Pierwszą szczepionkę - przeciwko gruźlicy i żółtaczce - dziecko otrzymuje już w pierwszej dobie życia. W kolejnych miesiącach i latach podaje się szczepionki przeciwko: błonicy, tężcowi i krztuścowi, odrze, śwince, różyczce i wirusowi polio (wywołuje chorobę Heinego-Medina). Dodatkowo dziecko można zaczepić przeciwko bakterii haemophilius typu B (powoduje m.in. zapalenie opon mózgowych), ospie wietrznej i grypie. Kalendarz szczepień zamyka się po ukończeniu 18 roku życia.

Koszt szczepień pokrywa resort zdrowia, a dystrybucję szczepionek przeprowadzają powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne.
 

Z pytaniem, czy szczepienia rzeczywiście są obowiązkowe, wystąpiła jedna z naszych młodych czytelniczek, mama kilkuletniego dziecka. Przygotowując się do kolejnego szczepienia, przeczytała w Internecie o wycofaniu przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny szczepionek Euvax B i Triplacet. Euvax B to koreańska szczepionka przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Francuski Triplacet natomiast ma zapobiegać zachorowaniu na błonicę, tężec i krztusiec. Według GIF, żadna z wadliwych szczepionek nie została podana, ponieważ preparat zmieniono. 

- Kiedy przeczytałam o tym w Internecie, zaczęłam główkować, przeglądać fora internetowe, z których dowiedziałam się, że szczepienia nie są obowiązkowe – mówi nasza czytelniczka. - Wystarczy złożyć odpowiednie oświadczenie. Ale podobno kara wynosi do 2 tys. zł. Czy rzeczywiście tak jest?

Młoda mama zdecydowała, że nie będzie więcej szczepić swojego dziecka. Przestraszyły ją informacje o powikłaniach poszczepiennych i przypadkach autyzmu, zawartości rtęci w szczepionkach, zaskoczyły – że szczepionki nie są produkowane w Polsce. Zastanawia się, ile w systemie szczepień jest troski o dobro dziecka, a ile – o obroty firm farmaceutycznych? - Na każdym kroku wszystko trzeba sprawdzać, bo w wiadomościach w telewizji o takich rzeczach nie informują – dodaje.

Nasza czytelniczka nie jest w Wyszkowie wyjątkiem. Rozmawiamy też z kobietą, której wnuki nigdy nie były szczepione. - Na początku byłam zdziwiona decyzją dzieci – przyznaje – ale później uznałam, że mają rację. Wnuki są grzeczne, inteligentne, nie chorują, nie hałasują, pozytywnie reagują na otoczenie. O wiele łatwiej je wychowywać. Nie obawiam się, że zachorują. Jeśli choroba nie została wszczepiona, to nic im nie będzie. Organizmowi zatrutemu niezwykle trudno się zregenerować. Skutki uboczne szczepień są bardzo widoczne. Widać różnicę w rozwoju dzieci, także psychicznym, postrzeganiu świata. Po szczepieniu dzieci są nerwowe, niespokojne, trudniej się uczą, częste są upośledzenia. Stąd alergie, nerwice, brak apetytu, ADHD. Decydujące są szczepionki podawane po 3. miesiącu życia. Ale decyzja należy tylko i wyłącznie do rodziców. Muszą być świadomi, bez wiedzy nie mogą przecież podjąć decyzji.

Tzw. ruch antyszczepionkowy w kraju jest coraz szerszy. Powstało nawet Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP. „Wielu z nas zetknęło się z niepożądanymi odczynami poszczepiennymi, często nie będąc nawet uprzedzonym o możliwości ich wystąpienia. Naszym celem jest wypełnianie luki w społeczeństwie, w którym coraz częściej o szczepieniach mówi się bezkrytycznie, bez wspominania o cenie, jaką przychodzi nieraz zapłacić za wybór tej formy uodparniania” - czytamy na stronie internetowej organizacji. – „Protestujemy przeciwko przymuszaniu zdrowych obywateli do zabiegów medycznych i prowadzeniu kampanii dezinformacji odnośnie skuteczności i bezpieczeństwa szczepień. Mamy prawo do pełnej informacji o dostępnych w Polsce i za granicą preparatach szczepionkowych, o innych sposobach dbania o odporność i o metodach opieki nad osobami zapadającymi na choroby zakaźne.”

Wątpliwości nigdy nie miała kolejna nasza czytelniczka i młoda mama: - Do głowy by mi nie przyszło, żeby nie szczepić dzieci. Owszem, zastanawiałam się nad szczepieniami dodatkowymi, ale nie nad podstawowymi. Wiem, że mówi się o powikłaniach, ale to pojedyncze przypadki.

W powiecie wyszkowskim szczepieniami objętych jest 26.806 osób. Wyszczepialność wynosi 99%. - Ten 1% to głównie osoby z przeciwwskazaniami do szczepienia – dodaje Tomasz Liwartowski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. 

Odnosząc się do obaw o jakość szczepionek, dyrektor zapewnia, że - bez względu na pochodzenie - podlegają one wyjątkowo rygorystycznym procedurom i badaniom. W Polce zajmuje się tym Zakład Badania Surowic i Szczepionek Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. System kontroli bezpieczeństwa szczepionek, oprócz badań laboratoryjnych, badań przedklinicznych, klinicznych II i III fazy, obejmuje monitorowanie niepożądanych odczynów poszczepien-nych. Zdarza się więc, że szczepionka jest wycofywana, jak w przypadku każdego innego środka leczniczego. Taka sytuacja miała miejsce również w Wyszkowie, ale zanim szczepionka trafiła do obrotu. - Bardzo rygorystycznie rozliczamy świadczeniodawców zarówno z obrotu szczepionek, jak i właściwych warunków przechowywania szczepionek i szczepienia – dodaje Tomasz Liwartowski.

Przyznaje, że odczyny poszczepienne zawsze się zdarzały i będą się zdarzać. To ponadnormatywny obrzęk czy zbyt wysoka gorączka, ropień. - Organizmy różnie reagują na szczepionki. Zdarzają się też błędy personelu w przechowywaniu szczepionki czy kwalifikacji lekarskiej - dodaje. – Oczywiście, niedobrze, gdy dochodzi do powikłań. Ruch antyszczepionkowy wskazuje na korelację z autyzmem, ale nie ma wiarygodnych badań potwierdzających tę teorię. Nie znam też żadnych danych, które pod względem naukowym potwierdziłyby lub zaprzeczyły różnicom w rozwoju dzieci szczepionych i nieszczepionych. Podanie szczepionki nie jest zatruciem organizmu, podawane są antygeny. 

Dyr. Liwartowski nie ma wątpliwości. - Szczepienia są dobrodziejstwem – podkreśla. - Bierzemy po uwagę mniejsze zło, które staramy się redukować. To zdecydowanie niewielka liczba przypadków w stosunku do korzyści, jakie odnosi cała populacja. 

Najlepszym tego dowodem jest zwalczenie ospy prawdziwej (ostatni przypadek tzw. czarnej ospy miał miejsce w 1978 r.) i znaczne ograniczenie występowania innych chorób. 

Mimo że teoretycznie szczepienia są obowiązkowe, rodzice odmawiający szczepienia dzieci nie powinni obawiać się kar. Muszą jednak podjąć świadomą decyzję i złożyć w przychodni lub sanepidzie odpowiednie oświadczenie. - Prawny obowiązek istnieje, ale nie ma bezwzględnego przymusu. Żyjemy w wolnym kraju, odpowiedzialność spoczywa na świadomym rodzicu – wyjaśnia Tomasz Liwartowski. - Trzeba mieć świadomość, że powstaje dziura w odpowiedzi immunologicznej populacji. 

Art. 115 Kodeksu wykroczeń przewiduje: „Kto, pomimo zastosowania środków egzekucji administracyjnej, nie poddaje się obowiązkowemu szczepieniu ochronnemu przeciwko gruźlicy lub innej chorobie zakaźnej albo obowiązkowemu badaniu stanu zdrowia, mającemu na celu wykrycie lub leczenie gruźlicy, choroby wenerycznej lub innej choroby zakaźnej, podlega karze grzywny do 1.500 zł albo karze nagany. ”

Dotyczy to jednak sytuacji szczególnych, zagrożenia epidemią, gdy sanepid postępowaniem administracyjnym zmusza do szczepienia. Takich przypadków jak dotąd w powiecie wyszkowskim nie było.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: