Strona główna
Galeria Kontakt Ogłoszenia
Historia Ziemia
Wyszukaj na stronie


Mój zawód, moje życie, zajęcie, pasja
…tak o malarstwie mówi Katarzyna Słowikowska. Jej prace mogliśmy oglądać już wielokrotnie, nie raz pisaliśmy o plenerach malarskich, również zagranicznych, w których uczestniczyła. Z pasją maluje i opowiada o sztuce, lubi uczyć, na stałe współpracuje z biblioteką miejską.

Zacznijmy od początku, od pierwszych rysunków
- Chodziłam do Szkoły Podstawowej w Kamieńczyku i rysowałam jak każde dziecko. Kiedy byłam w VII klasie do Gulczewa przeprowadził się prof. Maciąg. Zobaczył moje rysunki i zasugerował rodzicom, że powinnam iść w tym kierunku, bo widzi u mnie plastyczne zdolności. Jeszcze w podstawówce zaczęłam jeździć do niego na prywatne zajęcia. Nie zapomnę, jak na kominku ustawiał różne przedmioty i markerem, ołówkiem pokazywał, jak mam rysować. Z rodzicami zawiózł mnie do Supraśla, do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych. Pamiętam, jak strasznie chciałam się tam dostać. I udało się. Potem, w I klasie, kiedy widziałam rysunki uczniów starszych klas, byłam w szoku, tak bardzo chciałam w ten sposób rysować. Rysowałam, chodziłam na plenery, miałam wielu znajomych, pokazywaliśmy swoje rysunki – w ten sposób człowiek też się uczy. To był w ogóle inny świat. Gdybym urodziła się jeszcze raz, postąpiłabym tak samo. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
Potem było studium  plastyczne w Ciechanowie, chodziłam na reklamę wizualną. Dyplom robiłam z malarstwa, malowałam pięć dużych martwych natur, egzamin zdałam z wynikiem celującym. 
Po szkole zaczęły się wyjazdy plenerowe z artystami. W Wyszkowie też swego czasu organizowane były plenery powiatowe, na których komisarzem bardzo długo był prof. Maciąg. Tam poznałam osoby, z którymi spotykam się do dzisiaj na innych plenerach w Polsce.
 
I pierwsze wystawy…
- Pierwszą dużą wystawę indywidualną miałam w 1990 r. w „Hutniku”, wcześniej były wystawy grupowe. Pamiętam, że folder robiłam ręcznie, na zaproszeniach naklejałam zdjęcia obrazów. Kolejną wystawę autorską w domu kultury miałam w 2003 r., ostatnią - w 2007 r. Wtedy też zostałam członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków. Teraz myślę o wystawie retrospekcyjnej. Jestem po 40., będę podsumowywała…
 
Ile miałaś wystaw?
- Bardzo dużo, kilkadziesiąt. Wiele grupowych, m.in. na Wyspach Kanaryjskich. Co roku uczestniczę w dwóch – trzech plenerach, potem zawsze są wystawy. Jak najwięcej wystaw chcę ściągnąć do Wyszkowa. Tak było np., kiedy malowaliśmy dziewczyny z zespołu „Mazowsze”, wystawy „W kręgu rodu Krasińskich” (plener odbywał się w Opinogórze, obrazy tworzą ekspozycję stałą tamtejszego Muzeum Romantyzmu). 
 
Która wystawa najmocniej utkwiła ci w pamięci?
- Odpowiem w skali „ilość” i „jakość”. W skali „ilość” była wystawa w „Mazowszu” w Otrębusach, na której prezentowanych było ok. 300 obrazów, niesamowite wrażenie. W skali „jakość” lubię wystawy nasze, wyszkowskie.
 
Kiedy wracasz wspomnieniami do swojej pierwszej wystawy, to…
- Prezentowałam rysunek i pastel. Bałam się farb, trzeba zgrywać kolory, wiedzieć, co z czym połączyć, jaki chłodny dać z przodu, żeby zaświeciło, z tyłu ciepły, żeby pokazać perspektywę i przestrzeń. Nie miałam takiej wiedzy, więc wolałam posługiwać się ołówkiem. To były portrety, martwe natury, pejzaże. Lubiłam wówczas tworzyć z wyobraźni. Dziś nigdy bym tego nie zrobiła. 
W domu mam około 100 obrazów. Każdy ma swoje miejsce i swój czas. Nie robię niczego z pamięci, niczego nie wymyślam, nie ma sensu na okrągło malować w pracowni. Dlatego ciągle wyjeżdżam. Są obrazy, które jechały ze mną 3 tys. kilometrów samolotem, one nie są na sprzedaż. W ogóle niechętnie rozstaję się z moimi obrazami. Gdybym malowała na handel, to pewnie siedziałabym z pędzlem na górze i malowała ten sam pejzaż na okrągło. Nie dam rady. Chciałabym tworzyć swoją sztukę. W przypadku każdego obrazu pamiętam miejsce, modelkę.
 
Nie jesteś artystą - rzemieślnikiem.
- Nie, nie jestem.
 
Ale żyjesz z tego, co robisz, to nie jest wyłącznie hobby.
- To jest mój zawód, moje życie, zajęcie, pasja. Jestem szczęśliwa, że mogę się tym zajmować. Nie wyobrażam sobie siebie w innej rzeczywistości. 
 
Co z wizją artysty, który wstaje rano, nagle coś poczuje, coś go natchnie i zaczyna tworzyć?
- To nie jest tak. Kiedy na przykład jadę autobusem (uwielbiam jeździć autobusem z Wyszkowa do Kamieńczyka), to przez szybę kadruję. Jestem w Jackowie i widzę łany zbóż; nie mam farb, ale za 2 dni tam wrócę i będę je malowała. Teraz jak na ciebie patrzę, to też widzę, gdzie masz światło, gdzie cień. Kiedy w kałuży zobaczę odbicie domu, też od razu chcę to namalować. Czekam na deszcz, żeby znowu ta kałuża powstała. W Kamieńczyku bardzo dobrze się czuję, mam rzekę, las. Jeden z obrazów namalowałam np. z okna ośrodka zdrowia. Tak mnie urzekła jabłonka, że czekałam rok, żeby zakwitła. Podobnie na forsycję w parku w Wyszkowie. A zimą staję w kozakach, rękawiczkach bez palców, z termosem z herbatą i paletą odgarniam śnieg. Do -5 stopni można wytrzymać. Farby nie zamarzają, ja też nie zamarzam. 
Ale uwielbiam też martwe natury i akty, mam nawet autoakty. Może mało osób wie, że to ja. W ich przypadku też nie maluję ze zdjęcia; sztalugi i farby ustawiam przed lustrem. Dziewczyny trochę marudzą, pytają, czy już, bo np. ręka je boli. A ja sama sobie nie grymaszę.
Niepoważne, bezmyślne jest malowanie z gazet. To jakby lekarz robił operacje na lalkach. Ja wychodzę i szukam, bo chcę, żeby obrazy były wyjątkowe. Nie najpiękniejsze, ale wyjątkowe, niepowtarzalne. Chcę robić swoją sztukę. 
 
Potrafisz określić, ile obrazów namalowałaś?
- Na swojej stronie internetowej prezentuję ok. 130 pozycji. W domu mam ok. 100. Co jakiś czas je przeglądam i zdarza się, że któryś mnie denerwuje. Biorę go w teren i zamalowuję. 
 
Bardzo lubisz opowiadać o sztuce, technikach. Masz swoich uczniów.
- Tak. Ustawiam im martwą naturę i dużo opowiadam. Nie biorę pędzelka i nie maluję. Oni muszą zobaczyć to, co do nich mówię, proporcje, kolor. Chcę nauczyć ich wrażliwości na to. 
 
Malujesz, masz uczniów, współpracujesz też z biblioteką miejską.
- Tak, mam zajęcia z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. Uwielbiam pracę z młodzieżą, odbieram to jako ważny cel. Przychodzą do mnie, żeby konstruować teczki na Akademię Sztuk Pięknych, uczelnie artystyczne.
W wakacje prowadziłam z dziećmi w Kamieńczyku warsztaty malarskie. Wybrałam najlepsze prace i zrobiliśmy z gminą pocztówki, cieszyły się popularnością. Z prac, które powstały podczas tegorocznego festiwalu, chciałabym stworzyć podstawki pod napoje – jako gadżet promujący naszą miejscowość. 
 
W przypadku sztuki trudno określić jednoznacznie, że coś jest ładne albo brzydkie. 
- Chciałabym, żeby moje obrazy miały kontakt z publicznością. Nie lubię abstrakcji, bo wiem, że ludzie tego nie pojmują. Może udają, że pojmują. Z drugiej strony moje obrazy też nie są do końca realne, to taki realizm abstrakcyjny. Niektórzy mówią, że są smutne. Ale dlaczego smutne? Ja uważam, że mogą być refleksyjne. Fakt, mam swoją gamę kolorystyczną, moje obrazy nie są pomarańczowo-żółte i czerwono-zielone. Są zestawione raczej w szlachetnych kolorach.
 
Jakie masz marzenie jako artystka?
- Chciałabym być nieznaną, ale uznaną. Czasami się tak czuję, ale to szybko ucieka. Jest wystawa, nad którą pracowałam np. rok, są emocje, gratulacje, ale ludzie wychodzą z wernisażu i zostaję sama. Spojrzę na wystawę jeszcze raz i rano mam poczucie, że coś minęło, że znowu na coś trzeba pracować, że muszę coś tworzyć. Trochę mi wtedy szkoda.
 
Miałaś kiedyś tzw. normalną pracę? Taką, do której idzie się na 8 godzin i wykonuje określone obowiązki.
- Nie, takiej nie. Ale uważam, że moja praca jest normalna. Zdecydowałam się na ten zawód i chcę tak pracować jak najdłużej.
 
Dziękuję za rozmowę.
SB 
Wróć do listy artykulów z tego wydania
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
Lista komentarzy jest pusta!
Czytaj w aktualnym numerze
Wiadomości z miasta
Od 25 czerwca gmina i Wyszkowski Ośrodek Sportu i Rekreacji zapraszają na plażę przy moście samochodowym. Woda w Bugu pozytywnie przeszła badania sanepidu. Wkrótce...
Sport
Ostatni pojedynek w III lidze kobiet rozegrały w sobotę zawodniczki Loczków Wyszków. - Oby ostatni na czas dłuższy niż rok - mówią...
Czytelnicy napisali
01.06.2016r. w prezencie z okazji Dnia Dziecka, rodzice z grupy „Żabki” pod czujnym okiem Pani Magdaleny Łyszkowskiej i Moniki Ponichtera przygotowali przedstawienie...
Wiadomości z powiatu
Wszyscy radni zagłosowali za udzieleniem wójtowi absolutorium z tytułu wykonania budżetu za 2015 r. Budżet zamknął się ponadmilionową nadwyżką, na inwestycje...
Kultura
Wyszkowska biblioteka włączyła się w ogólnopolską akcję Noc Bibliotek „Wolno czytać”, która upłynęła pod znakiem Henryka Sienkiewicza i...

strony www Warszawa