Strona główna
Galeria Kontakt Ogłoszenia
Historia Ziemia
Wyszukaj na stronie


Mam go na sumieniu - mówi, ale nie przyznaje się do winy
23-letni Sebastian G. z Wyszkowa został oskarżony o pobicie i nieumyślne spowodowanie śmierci 28-letniego Roberta Czajkowskiego. Sąd nie uwzględnił wniosku rodziny zmarłego o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo. Budzący emocje proces ruszył w środę, 25 lutego w wyszkowskim Sądzie Rejonowym. Ponieważ brakuje bezpośrednich świadków, oskarżony jest jedyną osobą, która wie, co wydarzyło się przed dyskoteką nad Bugiem w nocy z 31 października na 1 listopada 2013 r. On sam nie przyznał się do winy, a przed sądem odmówił składania wyjaśnień. Z jego wcześniejszych zeznań wynika, że kilkakrotnie uderzył Roberta, który w końcu uciekł przed nim do wody. Ciało wyłowiono tydzień później.
Tego samego dnia policja zatrzymała 21-letniego Sebastiana G., który, jak pokazuje nagranie monitoringu, w pobliżu dyskoteki szarpie się z Robertem Czajkowskim i goni go. Dalej, do miejsca utonięcia Roberta Czajkowskiego (zdaniem biegłych to przyczyna śmierci), oko kamery jednak nie sięga. 
Prokuratura Rejonowa w Wyszkowie oskarżyła Sebastiana G. o nieumyślne spowodowanie śmierci i „naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni”. Na skutek działania Sebastiana G., Robert Czajkowski miał wbiec do rzeki i utonął.
Zdaniem członków najbliższej rodziny zmarłego, występujących w procesie w charakterze oskarżycieli posiłkowych, zarzuty są zbyt łagodne. 
Według oskarżycieli posiłkowych dla ustalenia okoliczności śmierci Roberta Czajkowskiego konieczne jest m.in. zasięgnięcie opinii z zakresu medycyny (dotyczącej zadanych ciosów widocznych na nagraniu), sztuk walki, głębokości rzeki w dniu zajścia, możli-wości przemieszczenia się zwłok z miejsca wskazanego przez oskarżonego do miejsca ich znalezienia, brakuje też mierzenia czasu zdarzenia.
Pełnomocnik rodziny dziwił się również, że prokuratura wydała telefon należący do oskarżonego. – Z akt wynika, że były kasowane pliki. Telefon Roberta Czajkowskiego został dogłębnie przeanalizowany, a telefon oskarżonego – nie – argumentował. – Istotna jest również motywacja sprawcy, znajduje odzwierciedlenie w komunikacji ze środowiskiem. W aktach nie ma analizy portali społecznościowych, na których był aktywny. Z jakich przyczyn te wszystkie informacje zostały skrzętnie poukrywane?
Wniosek o zwrot akt do prokuratury i zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo, co byłoby jednoznaczne z przeniesieniem procesu do Sądu Okręgowego, został jednak odrzucony. – Zdaniem sądu, zebrany materiał pozwala na przeprowadzenie rozprawy głównej – uznała sędzia. Zastrzegła jednak, że uzupełnienie materiału możliwe jest także na etapie postępowania jurysdykcyjnego. Podobnie jak zmiana kwalifikacji czynu.
 
Nie przyznaje się do winy

Oskarżony nie przyznał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Sąd odczytał wyjaśnienia, które złożył podczas śledztwa.
W nocy z 31 października na 1 listopada 2013 r. Sebastian G. bawił się z kolegami i koleżankami w dyskotece w LOK-u. Roberta Czajkowskiego, który podszedł do nich ok. godz. 3.00, znał jedynie z widzenia. – Czepiał się do mnie, dziwne rozmowy do mnie prowadził. Nie wiem, o co mu wtedy chodziło, może zazdrosny był o coś. To on chciał ze mną wyjść na zewnątrz. Nie pamiętam, o co mu chodziło, chyba o dziewczyny, żebym się od nich odczepił – zeznawał Sebastian G. – Wyszliśmy przed klub, on zaczął mi ubliżać. I wtedy ja mu też zacząłem swoje rzeczy mówić, że to nie jest mi potrzebne, że nie szukam żadnej zaczepki. (…) Poza terenem klubu Robert Czajkowski powiedział do mnie: „Ty frajerze, nie będziesz mi odbierał…” Coś takiego. Ciężko go było zrozumieć. Ja byłem pijany, ale Robert Czajkowski był chyba bardziej pijany. Gdy ja usłyszałem te słowa, to się zdenerwowałem. Bardzo jestem uczulony na takie coś, gdy widzę, że ktoś się dziwnie uśmiecha, mówi coś pod moim kątem, to mi się włącza agresja. Wtedy uderzyłem Roberta pięścią w brzuch. Od roku trenuję boks. Powiedziałem do niego: I co teraz? Chciałeś się bić, taki odważny byłeś. On chyba próbował mi zadać jakiś cios, to poszarpaliśmy się. Ja zadałem mu jeszcze jeden cios, pięścią w okolice ust, nosa. On wtedy zaczął uciekać, mówił, że już nie chce.
Oskarżony przekonuje, że Robert sam wbiegł do wody, że nie wpadł do niej na skutek uderzenia czy popchnięcia, nie został też do niej wrzucony. Być może chwilę wcześniej szarpali się jeszcze, być może uderzył Roberta w plecy; dokładnie nie pamięta. – Powiem prawdę, nie będę kłamał. Było to tak. Wtedy, co Robert zaczął uciekać po ostatnim moim uderzeniu, wbiegł do wody i powiedział do mnie: „Ja ją kocham”, czy coś takiego (…). Jeszcze jak chodził po tej wodzie, to krzyczał: „Zostaw mnie już, nie chcę się z tobą bić, mam dość”. 
Dlaczego nie wskoczył za nim do wody? – Gdy ze mną rozmawiał, to stał w wodzie, nie krzyczał, że potrzebuje pomocy, nie było tego po nim widać. Gdyby potrzebował pomocy, to ja bym wskoczył do wody i mu pomógł, bo umiem pływać – zapewniał.
Zdaniem oskarżonego, Robert Czajkowski był zanurzony w wodzie do wysokości klatki piersiowej. – Powiedziałem, aby wyszedł z wody, bo po co ma siedzieć, ale on znów coś krzyczał. Znów zaczął chyba krzyczeć „Wyp…”. Wtedy sobie pomyślałem, że jak odejdę od niego, to on może wyjdzie. I wtedy właśnie wróciłem na dyskotekę – zeznał.
Gdy Sebastian G. wrócił nad rzekę, Roberta już nie było. – Chciałem zobaczyć, czy on wyszedł z wody – mówił podczas śledztwa. – Słyszałem jakieś głosy dobiegające z parku i pomyślałem, że on wyszedł z wody i poszedł do parku. 
- Jak szedłem drugi raz nad Bug, to sobie tańczyłem. Do dziś nie myślałem, że mam go na sumieniu – mówił w dniu zatrzymania. – Jak się dowiedziałem, że nie żyje, to stwierdziłem, że muszę zgłosić się na komendę, wszystko wyjaśnić. Teraz też myślę, że mam go na sumieniu, bo zadałem mu tylko kilka ciosów. 
Sebastian G. przyznał, że widział plakaty dotyczące zaginięcia Roberta Czajkowskiego. W dniu zatrzymania obejrzał w Internecie film – nagranie z monioringu sprzed dyskoteki. Poszukiwała go już wówczas policja. – Tam byłem ja na tym nagraniu. To mnie ruszyło, zjadłem i pojechałem na komendę – zeznał. – Gdybym miał coś wspólnego ze śmiercią Roberta, to już dawno nie byłoby mnie w Polsce. Wyjechałbym za granicę. Ja chcę wszystko wyjaśnić, nie chcę, aby wyszło na mnie.
 
Robert był wesoły i spokojny

Sąd przesłuchał brata i siostrę Roberta Czajkowskiego, którzy – zanim ten poszedł na dyskotekę, spędzali z nim i kilkorgiem znajomych wieczór w jednej z wyszkowskich restauracji. Robert miał tam wypić 1 – 2 piwa. Na dyskotekę poszedł już sam. Jeszcze po północy w wiadomości smsowej namawiał siostrę, by do niego dołączyła. Gdy nie wrócił do domu na noc, rodzina zaniepokoiła się, bo nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Rozpoczęły się poszukiwania, w które zaangażowało się wiele osób. Zaginięcie zgłoszono na policji. 
Po kilku dniach rodzina obejrzała nagranie z monitoringu, na którym rozpoznała Roberta. – Na filmie widziałem, że został pobity. Próbował uciekać, bronić się. Nie był agresywny. Był w normalnym stanie, wyglądał na trzeźwego – zeznał przed sądem Marcin Czajkowski. To on następnego dnia zidentyfikował wyłowione z rzeki ciało. – Poznałem, że to mój brat – relacjonował w sądzie.
Rodzeństwo przedstawiło Roberta Czajkowskiego jako wesołego, młodego mężczyznę, który nie miał z nikim zatargów, nie miał też większych problemów. Rozstał się z dziewczyną, ale w zgodzie, utrzymywali koleżeńskie kontakty. Bardzo pogodny był również w noc, kiedy zginął. 
- Robert nie był wulgarny, agresywny, wręcz gardził takimi zachowaniami – mówiła jego siostra. – Nie był wysportowany, ale od czasu do czasu biegał, jeździł na rowerze, umiał pływać. Nie zażywał narkotyków.
– Nigdy nie widziałem, żeby się z kimś bił – zeznał brat zmarłego. – Życie zaczęło mu się układać. Skończył studia, otworzył firmę, cieszył się, że mu się powodzi. 
Wyszków to niewielkie miasto. Nic więc dziwnego, że na ulicy doszło do przypadkowego spotkania oskarżonego i brata Roberta. – Powiedziałem tylko do niego, że zabił mi brata. Nie doszło do żadnych rękoczynów, szarpaniny – zeznał Marcin Czajkowski przed sądem.
SB
Wróć do listy artykulów z tego wydania
Czytaj w aktualnym numerze
Wiadomości z miasta
Trwa zbiórka środków na zakup protezy dla licealistki z wyszkowskiego „Norwida”, Katarzyny Kamińskiej, która w tragicznym wypadku straciła...
Sport
Ostatni pojedynek w III lidze kobiet rozegrały w sobotę zawodniczki Loczków Wyszków. - Oby ostatni na czas dłuższy niż rok - mówią...
Czytelnicy napisali
01.06.2016r. w prezencie z okazji Dnia Dziecka, rodzice z grupy „Żabki” pod czujnym okiem Pani Magdaleny Łyszkowskiej i Moniki Ponichtera przygotowali przedstawienie...
Wiadomości z powiatu
W Młodzieżowej Parafiadzie ku czci Świętego Jana Pawła II Przyjaciela Młodych, która odbyła się  8 czerwca w Porębie, wzięły udział reprezentacje...
Kultura
Wyszkowska biblioteka włączyła się w ogólnopolską akcję Noc Bibliotek „Wolno czytać”, która upłynęła pod znakiem Henryka Sienkiewicza i...

strony www Warszawa