Rywalizacja obydwu drużyn od lat dostarcza kibicom wielu emocji. Przed rozpoczęciem meczu drugiej kolejki każdy z nich rozpamiętywał jeszcze finał sezonu 2013/2014, a w szczególności piąte, rozstrzygające starcie w Wyszkowie. Triumf 3:0 nad mocno obsadzoną ekipą Sławomira Gerymskiego wyniósł wówczas wyszkowian do tytułu mistrzowskiego. Atomową bronią w ekipie z Siedlec był wtedy rewelacyjny Damian Schulz, który po udanym sezonie powędrował rozwijać swoją karierę pod okiem Andrea Anastasiego do Lotosu Trefla Gdańsk. Sobotnie spotkanie, mimo braku tego gracza, nie było jednak spacerkiem ani jednostronnym widowiskiem.

Dowodem tego był set otwarcia, w którym przyjezdni pokazali się z bardzo mocnej strony. Szybko zbudowali trzypunktową przewagę po udanych akcjach Pawła Rejowskiego i Jakuba Guza. Siatkarze Jana Sucha do głosu doszli dopiero w połowie seta, kiedy dzięki skutecznej zagrywce Dariusza Szulika, a następnie błędach własnych rywala doprowadzili do remisu 16:16. Zamiast jednak chwycić wiatr w żagle, Camper pozwolił rywalowi ponownie wyjść na prowadzenie, którego ten nie oddał już do końca (25:22). 

Jeszcze więcej emocji dostarczył drugi set. Obydwie ekipy nie zdołały przez większość jego trwania odskoczyć z wynikiem. Camperowi zadanie to utrudniał motor napędowy przyjezdnych Arkadiusz Żakieta. Dobrze znany zawodnikom, jak i publiczności szczególnie z atomowych zagrywek wyprowadzał często siedlczan na prowadzenie. Mimo zaciętej walki, wyszkowianie nie potrafili objąć prowadzenia niemal przez całą drugą partię. Sztuka ta udała im się dopiero w końcówce, gdy o swojej sile przypomniał atakujący Campera Łukasz Kaczorowski. Seria jego udanych akcji na siatce pomogła wyszkowianom odrobić dwa punkty straty i ostatecznie zwyciężyć 27:25.

Po tak wyrównanej rywalizacji chyba nikt nie mógł się spodziewać, że po zmianie stron gospodarze rozpoczną tak fantastycznie kolejną odsłonę. Seria efektownych, dynamicznych zagrywek przyjmującego Tomasza Ruteckiego oraz następujące potem kontrataki sprawiły, że na tablicy świetlnej widniał wynik 8:0. Trener Gerymski nie mógł uczynić nic innego, jak próbować odrabiać straty innym zestawieniem personalnym. Zmiany początkowo przyniosły spodziewany efekt, ponieważ KPS zniwelował stratę do czterech „oczek”. Nie był jednak w stanie zagrozić Camperowi w dalszym fragmencie seta. Z dobrej strony pokazał się w nim ponownie Łukasz Kaczorowski, wspierany przez Tobiasza Wojtkowskiego, Dariusza Szulika oraz kończącego partię efektownym blokiem Jakuba Kowalczyka. 

Dopingowani przez wiernych kibiców wyszkowianie aż tak efektownie czwartej odsłony nie rozpoczęli, jednak też mogli zaliczyć ją do udanych. Minęła pierwsza przerwa techniczna, w polu zagrywki pojawił się Rutecki i za chwilę oczom wszystkich ukazał się wynik 10:7. Nie można było jednak się spodziewać, że taki rywal szybko odpuści. Goście raz jeszcze uwierzyli w swoje możliwości i po zbiciu Jana Fornala doprowadzili do remisu 11:11. Taki scenariusz tylko podrażnił apetyty gospodarzy, a dokładnie Łukasza Kaczorowskiego, który w swoim stylu zamęczył rywali mocnym, rotacyjnym serwisem. Pojedynczym blokiem popisał się również doświadczony, dobry duch zespołu Dariusz Szulik. Piłki meczowej Camper wcale nie musiał kończyć, rozgrywając akcję, ponieważ piłkę z pola zagrywki w aut posłał Pietraszko (25:21).

Camper: Woroniecki (3), Kaczorowski (24), Wójcik (1), Rutecki (17), Kowalczyk (10), Szulik (8), Sobczak (libero) oraz Wojtkowski (3), Główczyński, Faryna, Peszko (2)

KPS: Popik (4), Żakieta (12), Guz (7), Rejowski (10), Pruski (5), Stańczuk (8), Koziura (libero) oraz Matula, Butryn (4), Fornal (6), Pietraszko (3), Łukasik (2)

 

Statuetkę MVP meczu otrzymał Tomasz Rutecki, który na swoim koncie zapisał aż 17 punktów, w tym 7 samym serwisem. Po zakończeniu spotkania przyjmujący Campera podkreślił, jak istotna w każdym zwycięstwie jest konsekwentna gra. Dodał, że w kolejnym, wyjazdowym starciu w Suwałkach czeka wyszkowian ciężki bój, przeciwko głośno dopingowanym rywalom. Ci w ostatniej kolejce ulegli 2:3 beniaminkowi ze Szczecina i zajmują obecnie odległe 11. miejsce w tabeli. Z uwagi, że jest to dopiero początek sezonu, nie należy się jednak na tym opierać. Ślepsk u siebie rozegra trzeci mecz z rzędu i z pewnością zrobi wszystko, by w końcu ucieszyć swoich kibiców i pokonać mistrza. Spotkanie odbędzie się już w najbliższą sobotę 11 października.

Zwycięstwo nad Siedlcami pozwoliło Camperowi awansować na drugą lokatę w tabeli. Przewodzi w niej Krispol Września. Posiada identyczny dorobek punktowy, z przewagą dwóch setów. KPS natomiast spadł na przedostatnie miejsce.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: