Wyszukaj na stronie

Trzy kolejne mecze w ciągu 8 dni zremisowali piłkarze Bugu Wyszków. O ile podział punktów w Węgrowie nie był najgorszym wynikiem, o tyle w Pucharze Polski nasz zespół musiał drżeć o awans do samego końca.
10 października wyszkowianie udali się w daleki jak na V rundę rozgrywek wyjazd, bo do oddalonego aż o 85 km Reguta, wioski położonej między Kołbielą a Górą Kalwarią.
Mecz rozegrano na małym boisku, w środku lasu, co niewątpliwie sprzyjało gospodarzom, którzy w poprzednich rundach eliminowali w większości wyżej notowanych rywali.
Od początku goście nie sprawiali jednak wrażenia, że to wąskie boisko stanowi dla nich trudność. Już pierwszy kwadrans powinien rozstrzygnąć wynik rywalizacji na ich korzyść. W 4 minucie Łukasz Szala przerzucił miękko piłkę nad obrońcami, a sytuację sam na sam wykorzystał pewnie Łukasz Kowalczyk. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkarza uprzedził Mateusz Maciak, ale jego strzał głową minął poprzeczkę. W 18 minucie powinno być już „po meczu”. Trzech naszych graczy znalazło się przed bramkarzem Bora, niestety Szala połakomił się na strzał z ostrego kąta, zamiast dograć do mających przed sobą pusta bramkę Kowalczyka albo Szymona Chalskiego. Jego strzał trafił w nogi bramkarza. Jedyną groźniejszą sytuację miejscowi stworzyli sobie po strzale z rzutu wolnego, który zatrzymał się na słupku.
Niestety na drugą połowę wyszkowianie wyszli bardzo rozkojarzeni. Co prawda nie można dziwić się, że w perspektywie meczu ligowego za 4 dni chcieli ostrożnie szachować siłami, jednak kilku na co dzień rezerwowych graczy swoją grą utwierdziło trenera Ogrodzińskiego w przekonaiu, że słusznie rzadko dostają w lidze szansę na pokazanie się. Choć z drugiej strony na plus trzeba zapisać debiutancki występ 16-letniego Huberta Chmielewskiego. Rosły, bo mierzący aż 196 cm środkowy obrońca z dobrej strony pokazał się w swoim pierwszym meczu w seniorskiej piłce.
Po raz pierwszy do wyrównania rywale doprowadzili w 54 minucie. W momencie dośrodkowania z prawej strony, we własnym polu karnym Bugu znajdowało się aż trzech graczy. Niestety,to nie przeszkodziło rywalowi w przeskoczeniu o głowę wyższego Karola Skocznia i strzelenia pierwszej bramki. Już cztery minuty później przed szansą stanął Jakub Rejnuś, jednak z ostrego kąt strzelił w poprzeczkę. Dwie minuty później skuteczniejszy był Kowalczyk. Napastnik Bugu wykorzystał tak naprawdę podanie od obrońcy Bora i precyzyjnym strzałem przy słupku strzelił swoją drugą w tym meczu bramkę. Na tym jednak dobra gra Bugu zakończyła się. Do końca regulaminowego czasu inicjatywę przejęli rywale,a wyszkowianie pozwalali im na zbyt wiele. Pierwsze poważne ostrzeżenie nastąpiło w 83 minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale z woleja piłka najpierw trafiła w nogi ustawionego przy słupku Roberta Nogaja, a następnie w poprzeczkę. Miejscowi swego dopięli w 87 minucie. Po dalekim dośrodkowaniu na tzw. aferę, piłkarz Bora przedarł się z piłką w polu karnym i oddał niezbyt mocny strzał, który jednak zaskoczył Dominika Kornatkę. Po jego reakcji można przypuszczać, że spodziewał się, iż piłka nie trafi w światło bramki.
W myśl regulaminu, o awansie, po raz pierwszy od momentu reaktywacji klubu, musiały zdecydować rzuty karne. W nich lepszy okazał się Bug. Na dwa trafienia na cztery próby miejscowych, goście odpowiedzieli celnymi strzałami:    Chalskiego, Nogaja, Skocznia i Maciaka. Szczęście nie dopisało tylko Chmielewskiemu, którego strzał w pierwszej serii obronił bramkarz.
W VI rundzie Bug w derby powiatu zagra najpewniej z WKS Rząśnik, który do kolejnej rundy awansował walkowerem, bo Wilga Garwolin nie przyjechała na mecz.
Bór Regut – Bug 2:2 (0:1), karne 2:4
Bramki dla Bugu: Kowalczyk 4, 60
Bug: D. Kornatka – K. Skoczeń, M. Maciak, H. Chmielewski, K. Wiśniewski (51 R. Nogaj) – D. Kaput (69 A. Nikodemski), Sz. Salwin, Sz. Chalski (k), Ł. Szala (51 J. Rejnuś) – Ł. Kowalczyk (69 K. Rosa), Ł. Kamiński.
Widzów: ok. 70
Trudniejsze zadanie czekało piłkarzy trenera Ogrodzińskiego w niedzielę. Zespół udał się do niedalekiego Węgrowa na mecz z beniaminkiem, który, wbrew zapowiedziom, radzi sobie w IV lidze coraz lepiej i raczej nie powinien mieć problemów z utrzymaniem się.
Bliżej sięgnięcia po komplet punktów byli goście. Nasz zespół stworzył sobie kilka dogodnych okazji. Zawodziła skuteczność oraz niestety ponownie arbiter, który podarował węgrowianom rzut karny.
Przyjezdni wyszli na prowadzenie już w 5 minucie. Bardzo dobre dośrodkowanie Chalskiego z rzutu wolnego celnym strzałem głową wykorzystał Piotr Augustyniak. Po kwadransie prowadzenie mógł podwyższyć Kowalczyk. Jego strzał głową minął jednak minimalnie poprzeczkę. W 23 minucie, ponownie po dograniu Chalskiego, strzału efektownymi „nożycami” spróbował Kowalczyk. Piłka trafiła jednak w bramkarza. Po półgodzinie zespół przed stratą bramki uratował Maciak. Stoper Bugu wybił piłkę z linii bramkowej. Swoją szansę miał również Alan Wróbel, jednak kolejny strzał głową nie znalazł drogi do bramki.
W drugiej połowie tempo meczu spadło, kibice nie obejrzeli już tak wielu sytuacji. W 50 minucie z dobrej strony pokazał się Kornatka, broniąc silne uderzenie głową. Po godzinie sędzia podyktował dla Czarnych rzut karny. Z poziomu trybun nie było co prawda wątpliwości, że jeden z graczy Bugu zagrał ręką, zdarzenie miało jednak miejsce dobry metr przed linią pola karnego. Gracz Węgrowa skutecznie wykorzystał „jedenastkę”. Na tym emocje w niedzielnym meczu skończyły się. Wart odnotowania był jeszcze tylko strzał z dystansu Chalskiego, który bramkarzowi sprawił sporo kłopotów.
Czarni Węgrów – Bug 1:1 (0:1)
Bramka dla Bugu: Augustyniak 5
Bug: Kornatka – K. Wiśniewski, Chukwuemeka, Maciak, Wróbel – Szala,   Chalski (70 K. Kaput), Rejnuś, Augustyniak – Kowalczyk (80 Skoczeń), Gałązka (85 Salwin)
Najbliższy mecz ligowy Bug rozegra w sobotę 20 października o godz. 15 w Wyszkowie z Wkrą Żuromin.

Wróć do listy artykulów z tego wydania