Do Maszewa Dużego k. Płocka nasi gracze wyjeżdżali zapewne z przekonaniem, że ósmą wygraną mają w kieszeni. Jednak często się zdarza, że przedwczesne dopisanie sobie punktów gubi faworyta.

Szczególnie o pierwszej połowie środowego meczu powinniśmy jak najszybciej zapomnieć. Goście sprawiali wrażenie ospałych, czekających na piłkę. Bardzo szybko, bo już w 8 minucie zostali za to skarceni. Z prawej strony ograny został Mateusz Maciak. Dokładnie podaną piłkę upadając, mocnym strzałem pod poprzeczkę, na bramkę zamienił gracz miejscowych. Wyszkowianie odpowiedzieli dwoma strzałami. Najpierw Łukasz Damętko z rzutu wolnego przymierzył w środek bramki, później Mateusz Gołębiowski strzelił tuż obok dalszego słupka. W 39 minucie tylko efektowna parada Łukasza Derejki po strzale z woleja uratowała gości przed stratą drugiej bramki. W odpowiedzi Łukasz Szala strzelił z 10 metrów w bramkarza. W drugiej minucie doliczonego czasu gry, ponownie na prawej stronie, błąd popełnił, tracąc piłkę Maciak, w efekcie przechwytu i szybkiego podania Tony Chukwuemeka poślizgnął się i upadając zagarnął piłkę ręką. Piłkarz Amatora pewnie wykorzystał rzut karny.

Mimo niekorzystnego wyniku, wyszkowianie nie poddali się i dążyli do zmiany wyniku. Zadania nie ułatwiali im jednak gospodarze. Maszewianie ani myśleli cofnąć się głęboko, co więcej co kilka minut wyprowadzali naprawdę groźne kontrataki. Sygnał do odrabiania strat dał w 57 minucie Piotr Augustyniak, wykorzystując rzut karny podyktowany za zagranie piłki ręką. Dziewięć minut później był już remis. Idealne dośrodkowanie Damętki celnym strzałem głową wykończył ponownie Augustyniak. Niestety, przyjezdni już po kilkudziesięciu sekundach, w najgorszym możliwym momencie, dali sobie po kontrze i stracie piłki przed własnym polem karnym wbić bramkę. To na pewno ich podłamało. W euforii po odrobieniu strat zapomnieli o szczelnej defensywie. Choć mecz trwał jeszcze pół godziny, piłkarzom Bugu nie udało się już trafić do bramki rywala. A okazje ku temu były. Po dynamicznym rajdzie Kamila Kaputa Łukasz Kowalczyk fatalnie spudłował, mając przed sobą bramkę, a w niej tylko stojącego obrońcę. Piłkarze trenera Ogrodzińskiego dwukrotnie domagali się także podyktowania „jedenastki”. Faul na Kapucie nie był jednoznaczny, ale wychodzącego w 90 minucie na czysta pozycję Tomasza Cichockiego nieprzepisowo powalił na ziemię defensor Amatora. W zamieszaniu po tej sytuacji rywale zagapili się i wybili piłkę tuż sprzed pustej bramki.

•

Teoretycznie trudniejsze wyzwanie czekało Bug trzy dni później. Do Wyszkowa przyjechał beniaminek z Ostrołęki, który bardzo dobrze rozpoczął sezon, a na wyjeździe jeszcze nie przegrał. Mecz okazał się jednak dla Bugu łatwą przeprawą.

Trener Ogrodziński po przegranym meczu w Maszewie dał odpocząć dwóm ofensywnym graczom - Kowalczykowi i Gałązce. Mimo tego, już od pierwszej minuty nasi gracze narzucili swój styl gry i zepchnęli rywala do defensywy. Pierwszy groźny strzał oddał Szymon Salwin, bramkarz musiał piąstkować na rzut rożny. Grę ułatwiła szybko zdobyta, bo już w 19 minucie, bramka. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnym lobem głową popisał się Alan Wróbel. Piłkę na linii bramkowej odbił jeszcze defensor Korony, jednak odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Bramkarz Korony dość mocno protestował, ale powtórki oraz zdjęcia pokazują, że został popchnięty przez kolegę ze swojej drużyny. Ostrołęczanie odpowiedzieli tylko jednym groźnym strzałem. W 37 minucie po strzale z ostrego kąta piłka trafiła w słupek. Było to pierwsze i ostatnie poważne zagrożenie przed bramką Derejki.

Dzięki dwóm szybko strzelonym po przerwie golom, Bug kontrolował przebieg meczu. W 59 minucie po szybkiej kontrze Karol Skoczeń został uprzedzony przez bramkarza, a Kowalczyk nie trafił do pustej bramki. Trzy minuty później Damętko zagrał mocno wzdłuż pola karnego, a z drugiej strony wślizgiem skutecznie akcję zamknął Maciak. Po chwili asystą popisał się Gołębiowski. Jego podanie sytuacyjnym strzałem z kilku metrów wykorzystał Augustyniak. Bramkostrzelny pomocnik Bugu miał jeszcze dwie okazje. Najpierw po przechwycie Gołębiowskiego strzelił z 8 metrów obok bramki. W doliczonym czasie gry szukał strzałem głową drugiej bramki, trafił jednak w boczną siatkę.

•

Najbliższy mecz Bug rozegra 29 września, o godz. 16 na wyjeździe z Czarnymi Węgrów.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: