Do sobotniego meczu awansem w Sochaczewie Bug przystąpił osłabiony brakiem trzech podstawowych piłkarzy. Kontuzji nabawił się Łukasz Damętko, przeziębienie zmogło Karola Skocznia, nadal nie w pełni sił jest Damian Gałązka.

Pierwszych kilka składnych akcji dość niespodziewanie stworzyli miejscowi. Dwa razy piłkę musiał łapać Łukasz Derejko, raz piłka poszybowała nad poprzeczką. Skuteczną odpowiedzią Bugu była akcja w ósmej minucie. Kilkadziesiąt metrów z piłką przemierzył Mateusz Gołębiowski. Przed polem karnym podał do Łukasza Kowalczyka. Napastnik Bugu najpierw strzelił bardzo mocno, bramkarz odbił piłkę przed siebie, ale dobitka była już skuteczna. Dwie minuty później Kowalczyk mógł ułożyć mecz pod dyktando Bugu. Niestety, w sytuacji sam na sam strzelił obok słupka. Dwie kolejne groźne akcje wyprowadziła Bzura. Najpierw, po zgraniu głową, czarnoskóry pomocnik gospodarzy strzelił tuż nad poprzeczką. Trzy minuty później Derejko w dobrym stylu obronił strzał z ostrego kąta. W 32. minucie miała miejsce sytuacja, która, jak się później okazało, miała duży wpływ na losy meczu. Tuż przy linii środkowej boiska najlepszy gracz Bzury, były pomocnik Legii ME, Kacper Starek, kopnął bez piłki Jakuba Rejnusia. Po zdecydowanej reakcji Krzysztofa Ogrodzińskiego asystent zasygnalizował głównemu to zdarzenie. Winowajca został od razu usunięty z boiska.

Do tego druga połowa dla miejscowych rozpoczęła się fatalnie. Po wznowieniu gry piłka została od razu skierowana do Gołębiowskiego. Pomocnik Bugu po ograniu rywala, dograł płasko do Kowalczyka, a ten z kilku metrów, strzałem od poprzeczki, podwyższył prowadzenie. Była to 27. sekunda drugiej połowy. Drugie trafienie wyszkowian znacznie podłamało gospodarzy, którzy w tym momencie w zasadzie poddali się. Taka postawa spowodowała, że rywale praktycznie sami strzelili sobie trzecią bramkę. Kowalczyk dobiegł do zbyt lekkiego zagrania bramkarza do jednego z obrońców i pozostał mu już tylko strzał do pustej bramki. Jedyną szansę sochaczewianie po przerwie mieli w 70. minucie. Po strzale z ostrego kąta, piłka spadła na poprzeczkę. Sześć minut później Gołębiowski nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Pozaboiskowym akcentem meczu było przerwanie spotkania przez sędziego w 63. minucie. Na boisku zaczęły bowiem lądować petardy hukowe, a w takim przypadku sędzia ma bezwzględny obowiązek przerwać spotkanie. To zachowanie było skutkiem wrogiej postawy kibiców wobec prezesa i trenera Bzury. Kibice mają im za złe, że nie zgodzili się na rozegranie w Sochaczewie meczu z Polonią. Z tego powodu obaj byli w trakcie meczu wielokrotnie wyzywani.

Dzięki wygranej Bug zapewnił sobie zasiadanie w fotelu lidera IV ligi przez całą zimę. Co więcej, wzrosła jego przewaga nad drugą do niedawna Polonią. Warszawiacy przegrali 0:2 w Płocku, wygrał zaś Ciechanów. Tym samym „czarne koszule” spadły na III miejsce i mają 2 punkty straty do wicelidera, 5 - do Bugu.

•

 W najbliższym numerze NW podsumujemy rundę jesienną w wykonaniu drużyny Bugu Wyszków.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: