PIŁKA NOŻNA: Awans? Na razie tylko pierwszy krok
W poprzednim numerze „NW” podsumowaliśmy rundę jesienną w wykonaniu piłkarzy Bugu Wyszków. To odpowiedni moment, by o pierwszą część sezonu zapytać trenera drużyny, Krzysztofa Ogrodzińskiego.
Jakie są powody tak dobrego sezonu w wykonaniu pana piłkarzy, czego chyba sami się nie spodziewaliście?
- Runda na pewno była bardzo udana. Pod koniec letniej przerwy rozmawialiśmy przecież, że dobrze by było skończyć rundę na miejscach 3-5, a pierwsza trójka zagwarantowałaby stabilność. Problemem przed ostatnią rundą było w zasadzie tylko dokooptowanie do składu dwóch nowych zawodników. Jednego, który po przerwie powrócił do nas, czyli Piotrka Augustyniaka. Jest to zawodnik, który daję naprawdę dużą jakość zarówno na boisku, jak i poza nim. Drugim celnych ruchem okazało się chyba sprowadzenie Łukasza Damętki. Kto chodzi na mecze, na pewno widział, że brakowało nam gry lewą stroną. Poza tym nasza młodzież ciągle dorasta piłkarsko, ogrywa się, zbiera nowe doświadczenia. Ta młodzież na pewno jest utalentowana i będzie robiła postępy, jeśli „sodówka” nie uderzy jej do głowy. Moim zdaniem, bardzo pomogło nam wygranie trzech pierwszych meczów. „Ustawiliśmy” sobie w ten sposób przeciwników. Co więcej, chłopcy, szczególnie po meczu z Wisłą Płock, kiedy do 55 minuty przegrywaliśmy 0:2, a ostatecznie szczęśliwie wygraliśmy, nabrali wiary i jeszcze większego natchnienia. To nas wzmocniło psychicznie, pokazało, że nawet w trudnych momentach potrafimy się podnieść. A potem szło już tak do ostatniego meczu. W tym czasie przydarzył się tylko jeden wypadek przy pracy. Przegraliśmy w Maszewie, gdzie, otwarcie trzeba przyznać, byliśmy zespołem słabszym. To był jednak jedyny mecz, w którym faktycznie byliśmy gorsi od rywala, i w którym nie zasługiwaliśmy na wygraną. W pozostałych spotkaniach, nawet jeśli w trakcie gry przegrywaliśmy, to, moim zdaniem, byliśmy zespołem lepszym od przeciwnika.
W takim razie jak pan oceni wynik zespołu na tle ligowych rywali, w szczególności tych z górnej części w tabeli? W ostatniej rundzie Bug, prócz Polonii, wszystkich pokonał.
- Na pewno żaden mecz, nawet ze słabszym rywalem, nie był łatwy. Każdy wymagał zaangażowania, walki. Osobiście dla mnie największym zaskoczeniem jest postawa obecnego wicelidera, czyli Ciechanowa. Ten zespół prezentuje się naprawdę dobrze. Gra podobnie jak my, czyli chłopakami z Ciechanowa. Jak widać, taka polityka przynosi dobre efekty. Natomiast tam, gdzie skład opiera się głównie na ściągniętych zawodnikach, to prędzej czy później kluby przestaną grać. Jeśli nie szkoli się młodzieży, a klub oparty jest na graczach z zewnątrz, to w pewnym momencie ta nadmuchana bańka pęknie. Mamy na to przykłady, chociażby Przasnysza, poniekąd Mławy, gdzie jak idzie dobrze, to jest OK, ale jak nie ma wygranych, robi się duży problem. Z pozostałych zespołów na pewno sporo namieszać może Raciąż. Z drugiej strony, jest to kolejny przykład klubu, w którym przeważają ściągnięci gracze. Równie dobrze może się zaraz okazać, że ten klub nie istnieje. Tak było chociażby z Tęczą Płońsk, której już w ogóle nie ma.
Oddzielnym tematem jest Polonia Warszawa. To ona była głównym kandydatem do awansu. Nie ukrywajmy, to ona ma najlepszą organizację, największe pieniądze, na mecze przychodzi najwięcej kibiców. Moim zdaniem, dla niej trzecie miejsce - to w części porażka. Na pewno nikt nie spodziewał się, że w połowie drogi pierwszy będzie Wyszków, a tym bardziej drugi Ciechanów. Podejrzewam, że Polonia nie spodziewała się, że straci punkty w meczach z tymi rywalami, o których potknęła się jesienią.
Uważam, że po przerwie liga będzie opierała się na tych właśnie trzech pierwszych drużynach. Z tym, że najgroźniejszym przeciwnikiem może być Ciechanów. Na nich nikt nie będzie patrzył, stwarzał presji i to będzie ich duży atut. Na Polonię natomiast w dalszym ciągu każdy kolejny rywal będzie się napinał, aby tylko urwać jej punkty. Do takich meczów podchodzi się zupełnie inaczej. A Ciechanów będzie spokojnie się przyglądał, co się dzieje i w meczach z nim nikt nie będzie na sobie wywoływał dodatkowej presji.
My większość meczów z silniejszymi rywalami będziemy mieli na wyjazdach. Uważam jednak, że paradoksalnie może to być nasz atut. Na wyjazdach gra się inaczej, często łatwiej. To gospodarz najczęściej chce się pokazać, a przez to musi się chociaż trochę odkryć. Druga kwestia jest taka, że będziemy grali na ładnych stadionach, dobrej murawie, w dużych miastach, w normalnych warunkach. Nie tak jak np. w Maszewie czy w Sochaczewie, gdzie szatnie i organizacja są naprawdę słabiutkie. A takie wyjazdy nie są motywujące. Co innego zagrać w Przasnyszu, Mławie czy na Polonii. Wtedy o motywację o wiele łatwiej.
Czy po zakończeniu pierwszej części sezonu zarząd klubu postawił przed drużyną cel w postaci awansu do III ligi?
- Mamy dopiero połowę sezonu, zrobiliśmy dopiero jeden krok w tę stronę. Jest więc trochę wcześnie na deklaracje. Możemy jednym ruchem wszystko zepsuć. Na pewno w każdym meczu będziemy grali o zwycięstwo. Chcemy dawać kibicom w Wyszkowie radość z każdego meczu, ogrywać i wprowadzać do gry młodych miejscowych chłopaków. To na pewno jest nasz cel. A czy jest nim awans? Będziemy robić wszystko, żeby się udało, ale nie za wszelką cenę. To są przecież też sprawy finansowe, organizacyjne. Wiele klubów pokazało, że taki awans na siłę sprawia, że potem tego klubu w ogóle nie ma. Mamy tu przecież swój bardzo dobry przykład. Najpierw awans Bugu do II ligi, a potem klub upadł. Jako sztab trenerski, piłkarze, a myślę, że i działacze zrobimy wszystko, by sezon skończyć na I miejscu. Na razie pozytywne efekty są na pewno takie, że na mecze przychodzi coraz więcej ludzi, do gry wprowadzamy coraz to nowych młodzieżowców, a kibice i zawodnicy mocno identyfikują się z klubem, bo zależy im na dobrych wynikach.
Jak będą wyglądały zimowe przygotowania do rundy rewanżowej?
- Do treningów wrócimy 14 stycznia. Oczywiście, to nie znaczy, że do tego czasu chłopcy nic nie będą robili. Mają wyznaczone limity wagowe, które muszą zachować, a także indywidualne rozpiski treningowe. Sparingi są w większości już umówione. Moim zdaniem, tej zimy będziemy mieli naprawdę super sparingpartnerów. Będą to kluby zarówno III-, a może nawet i II-ligowe. Udało mi się załatwić kilku naprawdę dobrych rywali. W tym roku było o tyle łatwo, bo liderujemy w lidze. Zdarzało się więc, że sami dzwonili do nas przedstawiciele klubów z III ligi. Na razie wiadomo, że zagramy 11 razy. Oczywiście nie we wszystkich pierwszym składem. Czasem zagrają rezerwowi plus juniorzy, czasem po połowie pierwszy skład, a po przerwie zmiennicy. Pierwsza gra kontrolna odbędzie się 18 stycznia, a zagramy ze Startem Otwock (III liga). O ile pozwoli na to pogoda, będę chciał dwa ostatnie sparingi zagrać w Wyszkowie.
Czy możemy spodziewać się wzmocnień składu?
- Na pewno potrzebne są wzmocnienia, ale wszystko z umiarem i z głową. Nasi młodzi chłopcy muszą mieć od kogo uczyć się. I tak np. o ile numerem jeden w całej lidze jest nasz bramkarz, Łukasz Derejko, o tyle musimy rozejrzeć się za jego zmiennikiem. Jest co prawda młody Karol Ponichtera, zdyscyplinowany, solidnie pracujący chłopak, ale na pewno nie prezentuje jeszcze poziomu czołówki IV-ligi. Nie ulega wątpliwości, że potrzeba świeżej krwi, szczególnie wszyscy widzieli to, jeśli chodzi o typowego napastnika. Takiego, który zagwarantuje nam kilka goli w rundzie. Były bowiem problemy ze strzelaniem bramek przez graczy ofensywnych z obecnej kadry. Dobrze, że Łukasz Kowalczyk w końcówce nadrobił bilans, ale mimo wszystko jest to ciągle za mało. Do tego dochodzi presja, szczególnie obciążająca młodych. Na razie jest to normalne, że nie zawsze poradzą sobie z nią, ale to jednak rzutuje i na ich grę i często na nieskuteczność pod bramką rywala.
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał Michał Mielczarczyk
PS. 28 listopada Krzysztofowi Ogrodzińskiemu urodziło się trzecie dziecko – syn. Gratulujemy całej rodzinie i życzymy jak najwięcej zdrowia.
A już w kolejnym numerze zaprezentujemy plan zimowych sparingów Bugu Wyszków.
n