Niestety, nie inaczej było i w ostatnią sobotę. Mimo że do Wyszkowa zawitała Mławianka, z którą mecze zawsze były zacięte i przyciągały kibiców, tym razem spotkanie obejrzała zaledwie garstka najwierniejszych. Dziwić się nie można, na 21 punktów Bug u siebie zdobył tyko 7, a ostatni raz wygrał… 24 sierpnia.

Już w 3 minucie gospodarze otrzymali cios, po którym nie pozbierali się do końca meczu.  Pierwszy strzał piłkarza gości Łukasz Derejko odbił przed siebie, ale wobec dobitki był już bezradny. W 21 minucie nasi gracze mieli najlepszą szansę na zdobycie bramki. Bramkarz Mławy, wybijając piłkę, praktycznie podał ją do Karola Skocznia, niestety, nasz gracz, będąc sam przed bramkarzem, zbyt długo zwlekał, w efekcie oddał lekki strzał, a drogi do bramki nie znalazła również dobitka.

Także i na początku drugiej odsłony goście wyprowadzili mocny cios. W 53 minucie ich gracz przymierzył przy dalszym słupku, po chwili piłka zatrzepotała w siatce bramki Bugu. Chwilę później po strzale głową Mateusza Maciaka piłka została wybita sprzed pustej bramki.

To był kolejny słaby występ graczy trenera Salamona na własnym boisku. Trudno zdiagnozować, co dzieje się z drużyną, tym bardziej, że jej trzon po przerwie letniej się nie zmienił. Jednak zimą na pewno trzeba będzie rozejrzeć się za napastnikiem i reżyserem gry. O ile w poprzednim sezonie bolączką wyszkowian była nieskuteczność, o tyle teraz, zwłaszcza w meczach z lepszymi zespołami, nasi gracze stwarzają sobie 1-2 dobre okazje, co nie może gwarantować choćby remisu.

•
 

Trochę więcej radości wyszkowianie sprawili swoim kibicom trzy dni wcześniej. 8 października Bug pewnie pokonał juniorów Polonii Warszawa w V rundzie okręgowego Pucharu Polski.

Pierwsza połowa meczu była przeciętna, żadna z drużyn nie zagroziła bramce rywala. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero po przerwie. W 57 minucie gracz Polonii wykorzystał sytuację sam na sam z Karolem Ponichterą. To podziałało niczym zimny prysznic na wyszkowian, którzy szybko wzięli się za odrabianie strat. Do wyrównania pięknym strzałem z powietrza doprowadził Tomasz Cichocki. Nie minęła minuta, jak sytuację sam na sam wykorzystał Rafał Linka. Dwie minuty później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową trafił Paweł Nowacki. Ten sam gracz podwyższył na 4:1, a w ostatniej akcji meczu Skoczeń najpierw ograł bramkarza, a po chwili strzelił do pustej bramki.

•

Nie zostały jeszcze rozlosowane pary ćwierćfinałowe. Ponieważ w tych rozgrywkach przy losowaniu w pierwszej kolejności stosuje się klucz geograficzny, Bug najpewniej zagra 22 października o godz. 14:30 w Warszawie z Hutnikiem.

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: