Do Wyszkowa zawitali także w licznym gronie suwalscy kibice, głośno dopingujący swoich ulubieńców od połowy pierwszego seta. Pierwsze wymiany przyniosłyby satysfakcje właśnie im, ponieważ to przyjezdni wykazywali się większą dokładnością i zasłużenie prowadzili 8:4. Po przerwie technicznej rywalizacja zazębiła się, a Camper po skutecznych akcjach m.in. Łukacza Kaczorowskiego zniwelował straty do jednego „oczka”. Kiedy w polu zagrywki ukazał się Kamil Skrzypkowski, suwalszczanie ponownie zaczęli budować przewagę. Czynili to na tyle konsekwentnie, by premierową odsłonę zakończyć zaskakująco efektownie, bo wynikiem 25:18. 

Więcej emocji towarzyszyło kibicom obydwu zespołów w secie drugim. Zarówno Camper, jak i Ślepsk, mimo usilnych starań, nie potrafili zarysować swojej przewagi. Jako pierwsi dystans do rywala powiększyli goście, którzy za sprawą Winnika, Skrzypkowskiego i Modzelewskiego uciekli na trzy punkty, tuż po pierwszej przerwie technicznej. Obraz gry przez dłuższy czas się nie zmieniał. Ślepsk popełniał mniej błędów i wydawało się, że wywierał na gospodarzach presję. W ekipie, prowadzonej przez Jana Sucha, brakowało lidera, co prawda Łukasz Kaczorowski kilka razy podrywał swoich partnerów do walki, jednak to nie wystarczało. Z dobrej strony pokazał się w końcówce Bartosz Zrajkowski, jednak jego sprytna zagrywka pozwoliła tylko zmniejszyć rozmiary porażki (25:23). 

Po zmianie stron miejscowi postawili wszystko na jedną kartę i zaczęli szalenie ryzykować zagrywką. I to się im opłaciło. Nie zmietli rywali z parkietu, ale toczyli zacięty bój, minimalnie prowadząc. Od połowy seta ten obraz uległ zmianie. Wyszkowianie wypracowali sobie kilka kontr, natomiast spadła skuteczność ataku rywali. Dużą zasługę miał w tym wprowadzony Jakub Peszko. Dzięki jego postawie na drugą przerwę techniczną schodził, prowadząc aż 16:11. Podopieczni Piotra Poskrobko nie poddali się i próbowali losy tej partii odwrócić, szczególnie ekspresyjnie reagujący, potężny Bartłomiej Kluth. Jednak bez efektu, ponieważ tym razem ręce w geście triumfu mogli po ostatnim gwizdku podnieść siatkarze i kibice Campera (25:20).

Pierwsze wymiany czwartej odsłony zapowiadały odrodzenie Campera, w którego szeregach wyraźnie podskoczyła motywacja. Doping wyszkowskich kibiców, choć wydawał się tego dnia nieco cichszy niż przyjezdnych, wzmagał się z każdą akcją. Potwierdzeniem dobrej gry gospodarzy było czteropunktowe prowadzenie. Niestety, zabrakło konsekwencji, tuż po drugiej przerwie technicznej był już remis. Wojciech Winnik przypomniał sobie, jak się mija blok i jak się zagrywa, w jego ślady poszli Karol Rawiak oraz Łukasz Rudzewicz. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili suwalszczanie (25:21), inkasując tym samym dziewiąte zwycięstwo z rzędu. 

 

 

Camper: Woroniecki, Kaczorowski, Wójcik, Peszko, Kowalczyk, Faryna, Sobczak (libero) oraz Rutecki, Zrajkowski, Główczyński i Obrębski 

Ślepsk: Gonciarz, Winnik, Skrzypkowski, Modzelewski, Rudzewicz, Smoliński, Andrzejewski (libero) oraz Rawiak, Kluth i Urbanowicz

 

Mimo drugiej porażki w sezonie, Camper zachowuje wciąż bezpieczną pozycję lidera. Po 16 meczach z dorobkiem 42 punktów prowadzi nad Krispolem Września 7 i nad trzecią Victorią Wałbrzych 9 punktami. 

Już w najbliższą sobotę o 18:00 odbędzie się mecz na szczycie I Ligi, starcie lidera z wiceliderem. W Wyszkowie w Hali WOSiR. Spotkanie Campera z Krispolem będzie rozgrywane w ramach 18. kolejki. Mecz 17., w której wyszkowianie mieli udać się do Nysy, został przełożony na 7 lutego. 

Autor:
Treść:
Kod z obrazka: