Ostatnich meczów w Żurominie wyszkowianie nie wspominali dobrze. Rok temu ulegli aż 0:3, natomiast pod koniec ubiegłego sezonu przegrali 1:2. Nie jest to więc wygodny dla Bugu teren.

Początek sobotniego meczu napawał jednak wiarą, że tym razem to goście będą dyktowali warunki gry, a przede wszystkim wywiozą punkty. Już w 5 minucie Damian Gałązka otrzymał dalekie podanie od Piotra Augustyniaka, wyprzedził dwóch obrońców, w sytuacji sam na sam strzelił jednak w bramkarza. Nasz napastnik na zrehabilitowanie się potrzebował zaledwie trzech minut. Ponownie otrzymał daleką piłkę za plecy obrońców, znów nie dał się dogonić, ale tym razem strzelił już bardzo pewnie, przy dalszym słupku. Dziesięć minut później ten sam gracz mógł zaliczyć asystę, niestety po jego dynamicznym rajdzie nikt nie dopadł do piłki toczącej się wzdłuż pustej bramki. W 32 minucie bardzo mocny strzał z dystansu oddał Augustyniak, bramkarz był jednak na posterunku. Ostatnie dziesięć minut należało do gospodarzy. Nasz zespół niepotrzebnie oddał inicjatywę, co spowodowało utratę bramki. W 36 minucie Tony Chukwuemeka niepotrzebnie próbował jako ostatni obrońca przedryblować rywala. Sztuka ta nie udała się i nasz defensor musiał faulować tuż przed polem karnym. Napastnik Żuromina mocnym strzałem lewą nogą z rzutu wolnego zaskoczył Derejkę, strzelając celnie przy bliższym słupku.

Druga połowa rozpoczęła się tak, jak skończyła pierwsza. Miejscowi próbowali napierać, niewiele z tego wynikało, istniało jednak niebezpieczeństwo, że któraś z akcji Wkry zakończy się powodzeniem. Po jednym z dośrodkowań Derejko źle obliczył lot piłki, która odbiła się od słupka. W odpowiedzi, będąc na czystej pozycji, Łukasz Kowalczyk przestrzelił głową. Na szczęście dla piłkarze, a w zasadzie bramkarz Wkry sam pozbawił złudzeń swoich kolegów. Po silnym wrzuceniu piłki w pole karne przez Łukasza Damętkę, niezbyt rosły bramkarz Wkry do ostatniej chwili nie mógł zdecydować się, czy piłkę łapać, czy piąstkować. To niezdecydowanie sprawiło, że ostatecznie bramkarz wypiąstkował piłkę… do własnej bramki. Gol-kuriozum podciął żurominianom skrzydła, co bardzo szybko i skutecznie wykorzystali gracze Bugu. Już dwie minuty później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego gracz Wkry za blisko wybił piłkę, która odbiła się od Augustyniaka, ostatecznie spadła pod nogi Jakuba Rejnusia, a ten z kilku metrów dopełnił formalności. Kilka minut później rywale stracili drugą już bramkę po rzucie rożnym. Po dośrodkowaniu Damętki najwyżej do piłki wyskoczył Mateusz Maciak. Siła strzału była taka, że nie zdołali go przeciąć ani bramkarz, ani stojący w bramce obrońca. Kwadrans przed końcem goście wyprowadzili wzorową kontrę. Po rzucie rożnym dla Wkry nastąpił przechwyt, wyjście z przewagą, a akcję zakończył strzał Rejnusia, któremu piłkę do pustej bramki wyłożył Gałązka. Tuż przed końcem meczu jeszcze jednej sytuacji oko w oko z bramkarzem nie wykorzystał Gałązka.

Chyba nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się tak wysokiej wygranej. Nasz zespół należy pochwalić za skuteczność i posiadanie inicjatywy przez większą część meczu. Z pewnością mecz ułożyła druga bramka zdobyta w nietypowej sytuacji. Sport polega jednak także, a może przede wszystkim na wykorzystywaniu błędów rywala.

4 września o godz. 17 Bug zagra u siebie z Błękitnymi Raciąż, zaś trzy dni później, o godz. 16, w Skórcu k. Siedlec z miejscowym Naprzodem.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: