Wyszukaj na stronie

Z końcem lutego ośrodek zdrowia w Białymbłocie przestaje funkcjonować. Zapadła już decyzja, że od 1 marca lek. Stanisław Winiarski, który tam przyjmował, będzie pracował w przychodni w Brańszczyku, prowadzonej przez lek. med. Roberta Kucharskiego. NFZ nie godzi się na dalsze funkcjonowanie punktu medycznego w budynku w Białymbłocie, ponieważ nie spełnia on wymogów sanitarnych.
- Ośrodek w Białymbłocie nie może zostać w strukturach SP ZZOZ. To już jest przesądzona sprawa, dlatego że nie otrzymaliśmy kontraktu – nie spełniliśmy wymogów stawianych przez NFZ dotyczących kwalifikacji personelu. Zarówno lekarza, jak i pielęgniarki, która nie posiada odpowiednich kursów kwalifikacyjnych – powiedziała dyrektor SP ZZOZ w Wyszkowie Cecylia Domżała w rozmowie 19 lutego. – Złożyliśmy ofertę do NFZ, wystąpiłam o odstępstwo od wymogów, ale przychylności nie było – relacjonuje.
Druga sprawa to aspekt ekonomiczny, choć dyr. Domżała zapewnia, że to nie on zadecydował. Z powodu małej liczby pacjentów ośrodek jest po prostu nierentowny.
– Wspólnie ze starostą i wójtem podjęliśmy działania w celu ratowania ośrodka. Jest nadzieja, że może pan doktor Kucharski przejmie ten ośrodek.
Obecnie ośrodek jeszcze funkcjonuje w strukturach SP ZZOZ w Wyszkowie. – Ustaliliśmy wstępnie, że będzie funkcjonował do 20 lutego, żeby dr Kucharski miał czas na dokonanie formalnych zmian w swoim rejestrze u wojewody oraz podjęcie rozmów z funduszem na temat kontraktu. W przeciwnym przypadku ośrodek zostanie zlikwidowany. Nie mając dofinansowania, naprawdę nie miałam wyjścia – tłumaczy dyr. Domżała.
Sprawa jednak przybrała inny obrót. I to nie taki, jaki chcieli mieszkańcy.
- O kontrakcie nie ma żadnej mowy – dowiedzieliśmy się od lekarza Roberta Kucharskiego z N ZOZ w Brańszczyku, w piątek 20 lutego. – Opieka zostanie zachowana, zatrudnimy pana Winiarskiego, będzie mógł pracować dalej, ale tu, w Brańszczyku, bo nie jestem w stanie przyłączyć punktu medycznego w Białymbłocie do naszego ZOZ-u.
Stanisław Winiarski, który jest felczerem, będzie mógł dalej prowadzić praktykę, bo formalnie będzie pełnił nad nim nadzór lekarz medycyny, natomiast pielęgniarka zrezygnowała z pracy w POZ. Wszyscy pacjenci ośrodka w Białymbłocie mogą nadal leczyć się u pana Winiarskiego. Mogą też zapisać się do innego lekarza, np. w Porębie czy w Wyszkowie. Jednak łączy się to z dojazdami, a właśnie z tego powodu okoliczni mieszkańcy tak głośno protestowali przeciw likwidacji ośrodka w Białymbłocie.
Jak twierdzi lek. Robert Kucharski, Mazowieckie Centrum Zdrowia, w rozmowie telefonicznej, negatywnie zaopiniowało propozycję dalszego prowadzenia działalności medycznej w budynku w Białymbłocie. Warunki tam panujące – przede wszystkim brak sanitariatów – są nie do zaakceptowania przez Centrum, NFZ oraz sanepid.
- Nie może istnieć punkt medyczny, w którym nie ma łazienki. Tego budynku nie odbierze żadna komisja, a populacja pacjentów jest tak mała, że wielkość kontraktu z NFZ nie pozwoliłaby na budowę nowego lub modernizację starego budynku. Byłoby to nieuzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia – uważa Robert Kucharski.
Likwidacja ośrodka w Białymbłocie staje się więc faktem. Po cichu stało się to, co zapowiadano już 1,5 roku temu. Wywoła to z pewnością kolejną falę protestów i niezadowolenia, bo pacjenci, zwłaszcza starsi, nie lubią zmian. Przywykli do ośrodka i nie przeszkadza im brak łazienek. Dla nich najważniejsze było to, że był on blisko.        

Wróć do listy artykulów z tego wydania