Rolnicy, spółki wodne gminne i powiatowy zarząd spółek wodnych podczas dyskusji zwracają uwagę na wiele czynników, powodujących zły stan urządzeń melioracyjnych. Padają wzajemne oskarżenia. Przy braku środków trudno dobrze wykonać konserwację, zły stan urządzeń wywołuje gniew i odmowę płacenia, w konsekwencji jeszcze gorszy stan rowów. Rolnicy mogą wpłacić 10% składki pod warunkiem, że sami wykonają jakąś pracę. Wiele osób to wybiera, ale nie wszyscy należycie się z tego wywiązują. Z drugiej strony nawet najdokładniejsza konserwacja, czyszczenie i koszenie, traci sens, gdy na innych odcinkach nie jest to robione. Rowy to system naczyń połączonych. Dochodzi jeszcze kwestia własności, np. nie wszystkie posesje są zamieszkałe, czasem zaniedbania liczą ponad 30 lat, a obecni mieszkańcy nie czują się za to odpowiedzialni. Również często odmawiają płacenia składek ci, którzy od kilku lat nie mogą korzystać z łąk.

25 marca odbyło się walne zgromadzenie spółek wodnych, na którym dyskutowano o tych problemach. Zgłaszano m.in. zalania w Ślubowie, zły stan Kanału Zambskiego. Ten ciek podlega pod Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, a znajduje się w obszarze Natura 2000 i nie można prowadzić tam prac. Obecni apelowali o lepsze egzekwowanie należności, co powinno ułatwić korzystania z e-sądu oraz Krajowego Rejestru Długów. Starosta Bogdan Pągowski powiedział, że na dłużników można nałożyć karę wiele wyższą od należności. Wójt Paweł Kołodziejski zadeklarował pomoc spółce, poinformował, że w 2013 r. wykonał 40 przepustów. Zaproponowano też skierowanie wniosku do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o odstrzał bobrów, które wyrządzają duże szkody.        

Kierownik Zdzisław Suchta, kierownik powiatowego zarządu spółek wodnych twierdzi, że nie ma spółki gminnej, która płaciłaby składki w  całości. W gminach nie wszystkie wsie są w spółkach, m.in. z tego powodu jest różny stan rowów. W jednej ze wsi mieszkańcy po 20 latach chcą wrócić do składek, aby odtworzono im rowy, jednak sąsiedzi uznali to za niesprawiedliwe. W gminie Wyszków tylko w Sitnie i Olszance rolnicy płacą składki i dokładają swoją pracę. 

Jednak za największy problem kierownik Suchta uznaje obostrzenia związane z Naturą 2000. Oznaczają one brak dobrej melioracji podstawowej, więc i szczegółowa musi kuleć. Do tego niektóre rowy mają nawet po 70 lat, a ich żywotność to 30-40 lat, więc pola zalewa i będzie zalewać. Z tego powodu w niektórych miejscach ludzie nie zbierają plonów nawet od trzech lat (np. Grądy Polewne, Sieczychy, Adamowo). Drugim poważnym problemem według Zdzisława Suchty są bobry, piętrzące tamy. Pieniądze są dopiero na trzecim miejscu.

W powiecie działa 7 spółek wodnych. Na 2014 r. składki wynoszą 120 zł od zmeliorowanego hektara dla Długosiodła i 100 zł dla pozostałych gmin (oprócz Brańszczyka), przy czym koszt prac z hektara zmeliorowanego szacuje się na ponad 200 zł. Kierownik twierdzi, że gdyby wszyscy rolnicy wpłacili składki do 15 maja, byłoby w porządku, ale wpłaca tylko 25%. W sumie ściągalność wynosi ok. 75%. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: