Właśnie m.in. za sprawą tamtego pamiętnego wydarzenia, postawy anty fair-play, drużyna trenera Krzysztofa Ogrodzińskiego do meczu przystępowała podwójnie zmotywowana. Zwłaszcza dla starszych kibiców rywalizacja między Wyszkowem a Ostrołęką od lat ma specjalne, bardziej prestiżowe znaczenie.

Pierwsza połowa sobotniego meczu nie przyniosła wielu emocji, choć kibice nie mogli się nudzić. Na boisku nikt nie odstawiał nogi, gra była naprawdę twarda, a masażysta Bugu, Arkadiusz Chalski, miał pełne ręce roboty. W pewnym momencie musiał przestać udzielać pomocy kontuzjowanemu Alanowi Wróblowi, ponieważ na boisku bardziej potrzebował go Karol Skoczeń. W całym meczu sędzia pokazał aż 8 żółtych kartek.

Do pierwszej ciekawszej akcji doszło w 11. minucie. Przytomność umysłu i szybkość wyjścia Łukasza Derejki pozwoliły mu wybić piłkę i zapobiec sytuacji jeden na jednego ostrołęczanina. Pięć minut goście egzekwowali rzut wolny z linii bocznej boiska. Po rykoszecie Derejko instynktownie odbił piłkę na poprzeczkę, a następnie na raty chwycił ją. Ze strony Bugu jako pierwszy groźnie strzelił Łukasz Kowalczyk, piłka jednak nieznacznie minęła słupek. Pierwsza, podobnie zresztą jak i druga, bramka meczu, padła tuż przed końcem połowy. W 42 minucie w polu karnym Narwi najpierw popchnięty został Jakub Rejnuś, sędzia mimo to puścił jednak grę dalej. Kilka sekund później kopnięty został Kowalczyk i tym razem arbiter wskazał na jedenasty metr. „Wapno” na gola, myląc bramkarza Narwi, zamienił Wróbel.

Recepta gości na grę w drugiej połowie i odrobienie strat była prosta - seryjnie posyłali długie podania z dowolnego miejsca połowy Bugu w pole karne wyszkowian. Tam piłkę strącać lub strzelać miał prawie dwumetrowy napastnik z Ostrołęki, który jednak przy powietrznych pojedynkach miał bardzo godnych rywali - niższych, ale dynamiczniejszych Mateusza Maciaka i Tonego Chukwuemeki. Ta taktyka okazała się nieskuteczna; narwianie tylko raz, w 86 minucie, zagrozili bramce Derejki. Pomocnik gości minął dwóch wyszkowian, po czym znalazł się niepilnowany na 12 metrze, strzelił jednak metr obok słupka. Chwilę wcześniej na bramkę strzelał Damian Gałązka, atomowy strzał młodego wyszkowianina z olbrzymim trudem na rzut rożny sparował jednak bramkarza. W 89 minucie z kilku metrów z dobrej pozycji strzelał Łukasz Szala, ale zbyt lekko. Wynik meczu ustalił w 90 minucie Mateusz Gołębiowski. Pomocnik Bugu wykorzystał przytomne zagranie Szymona Salwina i zachował zimną krew w pojedynku oko w oko z bramkarzem.

To drugie z rzędu zwycięstwo zespołu trenera Ogrodzińskiego, także drugie, kiedy zespół nie traci bramki. Dzięki temu Bug ma już tyle samo punktów co drugi w tabeli Przasnysz. Jedyną negatywną informacją po sobotnim meczu jest absencja w najbliższej kolejce dwóch graczy. Na pewno nie zagra Salwin, który otrzymał czwartą żółtą kartkę oraz Wróbel, który z powodu kontuzji stopy musiał przedwcześnie opuścić boisko.

W środę 15 maja o godz. 17:30 Bug zagra w Łomiankach, natomiast w sobotę 18 maja o godz. 16 podejmować będzie Czarnych Węgrów.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: