Wyszukaj na stronie

Badania DNA potwierdziły, że wyłowiony pod koniec kwietnia z rzeki w Gulczewie mężczyzna to poszukiwany od listopada ubiegłego roku Rafał Wykowski ze Starych Płud w gm. Somianka. 1 sierpnia skończyłby 21 lat. Z tą okrutną prawdą najtrudniej było pogodzić się rodzinie, miesią-cami karmiącej się nadzieją, że ich bliski jednak żyje.
Ślad za Rafałem Wykowskim urwał się w połowie listopada. Wówczas ostatni raz rozmawiał z rodziną, dziewczyną, kolegami. Ostatni raz widziany był 13 listopada ok. godz. 19 w Wyszkowie na ul. 11 Listopada. Trzy dni później zaginięcie wyszkowskiej policji zgłosiła jego matka. Zdjęcia chłopaka pojawiły się w prasie i na portalach społecznościowych. Od tamtej pory do najbliższych i policji docierały różne sygnały, m.in. że był widywany w Warszawie.
Za przełom w poszukiwaniach śledczy uznali znalezienie 27 kwietnia w Gulczewie w rozlewisku rzeki Bug zwłok mężczyzny. Na ciało natrafił właściciel jednej z działek letniskowych, miesz-kaniec Warszawy, który wczesnym popołudniem wybrał się z córką popływać kanoe. Ciało zaczepione było o kanary drzew. Nie znaleziono na nim żadnych ran. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna zmarł kilka miesięcy wcześniej, od pół roku do 9 miesięcy. Przyczyną było utonięcie.
Już wówczas podejrzewano, że to Rafał Wykowski. Zwłoki porównywano ze zdjęciami chłopaka, opisami garderoby. Poza tym w bazach danych nie było zgłoszenia zaginięcia nikogo innego, kto przypominałby znale-zionego w Gulczewie mężczyznę.
Przypuszczeń nie potwierdziła jednak rodzina Rafała. Było to trudne m.in. ze względu na stopień rozkładu zwłok; również odzież nie miała żadnego charakterystycznego elementu. Jedną z przesłanek była długość stopy. Znaleziony mężczyzna miał bardzo małą stopę, rodzina twierdziła, że Rafał nosił przeciętny jak na mężczyznę rozmiar obuwia.
Najbliższym trudno było pogodzić się z faktem, że Rafał nie żyje. Nadzieję podtrzymywały sygnały, że ktoś gdzieś go widział. W końcu jednak zaczęli dopuszczać do siebie tę najgorszą myśl. Pierwsze przesłanki pojawiły się na początku lipca. Najbliżsi przyznali, że znaleziony przy mężczyźnie pasek mógł należeć do zaginionego Rafała. Wówczas prokuratura zleciła badanie DNA, materiał do porównania pobrano od matki i rodzeństwa. Wyniki nie pozostawiły wątpliwości.
Rodzina i przyjaciele pożegnali już Rafała. Nie zamyka to jednak toczącej się w prokuraturze sprawy. Śledczy starają się ustalić, co tak naprawdę się wydarzyło. Wykluczono udział osób trzecich, pod uwagę brane jest samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek. Dziś trudno natomiast stwierdzić, czy Rafał utonął w Gulczewie, czy zwłoki tam dopłynęły.

Wróć do listy artykulów z tego wydania