Strona główna
Galeria Kontakt Ogłoszenia
Historia Ziemia
Wyszukaj na stronie


GMINA SOMIANKA: Skorki były jak tlen
W ubiegłym tygodniu zamieściliśmy fragmenty niezwykle barwnych wspomnień Jerzego Rakowieckiego (aktora i reżysera teatralnego), syna Adama Rakowieckiego, ostatniego właściciela folwarku Skorki. Adam Rakowiecki (1891-1948) był rolnikiem, ale też ukończył studia wokalne w Berlinie, śpiewał w Operze Warszawskiej. Po I wojnie światowej porzucił artystyczne zajęcie i przejął po ojcu gospodarstwo. 
W ubiegłym tygodniu wybraliśmy fragmenty wspomnień Jerzego Rakowieckiego o zimie w Skorkach, zamieszczone w tym numerze przedstawiają postać ostatniego właściciela Skork. Adam Rakowiecki zmarł w Warszawie 26 czerwca 1948 roku, został pochowany w grobie rodzinnym w Pniewie, obok ojca, siostry i brata.

Elżbieta Szczuka
 
Mój ojciec miał na imię ADAM. Dziadek Roman mówił do syna pieszczotliwie: mój Adalku. Lecz Adalek według metryki był Wacławem, bo ksiądz, który go ochrzcił, zaprotestował. Powiedział, że Adam był jeden tylko, ten grzesznik z raju, drań, poganin, w dodatku nie ochrzczony, co chyba było prawdą. Żeby nie zrywać stosunków towarzyskich, zgodził się dać na drugie tego Adalka. (...)   
Więcej czy mniej tych imion, nie to się liczy. Ważne, żeby mieć imię nie tyle modne (bo takie chodzą stadami), co dobre. Myślę, że właśnie mój ojciec posiadał zawsze i w każdych okolicznościach dobre imię, był człowiekiem prawym. Wiem, że ceni się bardziej, zwłaszcza dziś, spryt, przedsiębiorczość, doskonałość zawodową, umiejętność robienia pieniędzy itp. Wiem również, ze określenie „człowiek prawy” jest raczej pojemne.
Mój ojciec nie miał w sobie nic z jakiejkolwiek pozy, nie miał na to czasu. Swoją gospodarkę prowadził z jakąś bezprzykładną zaciekłością, od świtu do zachodu słońca – wiosną, latem i jesienią. Zimy nie cierpiał, nudził się niepomiernie i bywał dość dokuczliwy dla otoczenia. Zima to było  wielkie czekanie, to był martwy sezon. Wtedy próbował wrócić myślami do dawnych lat, brzdąkał na fortepianie, ćwiczył gamy, wprawki i zamknąwszy szczelnie drzwi od saloniku, jakby się wstydził – śpiewał swoje arie i szczególnie ulubione pieśni moniuszkowskie i Karłowicza. Nauczył się grać na mandolinie i sobie akompaniował (na skrzypcach grał już dawniej). Był bardzo muzykalny, ale słuch tak zwany absolutny posiadał tylko jego brat Tadeusz, który w ogóle nie miał głosu, natomiast przepięknie gwizdał i potrafił wygwizdać wszystko, czego się od niego zażądało, np. środkową frazę arii Santuzzy z „Rycerskości wieśniaczej”.
Tak czy inaczej, skoro ta zima dawała mu się we znaki, to on dawał się nam także samo. Nigdy nie miał zdolności manualnych, choć różne robótki lubił, np. szczególnie lubił nas strzyc (tą samą maszynką co psa Apasza, oczywiście). Z rzeczy, które potrafił naprawdę dobrze, a nawet wspaniale robić, to było, jak sobie przypominam, ostrzenie ołówków, których miał mnóstwo (nie wiem po co), zawsze równo, pod linię ułożonych na biurku. Do innych rzeczy nie przywiązywał żadnego znaczenia. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego tyle ich w naszym domu nie było dokończonych, na przykład balkon w nowym domu, gdzie nie postawiono do końca żelaznej balustrady. A przecież był kowal i była kuźnia!
Mój ojciec w zasadzie nie używał tzw. brzydkich słów. Przynajmniej ja ich nigdy w jego ustach nie słyszałem. Góra – dupa, skurwysyn i takie tam. Nie używał, ale brzydko postępował, bo chcąc opowiedzieć jakiś pieprzny (jego zdaniem) dowcip, wypraszał mnie bezceremonialnie z pokoju (gdy byłem tzw. podrostkiem), wołając: „Jurek, wyjdź!”. Oczywiście podsłuchiwałem pod drzwiami, kpiąco wzruszałem ramionami, bo ja już wówczas znałem lepsze słówka. Tata ogromnie lubił opowiadać wszelkiego rodzaju dowcipy i, pamiętam, robił to gorzej niż źle. (...)
Jaki był ten mój ojciec tak naprawdę – któż może to wiedzieć? Dziś, kiedy go nie ma, mogę się tylko domyślać. Dla mnie, poza stroną uczuciową, stanowi być może pewien materiał poznawczy, jest przedstawicielem formacji, która odeszła w niebyt, w zapomnienie. Dawniej wystarczało mi, że był, po prostu był... Czy ktoś zastanawia się nad tym, że ma ojca i matkę, że się oddycha? Próżnia i brak tchu wytwarza się dopiero wtedy, gdy od nas odchodzą na zawsze. (...)
Ojciec miał ładne ręce, jak wszyscy Rakowieccy, szczególnie zaś stryj Tadzio. Delikatne, wysmukłe, niemal kobiece. Żałowałem dawniej, że się w nich nie wdałem, dziś jest mi to raczej obojętne.
Adam był człowiekiem bezkompromisowym, czasem ta zaleta stawała się wadą, kiedy zmieniała się w upór. Każdy posiada w większym czy mniejszym stopniu umiejętność przystosowania się do nowych warunków i okoliczności. On tego zupełnie nie posiadał. Wycięty ze Skork, pozbawiony pracy na roli, tak jak odcięty od tlenu, wegetował. Powrót do śpiewania był ostatnim dopingiem w jego życiu, ale trwało to niezbyt długo, a skończyło się sromotną ucieczką, gdy nerwy zacisnęły mu gardło. Od tej chwili żył jakby w próżni, bez żadnego już celu. Uparł się, po prostu uparł, że więcej nie zaśpiewa, że to koniec.
Kiedy Piłsudski, którego dziś tak wielbimy, zdecydował się w 1926 roku na przewrót majowy i wziął wszystko i wszystkich za mordę, mój tata tego nie zauważał. Dlaczego? – Komendant był uzurpatorem, pogwałcił konstytucję. Stąd niechęć ojca, a nawet pogarda, dla powszechnego poparcia, jakiego udzieliło Piłsudskiemu ziemiaństwo. Stąd jego trwałe odosobnienie polityczne. W naszym powiecie (pułtuskim wówczas) on jeden z właścicieli ziemskich nie zapisał się do BBWR, choć dawało to określone profity, a może właśnie dlatego. Ale biedna mama odczuwała to na własnej skórze, bo to jej odmawiano w Warszawie dogodniejszych rat przy spłacaniu pożyczki Towarzystwa Kredytowego. 
Jerzy Rakowiecki
 
Wróć do listy artykulów z tego wydania
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2014-02-21 21:23
~E.D.
Nie zapisał się wtedy do BBWR... To tak jakby w dzisiejszych czasach mieszkał na wsi i chciał coś osiągnąć a nie zapisałby się do PSL. Przechlapane...
2014-02-19 22:19
~ja
Ciekawie opisane. Czyta się jak fragment książki.
2014-02-19 17:16
~S.H.
Ciekawe o tym Piłsudskim i BBWR.
Czytaj w aktualnym numerze
Wiadomości z miasta
Prawie 90 osób wzięło udział w zorganizowanym 11 czerwca przez Wyszkowski Ośrodek Sportu i Rekreacji spływie kajakowym rzeką Bug. Mimo początkowych obaw, pogoda...
Sport
W weekend na parkietach Hali WOSiR odbyły się finały mazowieckich igrzysk młodzieży w piłce siatkowej chłopców. Reprezentujący gospodarzy zespół UKS Polonez...
Czytelnicy napisali
01.06.2016r. w prezencie z okazji Dnia Dziecka, rodzice z grupy „Żabki” pod czujnym okiem Pani Magdaleny Łyszkowskiej i Moniki Ponichtera przygotowali przedstawienie...
Wiadomości z powiatu
Wszyscy radni zagłosowali za udzieleniem wójtowi absolutorium z tytułu wykonania budżetu za 2015 r. Budżet zamknął się ponadmilionową nadwyżką, na inwestycje...
Kultura
Wyszkowska biblioteka włączyła się w ogólnopolską akcję Noc Bibliotek „Wolno czytać”, która upłynęła pod znakiem Henryka Sienkiewicza i...

strony www Warszawa