SIATKÓWKA: Półfinał wciąż nie jest rozstrzygnięty
O krok od zapewnienia sobie awansu do finału pierwszej ligi byli siatkarze Campera Wyszków. Niestety, jednak po piątkowym zwycięstwie z Cuprum Mundo Lubin 3:1, w sobotę nadszedł czas porażki. Stan rywalizacji wynosi 2:2, a finalistę wyłoni środowe, piąte, starcie na Śląsku.
Camper Wyszków - Cuprum Lubin 3:1
25:23, 25:27, 25:23, 25:21
Mecze półfinałowe w Wyszkowie cieszyły się dużym zainteresowaniem. Na hali WOSiR można było dostrzec siatkarzy Pekpolu Ostrołęka, byłych graczy Plusligi – Radosława Rybaka czy weterana, grającego kiedyś w Camperze, Tomasza Skalskiego. Swoją obecnością zaszczycił Wyszków niedawny asystent trenera kadry narodowej Andrei Anastasiego – Andrea Gardini. Należący do najbardziej utytułowanych graczy włoskiej siatkówki Gardini ma zostać trenerem Trefla Gdańsk i podczas minionego weekendu odwiedził nasze miasto, by przyjrzeć się z bliska zawodnikom m.in. Campera.
Sobotnie spotkanie rozpoczęło się od seta, w którym obraz gry na parkiecie często ulegał zmianie. Niesieni ogłuszającym dopingiem wyszkowianie szybko zażegnali początkowe nerwy, by w końcówce prowadzić trzema punktami. Nie był to jednak koniec emocji w pierwszym secie. Łukasz Łapszyński, reprezentant Polski juniorów, dzięki swojej zagrywce zdołał doprowadzić do remisu 23:23. Podopieczni Jana Sucha, mimo chwilowego przestoju w grze, cieszyli się chwilę potem ze zwycięstwa 25:23, po błędzie rozgrywającego Lubina Ondreja Bouli.
W partii numer dwa na parkiecie pojawili się Dominik Zalewski oraz taktycznie Maciej Główczyński. Wynik ponownie oscylował w granicach remisu, z minimalnym wskazaniem na gospodarzy. Kiedy na podwójny blok, m.in. w wykonaniu Kadziewicza, nadział się rozpędzony Paweł Pietkiewicz, na tablicy wyników widniał remis 23:23. Chwilę potem atak ze środka w aut posłał Waldemar Świrydowicz i była już piłka setowa dla gości. Wyszkowianie nie złożyli broni i obronili ją dwukrotnie. Niestety, popełnili błąd w przyjęciu zagrywki i zamiast prowadzić 2:0 w setach, remisowali 1:1 (25:27).
Po zmianie stron aktorzy piątkowego spektaklu niemal powtórzyli scenariusz. Camper popełniał dużo błędów w zagrywce, jednak podejmował w niej bez przerwy ryzyko. Jak się okazało, taka taktyka była właściwą. Wyszkowianie przez większość czasu zachowywali minimalną przewagę punktową, a losy seta ważyły się ponownie w samej końcówce. Po raz kolejny Cuprum zdołał wyrównać 23:23. Tym razem wojnę nerwów lepiej wytrzymali ulubieńcy wyszkowskiej publiczności i po ataku w siatkę Łukasza Łapszyńskiego cieszyli się ze zwycięstwa 25:23.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli czwartego seta lubinianie, a dokładnie leworęczny Szymon Romać. Po serii jego zagrywek było 3:0 dla przyjezdnych. Większego wrażenia nie zrobiło to jednak na Camperze, którego reprezentanci momentalnie wyrównali i wyszli na prowadzenie (8:5 na przerwie technicznej). Główna w tym zasługa serwującego Pietkiewicza i kończącego kontry Kaczorowskiego. Kiedy atakujący Łukasz w swoim stylu posłał serię atomowych zagrywek, przewaga miejscowych wzrosła do sześciu „oczek” 18:12. Choć „miedziowi” się nie poddawali, zdołali jedynie pomniejszyć rozmiary porażki. Mecz atakiem po bloku zakończył Łukasz Kaczorowski (25:21).
Zawodnikiem meczu wybrano kapitana Campera Konrada Woronieckiego.
•
Camper Wyszków - Cuprum Lubin 1:3
19:25, 25:20, 31:33, 17:25
Kibice mieli podstawy i nadzieje, by myśleć, że już w sobotę Camper zapewni sobie awans do finału. Wypełnili zatem halę ponownie i ile mocy w gardle dopingowali swoich ulubieńców. Ci pierwszego seta rozpoczęli lepiej od lubinian, bo z trzypunktową przewagą. Świetna postawa Pietkiewicza i Kaczorowskiego zwiastowały w pewnym momencie pewną wygraną. Niestety, Cuprum momentalnie otrząsnął się i poprzeczkę zawiesił rywalowi wyżej. Mocne zagrywki Romacia, Łapszyńskiego i precyzyjne bloki, m.in. właśnie na Łukaszu Kaczorowskim, sprawiły, że to przyjezdni po ostatnim gwizdku sędziego podnieśli ręce w geście triumfu (25:19).
Wyszkowianie w drugim secie zagrali efektownie, skutecznie i bez popełnionych wcześniej błędów. Rewelacyjnie spisywał się na przyjęciu i ataku Paweł Pietkiewicz. Dopingowany przez swojego brata Grzegorza, w decydującym fragmencie zaatakował na przebój z sytuacyjnej piłki i zaskoczył rywali. Rzadkiej urody blokiem popisał się również Dariusz Szulik, wyprowadzając Camper na prowadzenie 22:19. Seta blokiem na skrzydle z kolei zakończył Maciej Główczyński (25:20).
Humory kibiców podczas seta numer trzy zmieniały się radykalnie. Podrażnieni lubinianie rozpoczęli go od prowadzenia, które wraz z biegiem czasu powiększali, doszli aż do pięciu „oczek” (17:12). Taką stratę w meczu z takim rywalem jest bardzo trudno odrobić, zwłaszcza gdy po drugiej stronie siatki gracze czują „wiatr w żaglach”. Sztuka ta nie jest jednak niemożliwą do wykonania. Camper po raz kolejny pokazał charakter i urządził sobie szalony pościg za rywalem. Widowiskowe bloki w wykonaniu Macieja Główczyńskiego i Jakuba Urbanowicza, efektowne „gwoździe” Pietkiewicza i atomowe zbicia Sebastiana Wójcika pozwoliły wyszkowianom wyrównać 17:17 i po chwili objąć prowadzenie 19:17. Kiedy nastroje kibiców się poprawiły, niestety, powtórzył się scenariusz z większości setów dnia poprzedniego. „Pomarańczowi” dwukrotnie zablokowali Urbanowicza i wyrównali stan gry, osiągając nawet piłkę setową. Walka na przewagi toczyła się długo i zelektryzowala publiczność. Ostatecznie zwycięsko wyszli z niej goście, blokując Sebastiana Wójcika (33:31).
Camper nie podniósł się po takiej porażce i w czwartej odsłonie został znokautowany. Do zwycięstwa poprowadził lubinian w tej partii przyjmujący Łukasz Łapszyński, który został wybrany później zawodnikiem meczu. Cuprum Mundo triumfował 25:17 i w całym meczu 3:1.
•
Stan rywalizacji po czterech spotkaniach wynosi więc 2:2. Oba zespoły czeka piąty, decydujący, mecz w Lubinie, który odbędzie się już w najbliższą środę 16 kwietnia. Prawdopodobnie transmisję z tego meczu będzie można śledzić na stronie internetowej Cuprum Mundo Lubin.
Przypomnijmy, w sezonie ubiegłym obydwa zespoły toczyły równie zacięty, długi bój na etapie ćwierćfinału. Podobnie wówczas o awansie decydował piąty mecz i również był rozgrywany w Lubinie. Zwycięzcą wtedy okazał się zespół Pawła Szabelskiego (3:1 w piątym meczu). Czy Camper zrewanżuje się za ubiegłoroczną porażkę? Przekonamy się już w środę.
Pewnymi udziału w finale są natomiast siedlczanie, którzy w drugim półfinale pokonali 3:1 lidera po rundzie zasadniczej MKS MOS Banimex Będzin. Niewykluczone, że I Ligę Mężczyzn zakończy mazowiecki finał. Camper musi jednak na początku wywieźć zwycięstwo z trudnego terenu lubińskiego. Tego sukcesu życzymy wyszkowskim siatkarzom.
Rgl