przychodzą wszyscy na początku okresu wnioskowego, a zdaniem ludzi, rokrocznie oczekujących w długich kolejkach, wielokrotnie po kilka godzin bez jedzenia, picia i bez możliwości skorzystania z toalety z małymi dziećmi na rękach, którym często gęsto mimo wielogodzinnego wyczekiwania zamykane są drzwi przed nosem, bo wybiła piętnasta. Według tych ludzi to brak organizacji, zrozumienia człowieka i uczenia się przez lata praktyki urzędniczek OPS -u. Skoro pani Staniszewska i pani Mróz znają realia z poprzednich lat, że najwięcej ludzi przychodzi głównie w początkowym okresie możliwości składania wniosków i że mają problemy z ich wypełnieniem, dlaczego więc właśnie na ten czas nie oddelegują do obsługi petenta więcej pracowników i nie wydłużą czasu pracy tego działu, który jest chwilowo najbardziej oblegany. W chwili obecnej mimo nawału osób chcących złożyć wniosek o zasiłek rodzinny obsługa jest wyłącznie od 8.15 do 15.00 i w dodatku przez jedną panią, której notabene naprawdę współczuję, bo po 3 godzinach nie wiem, czy wie, jak się nazywa. Stąd te nerwy. Jeżeli kierownictwo wyszłoby naprzeciw ludziom na pewno zmniejszyłyby się wzajemne obwinianie i ubliżanie zwłaszcza dziewczynom obsługu-jącym, na które spada największa lawina od tych, którym nerwy już puszczają.

Słowa pani Mróz, że ludzi niczego to nie uczy, tyczą się również jej osoby, skoro takie realia są co roku, a OPS nic nie zmienia ku lepszemu, gdzie jakieś działania zapobiegawcze? Wszystkie urzędy, z założenia, stworzone są dla ludzi, by im pomagać, a nie na odwrót. Jesteście na „państwowym garnuszku”, który pochodzi z naszych podatków z ciężko zarobionych pieniędzy, dlaczego więc wchodząc do was człowiekiem targają uczucia poniżenia, upokorzenia i lekceważenia. Klient nie to, że czeka, to jeszcze traktowany jest jak potencjalny naciągacz i składa milion dokumentów, by potwierdzić i udowodnić, w jak trudnej sytuacji materialnej się znajduje i że rzeczywiście zasługuje na te, powiedzmy sobie szczerze, „śmieszne” pieniądze.

Proponuję popracować nad formularzem wnioskowym i troszkę go zredagować, bo dla zwykłych zjadaczy chleba nie jest on zbyt czytelny, a wytyczne z potrzebnymi doku-mentami do dostarczenia są  napisany zawile. Żyjemy w kraju, w którym większość ludzi ma problem z czytaniem ze zrozumieniem, a czasy komputeryzacji, gdzie wszystko robi się samo auto-matycznie i era skrótów komórkowych sprawiła, że narasta analfabetyzm wtórny, nie dziwcie się więc, że ludzie nie wypełniają wniosków do końca, po prostu się gubią i nie wiedzą, które rubryki i na której stronie tyczą się jeszcze ich sprawy. Znaczna część ludzi ubiegających się o zasiłek to ludzie prości, nierozumiejący do końca zawiłego języka urzędniczo- prawniczego, często znacząco różniącego się od potocznego. Trzeba wziąć pod uwagę również, że złożenie wniosku wiąże się z dostarczeniem dodatkowych dokumentów z innych instytucji, w których, podobnie jak u was, trzeba swoje odstać i odczekać. Nie wszyscy maja na to czas  i możliwości, chociażby z powodu posiadania małych dzieci, nad którymi trzeba sprawować opiekę, czy też pracy. Wiele z osób, którym prawnie przysługiwałby zasiłek rodzinny świadomie rezygnuje z niego tylko dlatego, że mają dosyć wyczekiwania godzinami w kolejkach, narażenia na poczucie upokorzenia i odesłania z kwitkiem, bo znów czegoś brakuje, chociaż wcześniej nikt tego nie wymagał. 

Nie jest to krytyka konkretnych osób, nie chciałabym, by pani kierownik OPS Wyszków poczuła, że jest to atak na jej osobę, ale o zasady panujące w jednostce, którą kieruje. Chciałam, aby poznała też zdanie ludzi siedzących po drugiej stronie drzwi, często bardzo zmęczonych i zdenerwowanych.

Bardzo proszę o opublikowanie tego tekstu, jako uzupełnienie waszego i jakoby odpowiedź w imieniu wszystkich składających wnioski.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: