Szczególnie szkoda spotkania z Błękitnymi Raciąż. Zobaczyliśmy w nim drużynę zupełnie inną niż cztery dni wcześniej w Sochaczewie. Nie brakowało walki, a spotkanie powinno zakończyć się co najmniej podziałem punktów.

Przed meczem z liderem trener Krzysztof Ogrodziński dokonał szeregu zmian. Z powodu urazu zagrać nie mógł Paweł Nowacki. Na ławkę rezerwowych odesłani zostali: Robert Nogaj, Kacper Rzemek i Bartosz Szydłowski.

Miejscowi mogli objąć prowadzenie już po pierwszych 10 minutach. Najpierw piłka dobrze naszła Jakubowi Rejnusiowi, niestety, strzelił w sam środek bramki. Chwilę później z bliska uderzał Rafał Linka, ale tak lekko, że bramkarz nie miał problemów z interwencją. Rywale w pierwszej połowie odpowiedzieli jedną groźną akcją. W 19 minucie ich gracz trafił w poprzeczkę, po wcześniejszym podcięciu piłki nad wychodzącym z bramki Łukaszem Derejką. Dwie minuty przed przerwą, gdyby Damian Gałązka lepiej strącił sobie piłkę, znalazłby się w sytuacji sam na sam. Niestety, zrobił to za mocno i w efekcie musiał szukać podania do gorzej ustawionego kolegi.

Jedyna bramka meczu padła 4 minuty po przerwie. Dośrodkowania z prawej strony nie zdołał przeciąć Szymon Salwin, piłka spadła pod nogi napastnika rywali, który sytuacyjnym strzałem pokonał Derejkę. Mimo straty bramki, miejscowi cały czas dążyli do odrobienia strat i zabrakło im do tego naprawdę niewiele. W 80 minucie Bartosz Szydłowski uderzał z kilku metrów, piłka zapewne wpadłaby do bramki, ale w ostatniej chwili tor lotu zmienił obrońca. Po chwili defensor z Raciąża wybił piłkę sprzed pustej bramki. W 88 minucie, po strzale głową Szydłowskiego, ponownie została wybita sprzed bramki. W doliczonym czasie gry „piłkę meczową” miał Gałązka. Niepilnowany, strzelił z  8 metrów, znajdował się jednak w trudnej pozycji i piłka poszybowała nad bramką.
 

•
 

Wydawało się, że trzy dni później Bug zrehabilituje się w starciu z grającym w kartkę beniaminkiem z Warszawy. Niestety, kibice Bugu doznali kolejnego zawodu.

Wynik meczu otworzył gracz warszawian, skutecznie egzekwując w 30 minucie rzut wolny z ok. 20 metrów. Odpowiedź Bugu była natychmiastowa. Już w kolejnej akcji Rejnuś dograł do Gałązki, a ten efektownym „szczupakiem” doprowadził do wyrównania. Stołecznemu zespołowi tuż przed przerwą udało się wbić gola „do szatni”. Piłkarzowi Olimpii wyszedł strzał życia z ok. 28 metrów, który swój lot zakończył w okienku bramki Derejki.

Kwadrans przed końcem rywale egzekwowali rzut rożny, w efekcie którego w polu karnym powstało duże zamieszanie. Na koniec piłka po strzale odbiła się od nogi któregoś z wyszkowian, zmyliła tym bramkarza Bugu, który po chwili musiał wyjmować ją z siatki. Pięć minut później piłkarzom trenera Ogrodzińskiego udało się uzyskać kontaktowe trafienie. Po zgraniu głową przez Gałązkę, Rejnuś pewnie wykorzystał sytuację sam na sam.

Po meczu w Sochaczewie i z Raciążem wydawało się, że główną bolączką Bugu jest zbyt mało strzelanych bramek. Pojawił się jednak również problem zbyt wielu traconych goli. Z Sochaczewa i Warszawy Bug przywiózł pokaźny worek aż 8 bramek. Co więcej, po 8 kolejkach, wyszkowianie stracili w sumie aż 15 bramek, co także daje do myślenia. W obliczu pierwszych kontuzji coraz bardziej uwidacznia się krótka ławka rezerwowych. Trener Ogrodziński ma więc o czym myśleć. Przed nami mecz z outsiderem z Szydłowa, który bezwzględnie trzeba wygrać.
 

•

 

Mecz z Koroną rozegrany zostanie 17 września o godz. 17 w Wyszkowie. Natomiast 21 września o godz. 16 Bug zagra w Drobinie ze Skrą.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: