Strona główna
Galeria Kontakt Ogłoszenia
Historia Ziemia
Wyszukaj na stronie


GMINA SOMIANKA: Widziałem dobro w małych nawet sprawach
- rozmowa z księdzem Tadeuszem Staniaszkiem, honorowym obywatelem Gminy Somianka, emerytowanym proboszczem parafii Wola Mystkowska pw. św. Izydora.
 
Czy wie ksiądz, że jest kolejnym,  po Józefie Piłsudskim, honorowym obywatelem Gminy Somianka? Marszałek otrzymał ten tytuł w 1928 r.
- O! Nie wiedziałem! Piłsudskiego szanować uczyłem się od szkoły podstawowej, był wtedy idolem narodowym.
 
A gdzie ksiądz chodził do szkoły podstawowej? 
- Do szkoły podstawowej chodziłem w podpłockiej miejscowości Zagroba. 
 
I tam się ksiądz urodził?
- Nie, urodziłem się w Zielonej (25 sierpnia 1923 r.) koło Ciechanowa. Poza tym trzy klasy skończyłem w Krasnem, w powiecie przasnyskim, tam, gdzie była księżna Czartoryska z domu Krasińska. 

Dlaczego ksiądz tak często się przeprowadzał? Rodzice chyba nie byli rolnikami?
- Mój tata był organistą. Początkowe nauki pobierał u ojca prymasa Wyszyńskiego - Stanisława. A ksiądz prymas i mój tata byli szkolnymi kolegami, bardzo dobrze ze sobą żyli. W Andrzejewie mieszkali po sąsiedzku, przez ogród. Jak kiedyś w Wyszkowie spotkałem się z księdzem prymasem, bo on tu przyjeżdżał (przedstawiłem mu się), to potem w Fideście dwukrotnie po pół godziny ze mną spacerował i prosił, bym mu opowiadał o moim tacie, co się z nim działo. W duchu nieco się tym chwalę, że z tak wielką osobowością Kościoła i ojczyzny mój tata był zaprzyjaźniony.
 
Jak to się stało, że wybrał ksiądz taką drogę życiową?
- Powołanie to nie jest coś bardzo wyrazistego, krzykliwego. Z perspektywy czasu powiem, że jest to szczególna łaska, niezależna nawet od nas. „Nie wyście mnie wybrali, alem ja was wybrał do Pana” – to są słowa Pana Jezusa do apostołów. I ja odczułem, że to powołanie główne jest niezależne od mojego krzyku i zgody.
 
Kiedy ksiądz wstąpił do seminarium?
- Po wojnie. Tuż przed wojną poszedłem do gimnazjum i liceum im. św. Stanisława Kostki przy Seminarium Duchownym w Płocku. Tam skończyłem 2 klasy gimnazjalne. Po wojnie poszedłem do „Małachowianki” w Płocku, to było moje marzenie – studiować i studiować. Zrobiłem tzw. małą maturę, a potem poszedłem do liceum przy seminarium duchownym i tam zrobiłem maturę. Moim biskupem bezpośrednim był ks. Tadeusz Zakrzewski, on mnie wyświęcił.
 
Kiedy to było?
- 22 grudnia 1951 r.
 
Dlaczego taki termin, wyświęcenia są najczęściej w czerwcu?
- Władze zdecydowały, że się już nadawałem. Był to nieco przyspieszony tryb, ale niewiele. Było nas kilku. Przez 5 lat byłem wikariuszem w Goworowie, a potem przyszedłem do Woli Mystkowskiej; 15 kwietnia, na Niedzielę Palmową. Licznie zgromadzeni wierni serdecznie mnie powitali i procesyjnie weszliśmy do kościoła. Ks. bp Piotr Dudziec przy nominacji wspomniał, że idę do Woli na 3 lata.
 
Jak wyglądała wówczas ta parafia?
- Wszystko to była ruinka, i kościoła, i otoczenia. Kościół zaczęto budować w 1936 r., do wojny zostały wykonane mury i dach (ziemię i pieniądze na jego budowę przekazali państwo Michałowcy, dziedzice z Woli). A plebania, to w zasadzie były tylko mury i te pomieszczenia, w którym teraz mieszkam. Wybuchła wojna, Niemcy mieli to rozwalić, ale ostatecznie tego nie zrobili. Przede mną po wojnie było już 4 księży, bo tu były trudne warunki. Najwięcej roboty zrobił ks. Eugeniusz Bielaj (potem przeszedł do Somianki), sprytny i energiczny. Za jego czasów wykonano sklepienie kościoła i roboty można było kontynuować. Do kościoła, zamiast po schodach, wchodziło się po kamieniach. Nie było ogrodzenia. Przed kościołem gliniana droga, wiosną trudno nią było przejechać. Cmentarz grzebalny mocno zaniedbany, zarośnięty akacjami i bzem. W parafii mieszkało ok. 2 tysięcy wiernych (wtedy były liczne rodziny), dziś jest ich ok. 1800.
 
A jak wyglądała ówczesna Wola Mystkowska?
- Wieś była stara, zaniedbana, porozbiorowa. Domy były drewniane, stare, kryte słomą - w czasie wojny Wola nie była spalona. Pomieszczenia oświetlały lampy naftowe i woskowe świeczki. Droga przez wieś była piaszczysta, błotnista. Ziemia tu jest słaba, ludzie by się z niej nie utrzymali. Szkoła mieściła się w drewnianym baraku.
 
I wziął się ksiądz do pracy od podstaw...
- To był młodzieńczy zapał. Musi wyjść. Wszystko mnie cieszyło, małym się cieszyłem. Widziałem dobro w małych nawet sprawach, miałem romantyczne spojrzenie na świat. Może to było przyczyną, że się nie zrażałem trudnościami. Bo ludzie byli biedni, nie mogli mi tak pomagać, jakby trzeba było. Przychodzili chętnie do pracy w kościele i przy otoczeniu. Dużo zostało wykonane sposobem gospodarczym, ludzie przychodzili z łopatami, piłami, siekierami. Byli majstrami, cieślami, nieraz projektantami. A tu ludzie byli zdolni. Cała tutejsza okolica budowała Warszawę, jeździła do Warszawy na zarobek. Rozmawiałem kiedyś z jednym z inżynierów z Warszawy, który mi mówił, że najzdolniejsi byli ci z okolic Wyszkowa, szybko się uczyli. I te swoje zdolności włożyli w wykończenie tego kościoła i otoczenia. Ileż to się piasku nawoziło! Pół Bugu ludzie przywieźli do Woli Mystkowskiej.
 
W którym roku ksiądz ukończył tę budowę? 
- Kilkanaście lat temu. Od 1999 r. jestem na emeryturze. Do końca byłem proboszczem. Chociaż były propozycje przeniesienia się do innych parafii, mogłem stąd odejść, ale nie chciałem.
 
Proszę opowiedzieć o różnicach, jakie zaszły w ciągu pół wieku pobytu księdza w Woli.
- O, różnica jest szalona! Wieś jest nie do poznania. Zmieniła się mentalność ludzi, wygląd zewnętrzny. Zaraz po wojnie było dużo analfabetów. Teraz ludzie są znacznie bogatsi, mają większe wymagania. Nie ma tej skrajnej biedy, jaka była na początku. Żeby zarobić na podstawowe wiktuały, ludzie chwytali się różnych prac. Wyrabiali swetry, całe rodziny – dziadek, babcia, wnuczek, jak przyszedł ze szkoły - dziergały na drutach; swoje wyroby sprzedawali na Śląsk. Potem były inne prace. Za socjalizmu, jak weszły renty dla rolników, to był wielki zastrzyk pieniędzy dla wiejskiej biedy. Poza tym blisko jest Warszawa, dużo ludzi dojeżdżało i dojeżdża tam do pracy. Rzuca się w oczy różnica we wzroście fizycznym, teraz ludzie są znacznie wyżsi, dorodniejsi; jakby nowy gatunek ludzi był. Kiedyś dzieci musiały dużo pracować, dzisiaj rodzice je oszczędzają. Jest inne odżywianie, wszystko robi się dla dzieci. Ale też dzieci są bardzo wydelikacone, nie zahartowane. Wydaje mi się, że to nie jest dobry objaw. Młodym wydaje się, że wszystko im się należy. 
 
Szkołę w Woli Mystkowskiej zbudowano w latach 60. w ramach akcji „Tysiąc szkół na tysiąclecie”. Pamięta ksiądz? 
- W tym miejscu był wielki zbiornik wodny. W okolicach - jeszcze kilka mniejszych, bo kopano z nich glinę na cegłę. Ten musiał być bardzo stary, zarośnięty w trzech czwartych tatarakiem. Szlamu było dużo, dzieci lubiły się w nim bawić. A kijanek mnóstwo. Zbiornik został zasypany i w tym miejscu wybudowano szkołę, która cały czas się rozwijała.
 
Słyszałam, że ksiądz jest z długowiecznej rodziny.
- Tak, mama żyła 91 lat. Jej rodzina jest długowieczna, moi wujkowie żyli powyżej 90 lat. Dwóch moich młodszych braci, Stach i Wojciech, odeszło już z tego świata. Jeden z powodu choroby nerek (prawdopodobnie na skutek przeziębienia), drugi zimą w wypadku kolejowym (pochowany jest w Woli Mystkowskiej). 
 
W pokoju księdza stoi pianino. Jest ksiądz miłośnikiem muzyki?
- Miałem zacięcie muzyczne, w młodości muzyka mnie pociągała. Do instrumentów muzycznych nie trzeba mnie było ciągnąć. Słuch miałem idealny. Grałem na pianinie, harmonii, instrumentach klawiszowych. Dużo grałem w szkole w Płocku, z koleżankami i kolegami organizowaliśmy spotkania śpiewno-muzyczne. W seminarium stałem się nadwornym muzykiem, obsługiwałem wszystkie akademie. Muzyka była mi przyjaciółką. Raz nawet grałem w płockim teatrze. W Goworowie na wikariacie miałem dobre pianino. A tu w parafii było mnóstwo pracy. Cały tydzień szkoła (religia przez dwa pierwsze lata była w szkole, a potem w sali parafialnej i punktach katechetycznych), praca przy budowie kościoła. Byłem zmęczony i nie było czasu na romantyzm. Teraz czasem siadam do pianina i gram.
 
Jaką muzykę ksiądz lubi?
Mnie cały czas zachwyca muzyka Chopina, poza tym muzyka klasyczna. Mam bardzo dużo nut.
 
Wróćmy do honorowego obywatelstwa, które 25 marca nadała księdzu Rada Gminy Somianka. Kiedy ksiądz otrzymał tę propozycję?
- W ostatniej chwili. Dwa tygodnie wcześniej do księdza proboszcza przyjechała pani wójt i jeszcze ktoś. Dla mnie to był szok, niespodzianka. W pierwszym odruchu chciałem podziękować – w wielkiej ciszy swoje życie spędziłem, niech tak idzie do końca. 
 
Jednak jest to duże wyróżnienie. Jak czuje się ksiądz jako honorowy obywatel, czy ma jakieś przywileje z tego tytułu?
- O przywilejach nic nie wiem. Przyjąłem to jako informację dla okolic i środowiska, że trzeba dowartościować tych, którzy mu służą, to jest pewna duma dla Woli i dla gminy.
 
Spotkał się ksiądz w tutejszym środowisku z wyrazami uznania?
- Owszem, tak. Mieszkańcy w ogóle byli dla mnie życzliwi. Ja dla nich, oni dla mnie. Docenialiśmy się, szanowaliśmy, choć oczywiście nigdy nie jest idealnie.
 
Przebywa ksiądz na emeryturze już 14 lat, a cały czas jest czymś zajęty.
- Tak, ja zawsze jestem w ruchu, jakbym się nie wycofywał z pracy. Nie nudzę się. Jedynie tylko  zdrowie zaczyna mi szwankować.
rozmawiała Elżbieta Szczuka
Wróć do listy artykulów z tego wydania
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2013-04-22 16:52
~??
chodzi mi o tego przedsiębiorcę i jego smarowanie
2013-04-22 16:50
~??
musi dobrze smarować,bo wójt szuka wrażeń poczuł maj tak jak przewodniczący rady gminy,wyjadą z urzędu na taczkach
2013-04-19 22:00
~ES
APW (Archiwum Państwowe m. st. Warszawy), UWW (Urząd Wojewódzki Warszawski), sygn.26, k.600,684. – dot. obchodów 10 rocznicy odzyskania niepodległości, listopad 1928 r. Honorowe obywatelstwo dla Marszałka Piłsudskiego nadały następujące rady gmin miejskich i wiejskich w pow. pułtuskim: miasto Pułtusk i gminy: Gzowo, Kleszewo, Obryte, Kozłowo, Winnica i Somianka.
2013-04-19 18:43
~klara
Pani Elu, jakie źródła podają, że Józef Piłsudski ma nadane Honorowe Obywatelstwo Gminy Somianka? Pozdrawiam
2013-04-19 17:31
~DO -HE
Wygrywa też w innych gminach np.wyszkowie,nieporęcie a słyszałem że wygrał w Warszawie jakąś dzielnicę
2013-04-19 17:01
~czy
w tej gminie Somianka nie potrafią pisać na temat?
2013-04-19 14:49
~he
oj tak ,ciekawe jaki przetarg znowu wygrał przedsiebiorca ,czesto jezdzi koło gminy
2013-04-18 15:39
~??
i to jest poczciwy ksiądz i człowiek nie tak jak władza w Somiance
2013-04-18 13:40
~czytelnik
Niech Mu dalej Bóg błogosławi.
Czytaj w aktualnym numerze
Wiadomości z miasta
Trwa zbiórka środków na zakup protezy dla licealistki z wyszkowskiego „Norwida”, Katarzyny Kamińskiej, która w tragicznym wypadku straciła...
Sport
Ostatni pojedynek w III lidze kobiet rozegrały w sobotę zawodniczki Loczków Wyszków. - Oby ostatni na czas dłuższy niż rok - mówią...
Czytelnicy napisali
01.06.2016r. w prezencie z okazji Dnia Dziecka, rodzice z grupy „Żabki” pod czujnym okiem Pani Magdaleny Łyszkowskiej i Moniki Ponichtera przygotowali przedstawienie...
Wiadomości z powiatu
Wszyscy radni zagłosowali za udzieleniem wójtowi absolutorium z tytułu wykonania budżetu za 2015 r. Budżet zamknął się ponadmilionową nadwyżką, na inwestycje...
Kultura
Wyszkowska biblioteka włączyła się w ogólnopolską akcję Noc Bibliotek „Wolno czytać”, która upłynęła pod znakiem Henryka Sienkiewicza i...

strony www Warszawa