Staropolskie ostatki "pod Dębem"
Pomysłów na huczne i uda-ne ostatki jest bez liku., ale wśród tych propozycji wyróżniają się staropolskie ostatki, zorganizowane 21 lutego w Gospodzie pod Dębem w Kamieńczyku Gości przyjęto wesołą muzyką i tradycyjnymi potrawami kuchni polskiej. Gospodarze lokalu przywitali ich w strojach szlacheckich.
Wchodzących na bal gości witali pracownicy lokalu ubrani w piękne szlacheckie stroje. Na stole stały już staropolskie potrawy m in. zupa cebulowa, żurek, baba ziemniaczana i pieczona szynka. Wszystkie te specjały można było popić np. grzanym winem.
Zabawa oficjalnie rozpoczęła się tradycyjnym polonezem, którego „wodzili” w szlacheckich strojach gospodarze lokalu. Od tej chwili, początkowo pusty parkiet, całkowicie się zapełnił. Bawiono się hucznie przy takich przebojach jak: „Mały biały domek” Mieczysława Fogga czy „Czerwone korale” zespołu Brathanki, nie zabrakło także popularnych „szlagierów”, jak „Głęboka studzienka” i „O mój rozmarynie”.
Zmęczeni, roztańczeni goście mogli się solidnie posilić podanym ok. godz. 22 głównym daniem wieczoru - pieczonym prosiakiem.
Wspaniała zabawa trwała do białego rana. Tematyka balu świetnie współgrała z wystylizowanym na starą chatę wnętrzem „Gospody pod Dębem”. Szkoda, że następne ostatki dopiero za rok.
PP
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami internautów. Redakcja Nowego Wyszkowiaka nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Redakcja zastrzega sobie możliwość przeredagowywania fragmentów komentarzy w sposób nie zmieniający ich przekazu, a w szczególnych przypadkach usuwania fragmentów lub całych komentarzy. Nie będziemy publikować opinii, które są wulgarne, obraźliwe, naruszające zasady współżycia społecznego, zawierają adresy www i e-mail oraz dane osobowe i teleadresowe, obrażają osoby publiczne, obrażają inne osoby uczestniczące w dyskusji, mogą łamać prawa autorskie, nie są zgodne z tematem komentowanego artykułu.
2012-01-22 20:11
~Paulina
Totalna bzdura. Mam wrażenie, że ktos słaby z konkurencji ma kompleksy. Jestem w Gospodzie ze znajomymi bardzo często i nigdy nie spotkałam sie ztaka obsługą. Pyszne jedzenie, cudowne, młode dziewczyne, pełne serdeczności.
Pozdrawiam, Paulina gość działkowy
2011-08-03 11:58
~Nie daj Boże Pod Debem trafic na "Managera&qu
Ktora chyba "managerem" stala sie w drodze losowania:) Chamstwo i pospolitosc! Moze Pod Dębęm bylby dobrym lokalem gdyby stawiali na wysoka jakosc uslug. Ale widac, ze wlascicielom nie zalezy, i tak maja hordy maly wymagajacych dzialkowiczow ktorzy wychodza wniebowzięci bo nigdzie indziej nie byli...
2011-08-03 11:56
~konsument
Zepsuła nam niedzielny obiad. Mielismy rezerwacje, posadzono nas przy stoliku (7 osob), rozdano karty dan a w momencie zamawiania poproszono nas mienic stolik bo nasz jest gdzie indziej (podpisanych imiennie nie bylo) i posadzono nas przy stole gdzie wczesniej nie bylo tabliczki "rezerwacja" czyli pierwszym wolnym...!? Zmienilismy, czujac lekki niesmak i oburzajac sie we wlasnym gronie. Jako znawca i częsty klient dobrych knajp powiedzialem, ze zaraz na pewno nam poprawia humor i o incydencie zapomnimy. Stad skkierowalem w delikatny sposob moja uwage przemiłej kielnerce sugerujac małe co nieco od firmy na poprawę zepsutego wrażenia (zazwyczaj w srednich knajpach sami oferuja cos za male "Fo Pa" deserek, gratisowa przekąskę etc.). Kielnerka odeszla i po chwili podeszla do nas dziewczyna z tekstem groznie akcentujac: "jestem tu managerem, slyszałam, ze Panstwo maja problem..!?" Z lekim przerazeniem stresciłem owe Fo Pa ktore z jej pomoca wlasnie zaczelo nabierac rangi problemu. Ona rzekła: "kielnerka jest nowa i pomylila sie! Panstwu sie nie zdarza pomylic!? Moze wykazecie wyrozumialosc, po cie sie awanturować !!! Zatkało mnie, takiej sceny rodem z "Misia" nie przewidziałem. Dodałem, ze problem rozumiemy ale miłoby było gdyby lokal minimalnie zadosuczynil na poprawe "dobrego pierwszego wrazenia", nie dosluchawszy kwestii do konca rzucila, ze bedzie 5% rabatu i demonstratywnie odwrociła sie odchodzac. Moze poziom kultury tej Pani jak na Kamienczyk jest wystarczajacy a ogromna ilośc mało wymagających klientów z okolicznych ogrodkow działkowych dla ktorych Pod Debem jest czy nie jedyna restauracja gdzie w ciagu roku bywaja gdyz co weekend na działce, nie wymaga wyzszego poziomu komunikacji i kultury, to jednak czasem trafi sie klient uwazajacy "place-wymagam" i temu zadaniu nie sprostali robiac kompletny obciach i kompromitujac lokal. Poza tym ta pani z pewnoscia pomyliła miejsce pracy: z obory do restauracji tworzac klimat PRLu.
Co do dań: placki zemniaczne były wysmienite, zas sos "grzybowy" to 90% mąka lekko rozpuszczona z woda z odrobiną "gresiku" grzybowego... Zaden tam beszamel, smietana, coś gestego i bez smaku. ODRADZAM! no chyba ze same placki.
Sledziki - dwa rodzaje na talerzu, ogromna porcja co samo z siebie nakazuję sie bać - w wiekszosci to cebula! Jeden rodzaj sledzia w smietanie (daleko nie kwasniej) nieodmoczony matias, drugi przeciwnie - przemoczony straciwszy całkowicie smak sledzia... NIE POLECAM!
W zupce grzybowej zabrakło grzybków aczkolwiek moi towarzysze mieli - kucharz nie postarał sie nalewając czyli "olewajac":)
Placek z gulaszem (po zbójnicku czy temu podobne) ponoc był ok, choc zdecydowanie za mało miesa moim zdaniem.
Pozstałe danie raczej dobre ale to z ust działkowiczów:)
Podsumowania: Lokal dla mało wymagajacych ale sprosta podstawowym oczekiwaniom działkowym wczasowiczom zwlaszcza z "braku laku". Wyposazenie - Gesslerowa miala by cos do powiedzenia - weneckie maski w wiejskiej chacie i inne "od czapy" gadgety, aczkolwiek mimo tej niespojnosci tworzy sie dosyc mila atmosfera, ktorej mam nadzieje nikomu nie popsuje owa "managerka".