Przed sobotnim meczem trener Bugu Krzysztof Ogrodziński miał naprawdę duży ból głowy. Po pierwsze nie mógł skorzystać z żadnego nowego zawodnika, po drugie nieobecni byli także Kamil Kaput i Hubert Chmielewski, którzy bez obaw o jakość swojej gry mogliby zagrać od pierwszej minuty. Szczególnie żałować można absencji Pawła Nowackiego. Nowy pomocnik Bugu nie mógł zagrać, ponieważ w dalszym ciągu – z winy jego ostatniego szkockiego klubu – do Polski nie dotarł certyfikat piłkarza. Co więcej, są raczej małe szanse, że dokument dotrze do klubu przed środową konfrontacją w Żurominie.

Być może ze względu na istotne braki kadrowe gospodarze mecz rozpoczęli dość bojaźliwie, a częściej starali się atakować gąbinianie. W 3 minucie ładnie z woleja przymierzył Jakub Rejnuś, ale bramkarz był na posterunku. W 7 minucie gracz Błękitnych znalazł się sam na sam z Łukaszem Derejką, jednak nasz bramkarz dobrze skrócił i tak już ostry kąt. W efekcie napastnik strzelił w bramkarza Bugu. Dziesięć minut później mocno i precyzyjnie z rzutu wolnego z 23 metrów uderzył Robert Nogaj. Strzał lewego obrońcy Bugu z najwyższym trudem na rzut rożny odbił bramkarz. Pierwsza bramka dla rywala padła w 20 minucie i była efektem ciągu nieporozumień po wyszkowskiej stronie. Udział przy straconej bramce mają Alan Wróbel i Bartosz Szydłowski, a także Derejko, który zawahał się wraz z Szydłowskim, w efekcie czego napastnik z Gąbina zdołał zza pleców wyszkowianina wsadzić nogę i kopnąć obok wysuniętego z bramki bramkarza Bugu. Po półgodzinie doszło do pierwszej kontrowersji. Po wrzutce w pole karne, w którym było gęsto od zawodników, miejsce na strzał z półwoleja znalazł Łukasz Kowalczyk. Część kibiców zdążyła nawet podskoczyć, widząc piłkę w bramce, ale w ostatniej chwili pod nogi napastnika Bugu rzucił się obrońca i piłka wyszła na rzut rożny. Wyszkowianie reklamowali wybicie piłki ręką, jednak młody arbiter z Warszawy, który w tym sezonie awansował z ligi okręgowej, pozostał niewzruszony. Najlepszy strzelec Bugu ubiegłego sezonu był bezbłędny 7 minut później. Po dośrodkowaniu Damiana Gałązki z rzutu rożnego z kilku metrów nie dał głową szans bramkarzowi. Wydawało się, że do przerwy nic się nie zmieni, ale chwila dekoncentracji wystarczyła, by Bug znów musiał odrabiać straty. Po dośrodkowaniu z prawej strony atakujący z Gąbina, mimo obecności dwóch obrońców z Bugu, wyskoczył zza ich pleców i nie dał szans Derejce.

W przerwie można było mieć obawy o losy meczu. Miejscowi dostali gola „do szatni”, co zawsze wpływa deprymująco na psychikę piłkarzy. Na szczęście tym razem taki gol zadziałał na wyszkowian niczym lodowaty prysznic. Po przerwie obraz gry zmienił się całkowicie. To gospodarze wyprowadzali atak z atakiem, a rywale byli dla nich tłem.

Wyrównanie przyszło już 8 minut po wznowieniu gry. Gałązka otrzymał bardzo dokładne podanie z przeciwnej strony, po czym w swoim stylu zostawił na kilku metrach obrońcę i wykorzystał z zimną krwią sytuację sam na sam. Miejscowi ponownie bardzo szybko po doprowadzeniu do remisu mogli zostać „skaleczeni”. Cztery minuty później Robert Nogaj wybił bowiem piłkę z linii bramkowej pustej bramki Bugu. Po chwili przed szansą stanął ponownie Gałązka. Tym razem w sytuacji sam na sam piłka o centymetry minęła słupek. W 68 minucie w narożniku pola karnego podcięty został Karol Skoczeń. Dzięki mocnemu strzałowi pod poprzeczkę pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Jakub Rejnuś. Nie minęło pięć minut, a gospodarzom udało się zadać ostateczny cios. Ponownie instynktem strzeleckim błysnął Gałązka. Tym razem, mimo ostrego kąta, sprytnie posłał piłkę pod rękoma bramkarza. Zupełnie rozbici psychicznie, ale także po przerwie słabo wyglądający fizycznie gąbinianie drugą połowę prawie całkowicie spasowali, przez co Derejko pracy miał jak na lekarstwo.

•

Przed Bugiem dwa ligowe mecze. W środę 20 sierpnia o godz. 17 będzie podejmowany w Żurominie przez Wkrę. Natomiast 23 sierpnia, w Wyszkowie, o godz. 15 zagra z Ostrovią Ostrów Maz.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: