Strona główna
Galeria Kontakt Ogłoszenia
Historia Ziemia
Wyszukaj na stronie


Camper Wyszków mistrzem I Ligi Siatkarzy!
Zawodnicy Klubu Sportowego Camper Wyszków zapisali piękną kartę w historii wyszkowskiej siatkówki. Pokonali w finałowym meczu siedlecki KPS 3:0 i zdobyli złote medale I Ligi Siatkarzy. Jest to największy sukces w historii klubu i miasta, które myśląc o Pluslidze, musi wybudować spełniającą wymogi dla tej klasy rozgrywek halę sportową.
Finał numer pięć rozegrano w środę 7 maja. Mecz transmitowała telewizja Orange Sport. Zjawił się na nim komplet widzów, wśród nich niecodzienni goście: Witold Roman, Andrzej Lemek, Jakub Bednaruk czy Zygmunt Chajzer.
Pierwsze minuty finału finałów przebiegały dość nerwowo. Jako pierwsi emocje opanowali wyszkowianie, którzy po świetnej grze w polu zagrywki i w bloku schodzili na pierwszą przerwę techniczną, prowadząc 8:5. Oprócz Sebastiana Wójcika oraz Łukasza Kaczorowskiego, na listę autorów asów serwisowych wpisał się także Paweł Pietkiewicz. Mimo widowiskowej gry gospodarzy, podopieczni Sławomira Gerymskiego nie poddawali się i po udanej kontrze Schulza wyrównali 16:16, ale Camper ponownie odskoczył przyjezdnym na znaczną odległość punktową. Zwycięstwo w pierwszej odsłonie przypieczętował dwoma asami serwisowymi kapitan Konrad Woroniecki (25:18). 
Wyszkowianie po zmianie stron nie zwalniali tempa, ryzykowali mocną zagrywką. Popełniali przy tym błędy, jednak ilość asów serwisowych oraz odrzuceń od siatki zdecydowanie przemawiała za taką taktyką. Blok Macieja Główczyńskiego oraz as Sebastiana Wójcika ponownie wyprowadziły Campera na 8:5. Miejscowi nie pozwolili rozwinąć skrzydeł liderowi KPS Damianowi Schulzowi, pokonując go raz po raz blokiem. Ciężar gry na swoje barki próbowali przejąć zatem Zbierski z Jasińskim. Początkowo wydawało się, że z dobrym skutkiem, ponieważ KPS zbliżył się do Campera na jeden punkt. Nadzieję gościom rozwiali jednak Kaczorowski z Ruteckim, którzy swoją zagrywką siali prawdziwe spustoszenie w szeregach rywali. Seta wynikiem 25:20 zakończył również asem nie kto inny jak Konrad Woroniecki.
Komplikacje zaczęły się w secie trzecim. Wstępnie rywalizacja oscylowała wokół remisu, jednak z biegiem czasu to zawodnicy Gerymskiego nabierali wiatru w żagle. Za sprawą mocnej zagrywki Jasińskiego i skutecznych ataków Rejowskiego, KPS wygrywał w pewnym momencie aż 15:10. Kiedy wydawało się, że przerwa na żądanie Jana Sucha niewiele zmieniła (powiększenie przewagi KPS do 6 punktów), sygnał do odrabiania strat dali Kaczorowski z Urbanowiczem. Po ich udanych akcjach siedlczanie zaczęli się gubić, a ich szkoleniowiec coraz bardziej nerwowo spoglądał na tablicę wyników (16:18). To, co chwilę później zrobił w polu serwisowym Urbanowicz, było prawdopodobnie kluczem do złotego medalu. Najmłodszy w ekipie wyszkowian dwukrotnie posłał mocną zagrywkę, która, mijając o milimetry taśmę, lądowała wzdłuż bocznej linii boiska, przynosząc Camperowi dwa punkty z rzędu. Dobrą, utrudniającą zagrywką dysponował również Maciej Główczyński. Koncert gry kontynuował blok na Pawle Rejowskim. Wyszkowianie wrócili z dalekiej podróży i  w wielkim stylu rozbijali przyjezdnych, zadając im końcowe ciosy przy owacji na stojąco publiczności wypełniającej po brzegi hali WOSiR. Jako ostatni przypieczętował zdobycie złotego medalu Tomek Rutecki, który posłał mocną zagrywkę, podbił po wybloku Damiana Schulza i atakiem z drugiej linii zmusił broniących siedlczan do kapitulacji (25:20). Statuetka powędrowała w ręce lidera Campera Wyszków Łukasza Kaczorowskiego.
 
Wyniki finałowych meczów:
25.04 Camper Wyszków - KPS Siedlce 2:3 (20:25, 25:22, 25:22, 24:26, 11:15)
26.04 Camper Wyszków - KPS Siedlce 3:0 (25:20, 25:23, 25:13)
3.05 KPS Siedlce - Camper Wyszków 0:3 (20:25, 19:25, 18:25)
4.05 KPS Siedlce - Camper Wyszków  3:1 (25:22, 15:25, 25:18, 25:21)
7.05 Camper Wyszków - KPS Siedlce 3:0 (25:18, 25:20, 25:20)
 
Składy zespołów:
Camper: Woroniecki, Kaczorowski, Pietkiewicz, Wójcik, Świrydowicz, Główczyński, Stańczak (libero) oraz Rutecki, Urbanowicz, Zrajkowski i Zalewski
KPS: Milewski, Schulz, Jasiński, Zbierski, Stańczuk, Pruski, Sobczak (libero) oraz Rejowski, Przybyła i Kowalski
 
Wyszkowianie zwyciężyli 3:0 i 3:2 w całej rywalizacji, stając się tym samym niekwestionowanym Mistrzem I Ligi Siatkarzy. Tańcom radości i mistrzowskiemu szaleństwu nie było końca. Finałowa dekoracja poziomem przypominała najlepsze oprawy z Plusligi. Ceremonii wręczenia medali i pucharów dokonali wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Witold Roman, sekretarz generalny Andrzej Lemek oraz burmistrz Grzegorz Nowosielski i wicestarosta Zdzisław Bocian. Chwilę potem wystrzeliły szampany, błyskały flesze i rozbrzmiały śpiewy. Kibice razem z zawodnikami na głównej płycie boiska świętowali zdobycie złotych medali. Z pewnością chwile te przejdą do historii miasta oraz zapadną w pamięci każdego z bohaterów tego wieczoru. 
KS Camper Wyszków w siódmym roku istnienia zdobył tytuł Mistrza I Ligi, dzięki czemu zalicza się do trzynastki najlepszych drużyn siatkarskich w kraju. W najbliższej przyszłości klub planuje wystartować w Pluslidze oraz spróbować walki w Europejskich Pucharach. Mówi o tym odważnie prezes klubu Robert Czyżak, podkreślając jednak, że konieczny jest większy obiekt, spełniający wymogi rozgrywek tej rangi. Oprócz wyraźnej radości pewnego żalu nie ukrywał również w pomeczowej wypowiedzi trener Jan Such. Cieszył się ze złota, chwalił jego wyjątkowy smak, jednak wyraził też chęć powrotu do Plusligi, przy czym, patrząc w górę, przypomniał o braku hali. Sami siatkarze, w tym lider zespołu Łukasz Kaczorowski, również myślą powoli o Pluslidze, zastanawiając się, czy w najbliższym czasie w Wyszkowie powstanie upragniona hala sportowa. 
 

 
Po pierwszej rozmowie zarządu z kapitanem Konradem Woronieckim wiadomo już, że popularny „Kapitan Wrona” porozgrywa w Camperze jeszcze przez najbliższe dwa sezony. Jak poinformował nas prezes Robert Czyżak, zespół szkolić będzie nadal trener Jan Such. Informacje o następnych ruchach w klubie ukażą się w następnych wydaniach Nowego Wyszkowiaka.
Rgl




Chciałoby się, by ta chwila trwała wiecznie
Rozmowa z Łukaszem Kaczorowskim, liderem KS Camper 
 
Jak podsumujesz środowe zwycięstwo z KPS Siedlce?
– Przed samym spotkaniem towarzyszyły nam duże emocje, trochę stresu, jednak zadziałało to na nas pozytywnie i motywująco. Nie spodziewaliśmy się chyba, że będziemy grać aż na tyle poprawnie i konsekwentnie. Zwłaszcza w zagrywce, na którą postawiliśmy wszystkie siły. Z każdym setem w tym elemencie stanowiliśmy coraz większe zagrożenie dla rywali, a w trzecim, chyba dzięki niej, zdołaliśmy odrobić straty i wygrać. Według mnie konsekwentna i skuteczna gra w tym elemencie zaważyła na końcowym wyniku. 
 
Gra w wielu momentach była wyrównana, jednak wynik 3:0 jest jednostronny, raczej niewielu stawiało przed meczem na taki. W sezonie zasadniczym rozegraliście najwięcej tie-breaków, nazwano was nawet królami piątego seta. Spodziewałeś się zwycięstwa w tak pięknym stylu? 
– Myślę, że te tie-breaki wynikały z tego, że wówczas jeszcze nie ustabilizowaliśmy swojej gry. Były momenty fajnej gry, za chwilę wkradały się przestoje i gra była szarpana. Natomiast już od ćwierćfinałów zaczęliśmy pokazywać, że potrafimy wygrywać 3:0. Od tego momentu zaczęliśmy wierzyć w siebie mocniej i wiele wyników oscylowało w granicach 3:0 oraz 3:1. Nasza gra z każdym meczem była coraz bardziej poukładana i lepsza. Mecze z Siedlcami były na to już konkretnym dowodem, że kiedy złapiemy swój rytm gry i dołożymy do tego zagrywkę, wygrywamy bez straty seta. Natomiast kiedy u nas zaczęło coś szwankować, rywal miał szansę i starał się te sety wyszarpać. Im te wygrane przychodziły bardzo ciężko, my z kolei jak wygrywaliśmy, to po 3:0 każde spotkanie. 
 
Oglądając wasze mecze z Siedlcami, zauważyłem, że nie można im pozwolić wygrać choćby seta, bo wtedy zaczynają się żywiołowo nakręcać. Natomiast, gdy wy kontrolujecie przebieg meczu, szybko wyprowadzacie ich z równowagi, przez co ich gra jest chaotyczna. 
– Zgadza się. Pokazał to wyraźnie nawet ostatni set piątego meczu, po którym niby było 3:0, wydaje się, że jednostronny wynik, jednak od strony boiska wcale nie było tak łatwo. Bez naszej pełnej koncentracji do końca mogło być 2:1, następnie nie wiadomo, co wydarzyłoby się w czwartym, a już broń Boże w piątym secie. Dobrze, że cały zespół był skupiony, że udało się to wyciągnąć i pamiętać trzeba tylko to. 
 
Spodziewałeś się statuetki MVP?
– Nie, nie spodziewałem się w ogóle. Były mecze, które rozgrywałem lepiej i po nich mogłem się bardziej spodziewać wyróżnienia. Może to jest nagroda za cały sezon, nie wiem, ciężko mi powiedzieć. Bardzo się jednak cieszę, że mogłem ją otrzymać i to jeszcze w takim meczu, miłe uczucie. 
 
Sezon był długi, rozegraliście łącznie 35 spotkań w lidze. Czy któreś zapadło ci szczególnie w pamięci? 
– Było wiele ciekawych spotkań. Może ten pierwszy półfinałowy mecz z Lubinem na ich terenie, gdzie przegrywaliśmy 2:1 i potrafiliśmy wyciągnąć ten wynik na 3:2. Mecz przełomowy, pełen walki, po którym uwierzyliśmy, że możemy osiągnąć coś więcej. W pamięci mam jeszcze pierwsze spotkanie telewizyjne z Będzinem. Przyjeżdża do nas mocny lider, obecne są kamery, więc i adrenalina, stres nieco większe. A my wychodzimy na parkiet i gramy fajne spotkanie. Meczów godnych uwagi było na pewno więcej, dlatego ciężko jednoznacznie stwierdzić który. 
 
Przez kilka sezonów w Camperze brakowało zmiennika, który mógłby godnie cię zastąpić. W tym sezonie problem chyba się rozwiązał. Czy obecność zmienników, na początku Tomka Ruteckiego, później Jakuba Urbanowicza, sprawiała, że mogłeś odetchnąć, czy wręcz odwrotnie, motywowałeś się jeszcze bardziej, by na parkiecie pozostać jak najdłużej?
– Czułem, że mam zmiennika, który w każdym momencie może wejść. Dodawało mi to jednak jeszcze większego „kopa”, by na parkiecie pozostać jak najdłużej, by wykrzesać z siebie jak najwięcej energii. Można powiedzieć, że dawałem z siebie wówczas jeszcze więcej, by pokazać trenerowi, że może na mnie postawić. Jest to dodatkowa motywacja zarówno na treningach, jak i na meczach. Jeżeli ma się kogoś, z kim rywalizuje się o miejsce w pierwszym składzie, przekłada się to na jeszcze większą pracę nad sobą.
 
O Camperze mówi się, że to zespół doświadczony i m.in. dzięki temu mógł osiągnąć taki sukces. Świetnie wytrzymaliście presję w wielu nerwowych, decydujących momentach. Jak ty radzisz sobie ze stresem? Przyznam szczerze, wydajesz się zawodnikiem, który nad nerwami umiejętnie panuje i nie eksponuje ich na zewnątrz.
– Ja się jeszcze do tych doświadczonych graczy specjalnie nie zaliczam. Kończę 12 maja dopiero 26 lat. W sumie ten sukces środowy jest moim największym w karierze seniorskiej. Staram się przyzwyczajać do takich wyzwań. Mecze telewizyjne dobrze, że rozpoczęły się w trakcie sezonu, nie na koniec, bo na początku pewien stres występował. Później jednak znikał, każdy zawodnik skupiał się już konkretnie na meczu i obecność kamer nie robiła na nim wrażenia, na mnie również. W sytuacjach wyjątkowo stresujących dużą rolę odgrywają bardziej doświadczeni koledzy, którzy potrafią wprowadzić spokój, opanować nerwy nie tylko własne, ale i partnerów z zespołu. Mam tu na myśli Konrada, Sebastiana, Darka oraz Waldka, którzy dobrze wiedzą, jak pokierować młodszych na boisku. Dla Waldka Świrydowicza był to chyba już trzeci bądź czwarty finał w I lidze. Przy takich zawodnikach ja też czuję się pewniej, bo wiem, że skoro oni mogą sobie poradzić w trudnych sytuacjach, to dlaczego i ja nie mogę? 
 
Czy któregoś z nich uważasz za największą ostoję spokoju w kadrze Campera? 
– Jedną osobę trudno wskazać, ponieważ każdy mecz to inna historia i w każdym kreuje się inna osoba, która w danym momencie jest bardziej opanowana. W większości spotkań uważam, że Konrad Woroniecki jest taką osobą. Jednak powtórzę, są różne mecze, różne sytuacje, każdego nerwy mogą ponieść, taki jest sport i ciężko wskazać takiego zawodnika. 
 
Czy jest ktoś, komu dedykujesz swój złoty medal?
– Narzeczonej i rodzicom. Dzięki rodzicom się to wszystko zaczęło, ponieważ oni puścili mnie do wielkiego miasta, by się uczyć, rozwijać, grać w siatkówkę i bawić się. Dużo zawdzięczam wyrozumiałości narzeczonej, bo mało czasu spędzamy razem, ciągle treningi, wyjazdy. To wszystko przekłada się jednak na wyniki i mam nadzieję, że to nie będzie ostatni taki wynik. Mam tu na myśli może Plusligę, bo w pierwszej lidze już się więcej nie da osiągnąć. 
 
Zatem co z twoją dalszą karierą? Z Camperem osiągnąłeś największy sukces, zwycięstwo w I lidze, jednak przyszły sezon klub również rozegra na zapleczu Plusligi. Jak mówisz, masz apetyt na PLS, miałeś już jakieś propozycje?
– Znajomi oraz ludzie z kręgu siatkarskiego często mówią, że zainteresowanie moją osobą w Pluslidze jest. Byłoby fajnie, jednak ja żadnych telefonów jeszcze w tej sprawie nie odebrałem. Na razie więc cierpliwie czekam. Czekam też na telefon zarządu z Wyszkowa, by pójść, porozmawiać o przyszłości klubu i wizji dalszej współpracy. Ciekawi mnie, co będzie z halą, co będzie z Plusligą w Wyszkowie. Jest to dla mnie ważne, dla mojego rozwoju. Powiedzmy sobie szczerze, jeżeli przez najbliższe lata Plusligi w Wyszkowie by nie było, to ja chciałbym piąć się wyżej i spróbować swoich sił wyżej, a lata upływają. Część zawodników już jest po rozmowach, ja obecnie czekam i zobaczymy,  jak to będzie.
 
Jakie masz plany na najbliższy czas, gdzie spędzisz urlop?
– W Wyszkowie (śmiech). Mój urlop na razie to będzie odpoczynek na miejscu. Narzeczona pracuje i dojeżdża do Warszawy. Mieszkam z nią w Wyszkowie, czekamy na jej urlop i myślę, że wtedy wyjedziemy gdzieś na jakieś krótkie wakacje.
 
Jak znajomi zareagowali na twój złoty medal? Starszy brat Paweł (były zawodnik Campera – red.) z pewnością jest z ciebie dumny.
– Tak, w zasadzie wszyscy bliscy i znajomi pisali smsy, dzwonili do mnie. Jest to bardzo miłe, fajne uczucie i z tego miejsca wszystkim, którzy mi kibicują i pamiętają bardzo dziękuje. To dla nich też gram i staram się osiągać sukcesy. 
 
Jak podobała ci się dekoracja? Organizatorzy i kibice postarali się, byście czuli się, jak prawdziwi mistrzowie. Spodziewałeś się takiej oprawy?
– Oj, nie. Myślałem, że będzie to spokojne, kameralne wręczenie medali. Nie sądziłem, że będzie z takim zaangażowaniem przygotowane. Na pewno wyglądałoby to mniej hucznie, gdybyśmy zakończyli rywalizację w Siedlcach, w czwartym meczu. Tam mogli nas oglądać kibice, a inni mieszkańcy Wyszkowa śledzili mecz w telewizji. Nie byłoby takiego odczucia i rozgłosu w całym mieście. Także to, że nie wygraliśmy tam czwartego spotkania, lecz piąte tutaj, myślę, jest wisienką na torcie. Nie spodziewałem się, że tak to może wyglądać, że tylu ludzi przyjdzie. Było wyjątkowo fajnie. Człowiek, kiedy skupia się na grze, koncentruje w pełni, nie myśli, co będzie potem. Ogromna radość, chciałoby się, by taka chwila trwała wiecznie. Jednak wstaje nowy dzień, nowe myśli, powoli też o nowym sezonie. 
 
Gratuluje raz jeszcze i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
rozmawiał Rgl 
 
Wróć do listy artykulów z tego wydania
Zobacz także


Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2014-05-21 14:18
~wyszkowianin
Może ten sukces zmotywuje władze Wyszkowa do podniesienia hali. Oby tylko nie wpadli na pomysł, że trzeba wybudować kolejną halę, bo to duże koszty i pewnie ze 2 lata czekania. Co myślicie?
2014-05-15 08:52
~/Nikolae Bambinescu:)
Jak powiedział w jednym z meczów komentator Orange Sport-Łukasz Kaczorowski to jedna z \"najmocnieszych łap\" w pierwszej lidze siatkówki (czy coś w tym sensie).
2014-05-14 14:31
~bono
To sukces wywalczony w mocnej rywalizacji. Cztery silne zespoły dały z siebie wszystko, wygrali nasi.Nasi to zgrana mieszanka młodości i doświadczenia. Powinny nastąpić zmiany bo w takim składzie osiągnęli wszystko, zmienić trenera. Nie będzie motywacji do ciężkiej pracy bo normalny sezon jest nudny, gra kilka słabych zespołów.Tacy jak Kaczorowski, Woroniecki, czy Wójcik powinni dostać szansę przejścia do Plus Ligi.
2014-05-14 13:17
~West
I co to zmienia?
Czytaj w aktualnym numerze
Wiadomości z miasta
Najprawdopodobniej wymuszenie pierwszeństwa było przyczyną wypadku, do którego doszło w środę 15 czerwca na skrzyżowaniu ulic Zapole wczoraj Sikorskiego w Wyszkowie....
Sport
Sekundy dzieliły drużynę Bugu Wyszków od całkowitej kompromitacji w postaci przegranej przed własną publicznością z jedną z najsłabszych drużyn ligi. Po Wkrze...
Czytelnicy napisali
01.06.2016r. w prezencie z okazji Dnia Dziecka, rodzice z grupy „Żabki” pod czujnym okiem Pani Magdaleny Łyszkowskiej i Moniki Ponichtera przygotowali przedstawienie...
Wiadomości z powiatu
W Młodzieżowej Parafiadzie ku czci Świętego Jana Pawła II Przyjaciela Młodych, która odbyła się  8 czerwca w Porębie, wzięły udział reprezentacje...
Kultura
Wyszkowska biblioteka włączyła się w ogólnopolską akcję Noc Bibliotek „Wolno czytać”, która upłynęła pod znakiem Henryka Sienkiewicza i...

strony www Warszawa