BOKS: Husarzy znów na deskach (foto)
Po raz drugi w ciągu niespełna roku Wyszków okazał się mało szczęśliwym miejscem dla polskich pięściarzy. Organizatorzy ponownie stanęli na wysokości zadania, ale nasza reprezentacja znów wyraźnie uległa rywalowi – z Kazachstanu.
10 stycznia w hali WOSiR rywalem reprezentacji Polski, czyli zespołu Hussars Poland była kazachska Astana „Arlans”. To przeciwnik z najwyższej światowej półki, posiadający w swoim pierwszym składzie aż dwóch mistrzów świata. W Wyszkowie nie zobaczyliśmy żadnego z nich, ponieważ wystąpili w większości dublerzy. Jak pokazał końcowy wynik, chyba dobrze się stało, ponieważ prócz walki w najcięższej kategorii wagowej pozostałe pojedynki były albo wyrównane, a w dwóch tzw. gołym okiem lepsi wydawali się Polacy, z czym sędziowie nie do końca zgodzili się, albo przegrane dla nas.
Jako pierwszy z dobrej strony pokazał się Dawid Jagodziński. Szkoda jedynie, że w walce z Mardanem Berikbayevem tak późno ruszył do ofensywy. W pierwszych trzech odsłonach górą był Kazach. Mimo momentami frontalnych ataków Polaka w 4 i 5 rundzie, tylko jeden z trzech sędziów punktował wygraną Jagodzińskiego. Dwóch wskazało na jego rywala.
Mniej emocji przyniósł pojedynek ostrołęczanina Marka Pietruczuka, którego żywo dopingowała spora grupa fanów z Kurpi. W 1 i 2 rundzie Pietruczuk dostawał od Meirbolata Toitova straszliwe lanie. W drugiej rundzie był nawet liczony po serii ciosów na korpus, a także opatrywano mu rozcięty łuk brwiowy. Od czwartej rundy Polak zaczął się podnosić z kolan, ale pozwoliło to tylko na honorową przegraną. Wszyscy sędziowie punktowali 50-44 dla Toitova.
Największe kontrowersje wzbudziła walka (a w zasadzie werdykt sędziów) Damiana Kiwiora z Askhatem Ualikhanovem. O ile pierwsze dwie rundy były na korzyść Kazacha, to później Polak górował już wyraźnie. W pewnym momencie Ualikhanov był nawet liczony, ale pozbierał się. W dwóch ostatnich starciach Kazachowi brakowało sił, ale ostatecznie nie dał się posłać na deski. Werdykt wszystkich sędziów 48-47 dla Ualikhanova publiczność przyjęła gwizdami i buczeniem, ponieważ wydawało się, że jednym punktem powinien wygrać raczej polski zawodnik.
Honor „Husarii” uratował Tomasz Jabłoński, który pokonał Yerika Alzhanova. Ta walka wyglądała inaczej. Pierwsze trzy starcia to wygrana Polaka, czwarta dla Kazacha, piąta również minimalnie dla rywala. Ostatecznie jednak to Polak zasłużenie pokonał rywala.
Bez historii przebiegła ostatnia walka. Łukasz Zygmunt bardzo wyraźnie uległ Rosjaninowi w szeregach „Arlans”. Vasilii Levit dominował nad Polakiem w każdym elemencie. Był szybszy i bardziej wytrzymały na ciosy. Zygmunt do walki przystąpił jakby nieprzygotowany, był dwukrotnie liczony i w zasadzie cudem obyło się bez nokautu. Nawet wyraźna punktacja 50-42, 50-40 i 50-44 nie oddaje skali przewagi Rosjanina w ringu.
MiM
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2014-01-15 18:59
~Piglet
Dlaczego zawsze przyjeżdżają tu bokserzy albo karatecy z krajów czwartego świata? Bo europejczycy wstydzili się przyjechać na taki turniej.
Czytaj w aktualnym numerze
Reklama
Najczęściej czytane
Archiwum
Reklamy google
